Igła w stogu siana

Magazyn części zamiennych Toyoty może być przykładem realizacji lemowskiej wizji z "Cyberiady". W ogromnych halach, pełnych ustawionych na stelażach części pracują prawie wyłącznie informatycy. Czasem tylko pod rzędem zaklejonych taśmą pudeł przemknie pracownik na małym, żółtym wózku akumulatorowym.

Magazyn części zamiennych Toyoty może być przykładem realizacji lemowskiej wizji z "Cyberiady". W ogromnych halach, pełnych ustawionych na stelażach części pracują prawie wyłącznie informatycy. Czasem tylko pod rzędem zaklejonych taśmą pudeł przemknie pracownik na małym, żółtym wózku akumulatorowym.

"Dobijamy do japońskiej średniej" - zgodnie twierdzą odpowiedzialni za teleinformatykę pracownicy Toyoty. W japońskich przedsiębiorstwach informatycy stanowią bowiem na ogół 10% wszystkich zatrudnionych. Grzymisław Centkowski i Zbigniew Koczorowski zajmują się komunikacją modemową oraz magazynem części, Sławomir Burchard - stroną techniczną telekomunikacji i oprogramowaniem biurowym razem z Mirosławem Dukiem, który ponadto czuwa nad działem sprzedaży samochodów.

"Jeszcze w 1990 r. pisany w Basicu Topas 6 obsługiwał 4 tys. pozycji katalogowych, a wprowadzony rok później TOY może już zmieścić ich nieograniczoną liczbę" - wspomina Grzymisław Centkowski wskazując na tempo rozwoju polskiej spółki japońskiego koncernu. Na początku 1991 r. postawiono pierwszą sieć z prawdziwego zdarzenia pracującą pod kontrolą NetWare 2.15 zainstalowanym na serwerze IBM - PS2. Sieć liczyła zaledwie 3 komputery, ale już po roku ich liczba zwiększyła się do 15 jednostek. Jednak nawet wtedy nie było jeszcze połączeń modemowych, które teraz stanowią warunek sine qua non działania magazynu.

"Sieć, którą uruchomiliśmy pod koniec 1990 r. oparta była na klasycznym komputerze 386 IBM PS 2 z NetWare 3.11. Na piętnastu stacjach ludzie pracowali z programem do obsługi sprzedaży samochodów, WordPerfectem, pakietem F/K i kilkoma aplikacjami biurowymi" - opowiada Zbigniew Koczorowski.

Jądrem systemu magazynowego w warszawskiej Toyocie jest opracowany w Polsce TOY. Współpracuje z japońskim Electronic Part Catalogue (EPC), aplikacją do obsługi bazy danych części, zapisanej na dyskach optycznych. "Idea jest prosta - tłumaczy Sławomir Burchard - w całym kraju jest około czterdziestu naszych dealerów..."

Oprócz sprzedaży samochodów prowadzą oni autoryzowane stacje serwisowe, które zamawiają części zamienne z warszawskiej centrali Toyota Motor Poland. Większość, tzn. 93% zamówień realizowana jest "na pniu" - jak mówią informatycy koncernu - gdyż magazyn przy ul. Konstruktorskiej w Warszawie z wyprzedzeniem sprowadza części, na które jest największe zapotrzebowanie. Ruchem zamówień steruje system TOY zintegrowany z bazą danych części Toyoty, nazywaną od jej autorów - Toyota Motor Management Europe (TMME), która jeszcze kilkanaście lat temu zapisana była na mikrofilmach.

"Każda śrubka w samochodzie Toyoty ma swój odrębny numer katalogowy; dobrać można nie tylko właściwą część, ale także jej kolor i w przypadku tapicerki - rodzaj obicia" - wyjaśnia Mirosław Duk. Dealerzy mając stale aktualizowany EPC sygnują zamówienie nie opisem danej części, ale jej numerem katalogowym. Na dyskach optycznych znajdują się bowiem schematy konstrukcji samochodu z wyodrębnionymi poszczególnymi numerami katalogowymi części.

Identyfikatorem samochodu jest numer nadwozia. Rola klienta kończy się na oddaniu samochodu Toyoty na stacji wraz z dowodem rejestracyjnym. Po wprowadzeniu do bazy danych numeru nadwozia obsługujący jest w stanie znaleźć i zidentyfikować wszystkie części. Jeśli nie ma ich na stacji, za pośrednictwem aplikacji napisanej dla dealerów DTOY łączy się modemem 2400 bps z warszawską centralą i składa zamówienie, bądź pyta o cenę i dostępność danego elementu. "Właściciel samochodu może bowiem nie zdecydować się na zamontowanie sprowadzonej części zamiennej, np. ze względu na jej cenę lub długi czas oczekiwania na dostawę. Wtedy dealer wybiera z katalogu jeden z tzw. zamienników czyli części pochodnych, które mogą być w tej sytuacji użyte" - tłumaczy Grzymisław Centkowski. Liczba zamienników jest jednak ograniczona, tak iż często daną część trzeba sprowadzać z Belgii, jeśli nie była ona wcześniej zamówiona.

