Co komu wolno...

Z Wojciechem Hałką, pełnomocnikiem Ministra Łączności ds. Informatyki, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Z Wojciechem Hałką, pełnomocnikiem Ministra Łączności ds. Informatyki, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Wreszcie ukazały się odpowiednie rozporządzenia regulujące zasadę przyznawania koncesji na działalność gospodarczą w telekomunikacji i Internecie. Dlaczego musiało trwać to aż tak długo?

Niestety normalny tryb legislacyjny jest bardzo czasochłonny. Musieliśmy wszystkie rozporządzenia ministerialne dokładnie rozpatrywać i konsultować. Na przykład to dotyczące opłat musiało zostać uzgodnione z Ministrem Finansów.

Wszystkie firmy, które wnioski złożyły odpowiednio wcześnie, przed wejściem w życie nowelizacji ustawy o łączności, uzyskały zezwolenie na mocy starego prawa i mogą działać w pełni legalnie. Opłata koncesyjna w wysokości ok. sześciuset zł jest niewiele wyższa od poprzednio obowiązującej opłaty za otrzymanie zezwolenia. Obecnie koncesje zostaną przyznane w pierwszym rzędzie ponad trzydziestu firmom, które wnioski złożyły tuż przed 7 lipca lub po tej dacie, od kiedy zaczęła obowiązywać ustawa.

Czemu w ogóle nie zrezygnowano z obowiązku uzyskiwania koncesji w przypadku działalności w Internecie?

Naszą intencją jest by wszelkie usługi oferowane na systemach komputerowych widzianych jako końcowe w sieci legalnego operatora, były zwolnione z obowiązku jej uzyskania. Przykładowo BBS-y będące klientami operatora telefonicznego nie potrzebują koncesji. Inaczej jest w przypadku tzw. serwerów międzysieciowych, co do których zresztą nie ma urzędowej definicji. Idzie tu o serwery fizycznie umieszczone pomiędzy dwiema różnymi sieciami telekomunikacyjnymi, pełniące rolę łączącego je pomostu. Nie chcieliśmy formułować żadnych przepisów wg trybu pracy w sieci, bo postęp technologiczny jest zbyt szybki. Interesuje nas tylko to, czy oferowane usługi umożliwiają współpracę użytkowników różnych sieci. I nie ma żadnych przeciwwskazań, by każdy zainteresowany uzyskał wymaganą koncesję.

Z koncesjonowania będą zwolnione usługi polegające na gromadzeniu i sprzedaży informacji zawartych w różnorodnych bazach danych. Jak jednak powinna postąpić firma oferująca takie usługi, jeśli posiadane przez nią komputery z jednej strony dołączone są do Internetu, a z drugiej poprzez modem spięto je z linią telefoniczną z myślą o klientach, którzy nie mają dostępu do sieci?

Zawsze trzeba uzyskać koncesję na świadczenie usług przy pomocy serwera międzysieciowego. Na usługi bazodanowe nie, także jeśli baza zostanie umieszczona na serwerze dowolnego działającego operatora.

W nowej ustawie o łączności określono warunki przyznawania koncesji. W artykule 18 pkt 6 powiedziano, że można jej odmówić, jeśli wnioskodawca "nie daje rękojmi należytego wykonywania działalności". Czy nie jest to aby pole do dowolnych interpretacji? Kto ma określać jakość usług internetowych?

Istotnie - to jest pewien problem. To zupełnie nowe usługi i nie ma żadnego standardu technicznego pozwalającego na ocenę poziomu ich jakości. Dysponujemy takimi w telefonii, ale i te są mocno dyskutowane. Przytoczoczona regulacja pozwala na ich kontrolę z punktu widzenia ochrony interesów użytkownika. Będziemy dążyć, żeby każdy operator, a więc oferent usług internetowych otrzymujący koncesję, określił zasady wedle jakich zamierza działać - chociażby regulamin. Jeśli nie będzie sam ich przestrzegał, to w najbardziej rażących przypadkach, może stać się to przyczyną odebrania koncesji. Z całą pewnością wspomniany przez Pana zapis, nie będzie wykorzystywany do odmowy wydania koncesji na podstawie czyjejś subiektywnej oceny. Ustawa narzuca pewne wymogi jedynie w przypadku usług powszechnych. Osobne rozporządzenie określi tryb zgłaszania reklamacji.

