Szkolenia tak, certyfikaty nie
- Antoni Bielewicz,
- 17.03.2003
Popularność Linuxa szybko wpłynęła na popyt na szkolenia. Ich uczestnicy rzadko widzą potrzebę udokumentowania tej wiedzy certyfikatem.
Popularność Linuxa szybko wpłynęła na popyt na szkolenia. Ich uczestnicy rzadko widzą potrzebę udokumentowania tej wiedzy certyfikatem.
Gdy w połowie 2000 r. warszawskie Centrum Technik Sieciowych rozpoczęło program certyfikacyjny autoryzowany przez SAIR Linux & GNU, niewielu tej inicjatywie wróżyło powodzenie. Kilka ośrodków szkoleniowych prowadziło co prawda kursy z Linuxa, gromadzące po 30-40 uczestników miesięcznie, praktycznie nikt z tej grupy nie wykazywał jednak zainteresowania formalnym udokumentowaniem zdobywanej wiedzy.
Dlatego też początkowa popularność autoryzowanych kursów zaskoczyła instruktorów CTS. Przez pierwszy rok w szkoleniach uczestniczyło ok. 350 osób, a ponad 60% z nich przystąpiło do egzaminów na certyfikaty LCP (Linux Certified Professional), LCA (Linux Certified Administrator), LCE (Linux Certified Engineer) i MLCE (Master Linux Certified Engineer), przyznawane przez SAIR Linux & GNU.
Dobre złego początki
Niestety, mimo rosnącej popularności Linuxa na świecie i w Polsce, do dzisiaj utrzymuje się trend spadkowy zainteresowania szkoleniami z tej platformy. Jak szacują przedstawiciele trzech ośrodków szkoleniowych SAIR Linux & GNU - Altkomu, Centrum Technik Sieciowych i Szkoły Komputerowej ZETO Lublin - przez ostatnie dwa i pół roku w autoryzowanych kursach uczestniczyło ok. 850 osób. Do egzaminów przystąpiło przez ten czas ok. 300 osób. Kilkanaście ubiegało się także o tytuł Linux+ przyznawany przez stowarzyszenie CompTIA. Część przystępujących do egzaminów podchodziło kilkakrotnie, dlatego można przyjąć, że certyfikaty z Linuxa otrzymało 100-150 osób.
Najważniejszą przyczyną spadku zainteresowania certyfikatami Linuxa był oczywiście kryzys. "Pracodawcy mniej chętnie wysyłają pracowników na szkolenie. Jeszcze mniej chętnie finansują otrzymywanie przez nich stosownych certyfikatów" - mówi Renata Korab-Bilińska, dyrektor handlowy Centrum Technik Sieciowych.
Duży wpływ na mniejsze zainteresowanie szkoleniami ma także specyfika zastosowań biznesowych systemu. Ciągle niewiele jest firm, które wykorzystują Linuxa jako platformę dla krytycznych aplikacji, a więc w tych obszarach, gdzie obiektywny certyfikat kwalifikacji personelu byłby najbardziej pożądany.
Brak sformalizowanych wymogów stawianych polskim partnerom przez dystrybutorów poszczególnych edycji Linuxa powoduje, że spółki specjalizujące się w usługach związanych z systemem Linux nie są zmuszone do zatrudniania certyfikowanych fachowców. Zresztą firmy, założone kilka lat temu przez grupę pasjonatów, na ogół nie mają problemów z wykwalifikowanym personelem, a nawet gdyby miały, to potrafią szybko zweryfikować kwalifikacje kandydatów do pracy.
Przedstawiciele środowiska linuxowego w Polsce ambiwalentnie podchodzą do pomysłu certyfikacji. Wielu z nich nie widzi sensu w ich zdobywaniu. "Prowadząc szkolenia, często słyszę, że do potwierdzenia wiedzy niepotrzebne są żadne papiery" - podkreśla Jarosław Boguszewicz z Altkom Akademii. Inni, nawet jeśli myślą o przystąpieniu do egzaminów, to głównie dla zaspokojenia ciekawości. Jak mówią, nikt od nich takich dokumentów nie wymaga, a ich kwalifikacje są łatwe do zweryfikowania.
Nadzieja w Red Hat
Na szczęście dla ośrodków szkoleniowych na rynek pracy wciąż wchodzą kolejne roczniki absolwentów i studentów, dla których certyfikat z Linuxa może się stać jednym z niewielu dokumentów potwierdzających kwalifikacje. Odkąd w lutym br. Altkom Akademia przedstawiła zamiar otwarcia certyfikowanego ośrodka szkoleniowego i egzaminacyjnego Red Hat, nie ma dnia, by z firmą nie skontaktowała się osoba zainteresowana ofertą szkoleń i certyfikatów z Linuxa. To pozwala sądzić, iż wzrost popularności certyfikatów z Linuxa jest jedynie kwestią czasu i poprawy koniunktury gospodarczej.