Etykietka na drzwiach

Często na łamach Computerworlda poruszano tematykę kart płatniczych. Nieodłącznym mottem wszystkich publikacji na ten temat jest niezależność finansowa na jaką rzekomo karta pozwala.

Często na łamach Computerworlda poruszano tematykę kart płatniczych. Nieodłącznym mottem wszystkich publikacji na ten temat jest niezależność finansowa na jaką rzekomo karta pozwala.

Lekarstwem na kieszenie pełne zdenominowanych grosików będzie plastikowa karta. Jestem przesądny, za namową bywałych w świecie znajomych postanowiłem więc ubiegać się w jednym z głównych polskich banków o kartę, którą honoruje podobno niezliczona liczba punktów usługowych od Ameryki aż po Ural. Po dwutygodniowym oczekiwaniu otrzymałem nowoczesny środek płatniczy. Zaraz po tym chciałem wypróbować kartę w pierwszym napotkanym sklepie. Kiedy przyszło do płacenia dumnie wyciągnąłem "plastik" na co Pani sprzedawczyni przerażona wykrzyknęła "Oj, proszę Pana, u nas wisi taka etykietka na drzwiach, ale wie Pan, nikt tym nie płaci!" Pokornie schowałem swój środek płatniczy i zapłaciłem zmiętolonymi banknotami. Nie mam do tej Pani żalu, ja też wolę starego WordPerfecta dla DOS niż najnowszą wersję superedytora dla Windows 2000, który pisze za mnie i daje więcej niezależności. Pani w banku powiedziała mi, że za pomocą swojej karty będę mógł korzystać z aparatu telefonicznego wstukując odpowiedni kod, a bank sam dogada się z telekomunikacją i ureguluje należność z mojego konta. Cóż z tego, skoro chcąc zadzwonić do swojego sąsiada muszę połączyć się z USA. Za niezależność trzeba płacić.

Andrzej Żurowski

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200