TP i daleko, daleko pozostali

Wystarczy przeczytać raport analityków bankowych o Telekomunikacji Polskiej, by wyrobić sobie pogląd o sytuacji na polskim rynku telekomunikacyjnym.

Wystarczy przeczytać raport analityków bankowych o Telekomunikacji Polskiej, by wyrobić sobie pogląd o sytuacji na polskim rynku telekomunikacyjnym.

Rzecz polega na tym, by z morza cyfr wyłonić tę jedną jedyną, która odzwierciedla fakt, że np. udział Telekomunikacji Polskiej (TP) w rynku telefonii stacjonarnej spadł w 2002 r. do 90,69% wobec 91,46% w końcu 2001 r. To duża oszczędność czasu, bo jeśli tę liczbę uda się znaleźć, to można przestać się przejmować raportami okresowymi i rocznymi innych spółek telekomunikacyjnych. Do nich sięgamy tylko w przypływie nadmiaru wolnego czasu. Z dwoma wyjątkami: gdy chcemy się dowiedzieć o sytuacji na rynku telefonii komórkowej (chociaż wystarczające informacje dają wyniki finansowe PTK Centertel, operatora sieci Idea, traktowane jako część wyników Grupy TP) oraz rynku transmisji danych. Na tym drugim TP traci udziały, ponieważ panują tam warunki zbliżone do konkurencji i istnieje realna alternatywa dla usług największego polskiego operatora.

Peleton TP

W ocenie analityków z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA skonsolidowane przychody Grupy TP w 2002 r. wyniosły 17,9 mld zł. Główna spółka TP cały czas generuje 84% przychodów Grupy (czyli 14,87 mld zł). Trwająca restrukturyzacja i rewizja inwestycji przyniosły pozytywne skutki: zwiększyła się rentowność TP na poziomie EBITDA (procentowy stosunek zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację do wartości i przychodów ze sprzedaży) z 37% w 2001 r. do 45% w 2002 r., a Grupie - z 33% do 40%. "Spodziewamy się, że dalsze działania nie będą już tak spektakularne: oczekujemy wzrostu marży EBITDA w Grupie do poziomu 43% w 2006 r. i stabilizacji jej na tym poziomie" - czytamy w raporcie CDM Pekao SA.

Ciekawie prezentuje się struktura przychodów Grupy i spółki-matki. Najwięcej przychodów grupa generuje z usług telefonii stacjonarnej (68%), następnie usług telefonii komórkowej (16%) i z opłat od innych operatorów (6%), czyli z tzw. interkonektu. W TP znaczący przychód daje abonament, bo aż 26%. Zaskakuje niewielki udział w przychodach z transmisji danych (3%). Po pierwsze, to dopiero rynek rosnący, ale po drugie, konkurencja nie zasypia gruszek w popiele. Jeszcze do tego wrócimy, nadmieńmy jednak, iż w 2001 r. TP miała 58-proc. udział w rynku transmisji danych i dzierżawy łączy. Raczej należy wątpić, żeby w ub.r. sytuacja ta zmieniła się na jej korzyść.

Formalnie należałoby dalej zająć się rynkiem połączeń międzystrefowych i międzynarodowych. W pierwszym przypadku TP odzyskałaby rynek, gdyż po smutnych przygodach Niezależnego Operatora Międzystrefowego (NOM) nikt już raczej nie przekazuje wystawiania faktur Telekomunikacji Polskiej. Wciąż obowiązuje wykładnia przepisów - zagmatwana ostatnimi zmianami w Prawie podatkowym - mówiąca, że jedną fakturą VAT nie mogą być rozliczane usługi od dwóch lub więcej podmiotów. W ten sposób klienci, którzy chcieliby oszczędzać na telefonach zamiejscowych, są zmuszeni podpisywać oddzielne umowy z operatorami alternatywnymi. Mimo ogólnie deklarowanej dezaprobaty do praktyk TP, nikomu z jej indywidualnych abonentów nie chce się fatygować do Netii, NOM, Energisu czy pozostałych czterdziestu kilku operatorów międzystrefowych...

Podobnie jest z telefonią międzynarodową. Znowu mamy prawnie zliberalizowany rynek od 1 stycznia. Cóż z tego, skoro tylko co trzeci abonent TP może skorzystać z usług innych operatorów, ponieważ nie przeprogramowano na czas central telefonicznych (poza tym klienci muszą zawierać oddzielne umowy). Na nic prośby i groźby Witolda Grabosia, prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), by TP przyspieszyła pracę. "Wolnoć Tomku w swoim domku" - zdaje się, że tej maksymie hołdują przedstawiciele TP. Dla pokaźnej grupy ok. 1,2 mln abonentów liberalizacja nadejdzie dopiero w 2005 r., bo do tego czasu TP będzie zastępować analogowe centrale cyfrowymi.

Mimo wszystko coś drgnęło w połączeniach międzynarodowych. Wskazują na to spadające przychody TP z ruchu zagranicznego (98-proc. udział w rynku) - 786 mln zł w 2000 r., 744 mln zł w 2001 r., ale tylko 625 mln zł w 2002 r. Kto tak uszczuplił przychody monopolisty? Firmy świadczące usługi z wykorzystaniem VoIP. Konkurencja szacuje, że udział TP w rynku połączeń wychodzących był znacznie mniejszy i wynosił 90%.

Jakie będą zatem konsekwencje liberalizacji rynku? W ocenie zarządu TP nastąpi utrata udziału w rynku międzynarodowym do 30%.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200