Sieć dobra na wszystko

Jeśli prawa rządzące sieciami dotyczą wielu otaczających nas zjawisk czy nawet całego świata, to znajomość tych praw daje ogromną władzę.

Jeśli prawa rządzące sieciami dotyczą wielu otaczających nas zjawisk czy nawet całego świata, to znajomość tych praw daje ogromną władzę.

Istniejące w przeszłości struktury społeczne musiały mieć postać hierarchiczną, by można było nimi zarządzać. Hierarchie te miały różną postać: wysmukłą (scentralizowaną) i spłaszczoną (zdecentralizowaną). Bardziej sieciowy układ charakteryzował świat epoki miast-państw, bardziej scentralizowane na ogół były państwa narodowe. Występowanie we wszystkich społecznościach różnych postaci hierarchii dowodzi, że były one potrzebne i funkcjonalne na różnych etapach rozwoju cywilizacji.

Wiele wskazuje jednak na to, że już tak być nie musi.

Systemy hierarchiczne nigdy i nigdzie nie miały monopolu na organizację społeczeństwa. Zawsze towarzyszyły im sieci najróżniejszych powiązań między ludźmi czy całymi ich grupami, poprzez które przepływała energia społeczna. Im więcej było wertykalności w strukturach społecznych, tym bardziej ujawniała się potrzeba tworzenia sieci, czyli samoorganizacji horyzontalnej. Mocną stroną struktur hierarchicznych była zarządzalność, słabością zaś wpisany przepływ informacji z góry w dół. W sytuacjach kryzysu ten kanał ulega zablokowaniu i rośnie ciśnienie pochodzące z dołu, co może rozsadzić system. Nie ma ujścia typowego dla przepływów horyzontalnych w sieciach.

Żaden system, nawet najbardziej totalitarny, nie jest w stanie tych horyzontalnych przepływów wyeliminować, choć na różne sposoby dąży do tego, np. przez represje, cenzurę, blokowanie przepływów informacji czy też świadome ograniczanie użycia technologii, które mogłyby służyć komunikacji horyzontalnej. Dotyczyło to zwłaszcza telefonii, którą amerykański teoretyk komunikowania, Ithiel de Sola Pool z MIT, nazwał technologią wolności.

To wyjaśnia, dlaczego w państwach totalitarnych była ona najbardziej zaniedbaną sferą usług społecznych. Żaden system nie był jednak w stanie wyeliminować sieci komunikacji międzyludzkiej - co byłoby możliwe tylko dzięki całkowitemu monitorowaniu kontaktów międzyludzkich.

Ideału kontroli opisanego przez Orwella w Roku 1984 nigdy nie udało się osiągnąć. W praktyce okazywało się, że im bardziej system był scentralizowany, tym przemożniejsza stawała się potrzeba jego rozmiękczania przez więzi nieformalne. Im szczelniejszy system komunikacji, tym większa potrzeba komunikacji poziomej czy siła oddziaływania plotki, satyry politycznej itp.

Sieci kolesiów

Paradoksalnie systemy totalitarne nie mogły się obejść bez owych represjonowanych sieci (wystarczy przypomnieć sobie nieformalną dystrybucję dóbr w socjalistycznej gospodarce niedoboru - tutaj energia społeczna znajdowała ujście w szczelinach systemu, tutaj ujawniała się zablokowana w samym systemie przedsiębiorczość). W tym można również szukać przyczyn powstawania "sieci kolesiów" w strukturach zamkniętych, gdzie dokonuje się nieformalna dystrybucja wpływów, władzy, informacji i dóbr (nie tylko zresztą zamkniętych, bo także w systemie otwartym, jakim jest dzisiaj Polska, znajomość sieci pozwala analizować procesy wykorzystywania kapitału politycznego - chodzi o koligacje instytucji i grup interesów połączonych więzami nieformalnymi).

Społeczeństwa demokratyczne tym się różnią od totalitarnych, że nie ma w nich próżni socjologicznej między jednostką i grupą pierwotną (rodziną) a centrum systemu. Przede wszystkim dzięki istnieniu np. stowarzyszeń czy klubów, będących podstawą kapitału społecznego. Esencją demokracji jest właśnie owo sieciowe uzupełnienie hierarchii. Demokracja tym się różni od systemów zamkniętych, że sieci są w niej funkcjonalnym elementem systemu, natomiast w zamkniętych, oględnie mówiąc, są niechętnie widziane. Żaden system nie jest jednak do końca otwarty i sieciowy. Stąd także w krajach demokratycznych istnieje szara ekonomia, która jest przykładem działania sieci kolesiów.

Każda z sieci ma swą specyfikę, ale wszystkie łączy wspólna cecha: dążenie do samoregulacji i samoorganizacji. Przepływ energii przez sieci jest więc bardziej efektywny niż w strukturach sformalizowanych, sieć obniża koszty transakcyjne, szybciej się uczy niż hierarchie, które mają zakodowaną potrzebę utrwalenia swojego kształtu. Samoregulacja oznacza, że nie trzeba wydatkować wielkiej energii społecznej na wdrażanie zewnętrznych norm.

Można zatem postawić tezę, że w społeczeństwach demokratycznych potrzeba sieciowania jest związana z koniecznością uzupełnienia systemu, natomiast w społeczeństwach monocentrycznych - z szukaniem dróg wolności, a także rekompensowaniem wad systemu, w którym nie znajdują ujścia podstawowe potrzeby: wolności, przedsiębiorczości i in.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200