Warszawska centrala nie jest jedynym miejscem skąd ewentualnie mogą być sprowadzone części. "Każdy dealer ma bowiem możliwość, nie zawsze wykorzystywaną, podawania własnej listy posiadanych na składzie części" - twierdzi Mirosław Duk.

Po roku od zainstalowania TOY-a powstaje nowy magazyn firmy, przeniesiony z ul. Domaniewskiej. "Sercem naszej nowej sieci w magazynie staje się serwer Compaqa - 486 System Pro/LT" - twierdzi Zbigniew Koczorowski. Toyota Motor Poland składa się z trzech części - magazynu, biura i serwisu wraz z ośrodkiem szkoleniowym, gdzie terminalami sieciowymi są komputery PC 386. W roku 1993 czterech firmowych informatyków staje przed zadaniem połączenia kablem optycznym biura z serwisem. "Wtedy przechodziliśmy również na komunikację z nowopowstałą centralą Toyoty w Belgii (TMME) - wyjaśnia Sławomir Burchard - wcześniej wszystkie zamówienia szły bezpośrednio do Japonii".

Średni czas realizacji zamówień za pośrednictwem centrali w Japonii (TMC) wynosił 3 miesiące, obecnie dany element dociera do stacji serwisowej najwyżej w 2 tygodnie. "Dla rzeczy szybko rotujących (chodliwych) czas oczekiwania mierzony jest w dniach" - twierdzi Grzymisław Centkowski. Magazyn na bieżąco obsługuje ok. 30 tys. pozycji. Co miesiąc warszawskie biuro sprowadza aktualny zestaw ośmiuset tys. numerów katalogowych kontrolowanych przez TMME. Raz w roku TMC przysyła pełną, półtoramilionową listę elementów wyposażenia samochodów koncernu.

Ważną funkcję systemu magazynowego warszawskiej Toyoty jest tzw. projektowanie zamówień, czyli określenie, ile i jakich części magazyn będzie potrzebował w ciągu najbliższych trzech miesięcy. "W projektowaniu bierze udział około dwudziestu zmiennych jak sprzedaż, miesięczne zapotrzebowanie itp." - twierdzi Mirosław Duk. Jego podstawą jest dokładna znajomość tego, co dzieje się w magazynie przy ul. Konstruktorskiej. "Jeden pracownik przyjmuje i wydaje towar, drugi inwentaryzuje" - zapewnia Zbigniew Koczorowski. Dane przesyłane są w dwie strony. Zamówienia i miesięczny raport (stan posiadanych części) przesyłany jest modemem z prędkością 1200 bps do TMME po interfejsie EDI (Electronic Data Interchange). Stamtąd przychodzi zestaw nowych numerów katalogowych, a także informacje, co w najbliższym czasie przyjdzie do krajowych dystrybutorów.

Każda przesyłka ma w systemie własny kod, zawierający obok daty zamówienia, oznaczenia taryfy celnej, stawki podatku i statusu realizacji również określenie, jak ważny dla klienta jest ten produkt. "Najbardziej priorytetowym jest Vehicle on the Road (VR), który przychodzi do nas DHL-em" - tłumaczy Grzymisław Centkowski. Później, poprzez regularne dostawy, trafiają do Polski przesyłki o statusie "Emergency". Natomiast tzw. SOR-y (Stock Orders) trafiają do magazynu najpóźniej.

Średnia w magazynie Toyoty wynosi 6 pozycji (faktur) na godzinę. Oznacza to, że 4 pracowników rozładowujących kontenery jest w stanie obsłużyć 48 dostaw dziennie, co w ilości części daje ok. 2550 szt. "Każda skrzynia jest otwierana i katalogowana; wpisuje się nie tylko numery poszczególnych części, ale także ewentualne uszkodzenia powstałe w transporcie" - twierdzi Sławomir Burchard. W przypadku większej ilości towaru czekającego na przyjęcie, pracownik magazynu ma możliwość ustalenia, która dostawa ma pierwszeństwo. Części, które mają trafić bezpośrednio do dealerów niemalże natychmiast zmieniają status na "sprzedane" i czekają na samochód, który dowiezie je do dealerów.

Nad bezpieczeństwem systemu, w razie awarii którego firmie grożą miliardowe straty, czuwa rezerwowy serwer do mirroringu i UPS-y. "Obecnie większość komputerów w firmie to szybkie 486, a serwery - Pentium 100 z macierzą 4 GB" - mówi Grzymisław Centkowski. Przejście z Unixa na architekturę klient/serwer kosztowałoby - zdaniem informatyków w Toyocie - dużo pracy, a nikt dokładnie nie wie, czy przyniosłoby realne korzyści.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200