Kto pod kim dołki...

Znam różne dołki: golfowe, w patelni do smażenia jajek, nastrojów, policyjne. Ale dołek cenowy, który pojawił się znienacka na rynku komputerów jest nowym zjawiskiem. Czy rzeczywiście?!

Znam różne dołki: golfowe, w patelni do smażenia jajek, nastrojów, policyjne. Ale dołek cenowy, który pojawił się znienacka na rynku komputerów jest nowym zjawiskiem. Czy rzeczywiście?!

Niech popatrzą Państwo na wykres cen typowych komputerów w ciągu ostatnich 12 miesięcy. (Niestety, w tym celu trzeba kupić "zwykłe" pismo komputerowe, bo CW namiętnie zamieszcza olbrzymie tabele cennika komputerów, choć od dawna wiadomo, że jeden rysunek odpowiada tysiącu słów.) Otóż wykres średnich cen krajowych i zagranicznych przypomina nomen-omen przebieg WIG-u w zeszłym roku, tzn. równo jedzie w dół. Szczególnie dramatyczny przebieg ma krzywa dla komputerów klasy Pentium, przy czym od pewnego czasu jako standardowy uważa się zegar 80 MHz. Wprawdzie gdzieś w marcu ceny nieco podskoczyły, lecz było to tylko chwilowe wahnięcie. Trend długoczasowy jest jednoznaczny.

W połowie czerwca br. wszystkie krzywe gwałtownie spadły. Porównanie z kursem dolara i marki wyjaśnia bezpośrednią przyczynę - uwolnienie kursów dewiz przez NBP spowodowało zmianę cen zakupów. Widać, jak nasz rynek zależny jest od importu. Widać też, że mówienie o producentach komputerów w Polsce jest przesadą. Najdobitniej ujawnia się to poprzez porównanie cen wyrobów "krajowych" i zagranicznych: krajowe szybciej reagują na zmiany kursów, lecz dokładnie w ten sam sposób.

Często prównuje się rynek komputerowy do rynku samochodowego, podobieństwa te same się narzucają. Biorąc pod uwagę historię rozwoju automobilizmu przez ostatnie sto lat i kompresując ją cztero-pięciokrotnie możemy dojść do wniosku, że osiąganie dołka wkrótce się skończy. Ceny samochodów spadały do końca lat 60. Dobrze pamiętam, że mój ojciec w roku 1965 kupił we Francji nowy samochód Simca za 1200 USD! W tym samym czasie nowy Mercedes 200D kosztował w Niemczech nieco ponad dwa tysiące papierów. Średnia pensja wynosiła wtedy w USA poniżej tysiąca dolarów, więc już za kilka pensji można było mieć bardzo luksusowy pojazd. A potem rozpoczął się konflikt na Bliskim Wschodzie i ceny ropy pojechały do góry. Ceny samochodów także. Dziś w Polsce najtańszy nowy samochód (wykluczam malucha, bo to tylko wyrób samochodopodobny) kosztuje w granicach siedmiu-ośmiu tysięcy dolarów, w Europie Zachodniej nieco więcej, a średnia pensja w USA wynosi w okolicach dwu tysięcy dolarów. Czyli realna cena najtańszego samochodu wzrosła dwa-trzy razy. Nie będę porównywał cen Mercedesów, bo te wzrosły wielokrotnie więcej. Jakość i wygoda także, ale przecież samochód jest tylko urządzeniem do przenoszenia się z punktu A do punktu B.

Myślę, że coś podobnego wydarzy się na rynku komputerowym. Wprowadzenie Windows 95 oraz technologii plug-and-play może być momentem przełomowym. Nastąpi konsolidacja producentów, tzn. pozostanie ich na rynku tylko kilku, tak jak się to już dzieje w dziedzinie wytwarzania procesorów, dysków stałych, kineskopów itd. itp. A potem nieuchronnie rozpocznie się jazda cen w górę. Już widzę te ogłoszenia: "Kontyngent 98 - jeszcze mamy P7 poniżej 15,000 PLN". Albo "P6 model wystawowy - cena specjalna 12,000 DEM ze wszystkimi dodatkami". Pojawi się także konsorcjum KompuTak, a giełda na Grzybowskiej przestanie być wreszcie miejscem sprzedaży pirackiego oprogramowania. Jego miejsce zajmą komputery ukradzione w Niemczech i przeznaczone dla rosyjskich mafii.

Dlatego wszystkim, którzy marzą o niezawodnym i szybkim komputerze radzę już dziś poważnie rozważyć zakup. Być może będą Państwo za kilka lat chwalili się tak jak pewien mój znajomy Amerykanin, posiadacz Chevy Impala SS model 1966, który uważa, że wszystkie późniejsze samochody to już tylko plastik i wydziwianie stylistów. Prawda, że 486DX2 to najlepsza maszyna?!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200