Echa wybuchów w zatoce

W branży informatycznej próżno by szukać odpowiednika amerykańskiego Raytheon, dostawcy rakiet Tomahawk i Patriot, czy chociażby Maskpolu z Konieczkowa, producenta masek gazowych.

W branży informatycznej próżno by szukać odpowiednika amerykańskiego Raytheon, dostawcy rakiet Tomahawk i Patriot, czy chociażby Maskpolu z Konieczkowa, producenta masek gazowych.

Pomijając nadzieje na inwestycje informatyczne w wyzwolonym Iraku, wojna toczona na pustyni irackiej prawdopodobnie nie będzie miała wpływu na wzrost przychodów spółek IT.

Potwierdza to ankieta przeprowadzona przez Merrill Lynch wśród przedsiębiorstw amerykańskich i europejskich. Wojna nie wpłynie też na trwające projekty informatyczne. Błędem byłoby jednak sądzić, że pozostaje ona bez żadnego wpływu na cyfrowy świat.

Zwyżka bez wzrostu

Rozpoczęcie wojny spowodowało zwiększenie ruchu na stronach serwisów głównie za sprawą tzw. internautów biurowych. CNN.com szczyci się blisko 70-proc. wzrostem oglądalności wśród tej grupy użytkowników. Jak podaje firma analityczna RedSheriff, w ciągu minionego tygodnia ruch generowany przez internautów w Wlk. Brytanii wzrósł o 100%. Zmiany natężenia komunikacji sieciowej zależą od stopnia zaangażowania danego kraju w wojnę, np. we Włoszech odsetek ten zwiększył się już tylko o 30%.

Choć zainteresowanie wydarzeniami w Iraku jest ogromne, a słowo wojna pojawia się w niektórych wyszukiwarkach częściej niż przodujące dotąd sex, travel lub Britney Spears, trudno wykluczyć, że na zwiększenie ruchu wpłynęły także inne wydarzenia, np. ceremonia wręczenia Oscarów czy skoki Adama Małysza. Większa oglądalność nie przełoży się jednak na wzrost przychodów portali. Niektóre spośród największych światowych serwisów zrezygnowały lub ograniczyły wyświetlanie reklam w sekcjach poświęconych wojnie. Podobnie postąpiły także niektóre polskie portale, które nie chcą urazić czytelników płatnymi ogłoszeniami tuż obok dramatycznych doniesień z pola walki.

Haker pacyfista

Internet to również doskonałe miejsce do zaprezentowania swojej opinii na temat wojny. Protesty przeciw amerykańskiej interwencji odbywają się nie tylko na ulicach. Hakerzy, w geście sprzeciwu wobec polityki Tony'ego Blaira i zaangażowania Wlk. Brytanii w wojnę w Iraku, zaatakowali serwis internetowy brytyjskiego rządu - 10 Downing Street. W efekcie ataku typu DoS (Denial of Service) był on niedostępny przez kilka godzin. Atakowane były także strony instytucji amerykańskich, w tym serwis Marynarki Wojennej. Tematyką Iraku zainteresowali się również autorzy robaków internetowych. Do otwarcia groźnych plików nieświadome ofiary są zachęcane obietnicą obejrzenia np. zdjęć wykonanych w Iraku przez amerykańskiego satelitę szpiegowskiego.

Rząd niemiecki jest tak niechętny wojnie w Iraku, że zdecydował się na wpisanie gry wyprodukowanej przez Electronic Arts, której tematem jest konflikt w Iraku, na czarną listę. Znajdujące się na niej produkty nie mogą być reklamowane ani nawet umieszczane na półkach sklepowych. Zdaniem władz gra przedstawia wojnę jako jedyny sposób na rozwiązywanie problemów międzynarodowych. Electronic Arts uważa zaś, że padła ofiarą politycznego sporu między USA a Niemcami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200