TPSA, aczkolwiek nieśmiało, zaczyna mówić o własnych planach zaoferowania już w przyszłym roku, niezależnie od NASK-u, dostępu do Internetu dla indywidualnych użytkowników. Czy zaważyło to w jakiś sposób na kształcie obecnie obowiązującej ustawy?

Na podstawie ustawy TPSA ma prawo do każdej działalności telekomunikacyjnej, włącznie z udostępnianiem Internetu.

Ale czy za jakiś czas nie zacznie się mówić, że trzeba chronić TPSA także na rynku usługodawców Internetu?

Ależ nie. Na pewno nie będziemy dążyć do ograniczania liczby koncesji, bowiem chcemy, by powstało tutaj pole wolnej konkurencji. Wszyscy chętni spełniający ustawowe warunki, będą otrzymywać koncesje. Uważam, że może być ich nawet tysiąc. Zauważam co prawda zupełnie osobny problem - TPSA jako operator telefoniczny może zaoferować Internet na innych zasadach finansowych. Jego pozycja umożliwia mu ulgowe w tym przypadku rozliczanie połączeń telefonicznych. Jeśli inni usługodawcy Internetu nie będą mogli z tej możliwości skorzystać, to będziemy musieli się temu przyjrzeć. Wszyscy muszą być przez TPSA jednakowo traktowani.

Jeśli ustawa o łączności obejmuje działalność telekomunikacyjną w Internecie, to czy Ministerstwo nie myśli o stworzeniu w sieci serwisu informacyjnego chociażby jako serwera WWW?

Ja chciałbym, żeby w przyszłości taki serwer powstał. Zależy to jednak od dysponowania odpowiednimi środkami finansowymi. Obecnie stowarzyszenie Polska Społeczność Internetu podjęło się pełnienia takiej roli informacyjnej wobec zainteresowanego środowiska. Uważam, że to dobry adresat.

Internet zaskakuje nas ciągle mnogością innowacji technicznych. Chciałbym zapytać czy w świetle naszego prawa legalne jest przeprowadzanie rozmów telefonicznych przez Internet? Już co najmniej kilka firm oferuje programy, za pomocą których na komputerze multimedialnym przez sieć można przekazywać dźwięk i obraz, chociażby z Polski do USA.

To ciekawy problem, ale odpowiedź wcale nie jest prosta. Jeśli ktoś korzysta na własny użytek z pojedynczego komputera, to formalnie nie jest to zabronione, bowiem nie może być traktowane jako powszechna usługa telefoniczna. Samo korzystanie z takich rozwiązań nie wymaga uzyskania żadnej koncesji. Podobnie sieć Fidonet będzie zwolniona z tego obowiązku, właśnie ze względu na to, że nie jest to działalność gospodarcza.

Co innego w przypadku usług komercyjnych - budowa i oferowanie usług rozległej sieci multimedialnej, np. w standardzie ATM, będzie oczywiście wymagało uzyskania koncesji. Podobnie jest z ISDN, który powinien być traktowany jako wzbogacona powszechna usługa telefoniczna.

A jak ktoś połączy sobie kablem dwa komputery umieszczone w osobnych budynkach?

To wtedy winno być to potraktowane jako sieć lokalna nieprzekraczająca obszaru jednego budynku, której użytkowanie oczywiście żadnej koncesji nie wymaga. Podobnie z każdą siecią wewnętrzną budowaną dla własnych potrzeb, która swym zasięgiem obejmuje jedną miejscowość, a nie jest siecią radiokomunikacyjną.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200