k... dot com

Jednym z przywilejów starości jest, że człowiek już się niczemu nie musi dziwić. Niestety, w naszej branży nic nie jest stare, ale wydawało mi się, że wiele już widziałem. Nie przewidziałem jednak do czego może mnie sprowokować nuda świąteczna. Tak, świąteczna. Albowiem okres końca roku jest wyjątkowo nudny i pozbawiony emocji, które próbowano w nas tylko raz wyzwolić w 1999 r., ale i tak końca świata nie było. W tym roku nie zaplanowałem żadnych specjalnych działań komputerowych, więc w święta zacząłem się zwyczajnie i po ludzku nudzić.

Jednym z przywilejów starości jest, że człowiek już się niczemu nie musi dziwić. Niestety, w naszej branży nic nie jest stare, ale wydawało mi się, że wiele już widziałem. Nie przewidziałem jednak do czego może mnie sprowokować nuda świąteczna. Tak, świąteczna. Albowiem okres końca roku jest wyjątkowo nudny i pozbawiony emocji, które próbowano w nas tylko raz wyzwolić w 1999 r., ale i tak końca świata nie było. W tym roku nie zaplanowałem żadnych specjalnych działań komputerowych, więc w święta zacząłem się zwyczajnie i po ludzku nudzić.

Jak już ciasto zdecydowanie przejadło mi się, a na kolorowe bombki i migające światełka patrzeć nie mogłem, to siadłem do komputera. Tam jednakże także święta, nic ciekawego się nie dzieje. Z tej to nudy wpisałem w przeglądarce brzydkie słowo na "d" jako adres, myśląc sobie, że przecież nikt nie jest taki głupi, aby płacić za rejestrację obscenicznej nazwy domeny. Można oczywiście próbować analizować, skąd u mnie takie zainteresowanie obscenami, skoro w domu rodzinnym nie używało się takich słów. Może to wpływ otoczenia, a może czasów, w których wszystko podobno wolno, bo mamy wolność.

Nie wiem i specjalnie dociekać nie zamierzam.

Wiem natomiast, że wspomniana wyżej domena jest zarejestrowana, o czym łatwo można się przekonać po prostu ją odwiedzając. Niestety, takich ciekawskich jak ja czeka tam pewne rozczarowanie: zamiast damskich krągłości albo jędrnych męskości włącznie z pośladkami aktora Clooneya z Solaris, tylko jakiś mało czytelny napis zachęcający do napisania na adres wlochaty@d... dot com. Nie znam żadnego cyborga, więc do p. Włochatego nie napisałem, natomiast sprawdziłem, że serwer jest ulokowany pod adresem 207.218.206.131 i jak najbardziej legalnie zarejestrowany, o czym każdy może się przekonać, odwiedzając strony firmy INTERNIChttp://www.internic.org/whois.html .

Naprawdę ciekawie zaczęło się dziać, gdy stwierdziłem, że domeny na "d" z rozszerzeniami .org oraz .net także są zajęte w ww. bazie danych, ale że oba adresy prowadzą do innych stron. Pierwszy z nich do bloga niejakiego Kufla, który wprawdzie zarejestrował domenę kufel.com, ale ten sam blog trzyma też pod innymi adresami. Drugi adres ma jeszcze lepsze rozwinięcie, albowiem prowadzi nas wprost do strony kultura.org.pl, co samo w sobie jest już dobrym dowcipem. Szkoda tylko, że załoga tej strony, w tym dwie panie, nie zamieniła się z Kuflem, bo wtedy łatwiej byłoby zapamiętać kto gdzie jest.

Można się domyśleć, że po wstępnych sukcesach zacząłem dalsze szukanie po sieci i oczywiście znalazłem liczne perełki. Niestety, nie wiem jak Państwu podawać adresy, bo jak podam poprzez numer IP, to szybko okaże się, że wiele z nich jest posadowione na serwerach dostawców Internetu, a nazwy domen są wirtualne. Tak więc muszę pozostawić Państwa ich własnej wyobraźni. Z ciekawostek podam tylko, że słowo na "ch" pisane z błędem i z rozszerzeniem .com prowadzi nas tak jakbyśmy oczekiwali - do stronyhttp://www.mypenis.com . Przynajmniej coś jest tu przewidywalne.

Oczywiście nie zapomniałem o tytułowej stronie - a jakże, istnieje. Zamiast jednak prowadzić do jakiejś nowoczesnej agencji towarzyskiej, otrzymujemy reklamy oraz ofertę nabycia nazwy domeny. Jako dziennikarz śledczy zdecydowałem się napisać z prośbą o cenę: zaproponowano mi 50 USD miesięcznie w leasingu lub 4000 USD za zakup na własność. Cóż jednak bym z nią zrobił?! Chyba tylko założył skrzynkę pocztową niejednemu wrogowi, a potem spamował z takich adresów. Żadne inne zastosowania dla takiej domeny jakoś mi nie przychodzą do głowy.

Nie mam jednak wątpliwości, że Czytelnicy pomogą. Szkoda, że .org jest już zajęty przez niemieckie, płatne zdjęcia panienek, których nie sposób pozbyć się z przeglądarki.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200