Myszy harcują po biurkach

Kiedy studenci pytają mnie, jak będzie wyglądać cywilizacja informacyjna w XXI w., to na ogół staram się demagogicznie wyłgać, odpowiadając pytaniem na pytanie: a kto mógł 50 lat temu przewidzieć, że myszy będą harcować po biurkach?

Kiedy studenci pytają mnie, jak będzie wyglądać cywilizacja informacyjna w XXI w., to na ogół staram się demagogicznie wyłgać, odpowiadając pytaniem na pytanie: a kto mógł 50 lat temu przewidzieć, że myszy będą harcować po biurkach?

Myszy harcują po biurkach

Kazimierz Krzysztofek, [email protected]

Ziarna XXI w. już zakiełkowały. Co z nich wyrośnie? Poważnych prognoz mamy bez liku. Zabawmy się w weselsze prognozy. Już Arystoteles zapewniał, że bogowie lubią humor.

Domyślanie się przyszłości na wiek naprzód przy takim przyspieszeniu jak dziś jest oczywistym szaleństwem. Kto mógł np. przewidywać, że w ostatnim roku poprzedniego milenium symbol krainy szczęścia - prowincja Arkadia w Grecji - ogłosi stan klęski żywiołowej. A stało się tak w 2000 r. z powodu pożaru lasów.

Ludzie, którzy przyszli na świat na początku ubiegłego wieku, odchodzili pod jego koniec z zupełnie innego świata. Pierwsze samochody w Londynie poprzedzał biegacz z chorągiewką, ostrzegając przechodniów przed nadjeżdżającym z prędkością 8-10 km/godz. wehikułem, a rozmowę telefoniczną poprzedzano bilecikiem wizytowym.

Jakie będzie zakończenie nowego stulecia, możemy jedynie spekulować. Zarówno ludzie techniki, jak i humanistyki grzeszyli w przeszłości nieskromnością w wypowiadaniu zdecydowanych prognoz. Oto garść przykładów.

Niewiele ponad 100 lat temu szef amerykańskiego urzędu patentowego Charles Duell oświadczył, że wszystko, co najważniejsze w technice, już wymyślono. Niespełna pół wieku później, w rok po skonstruowaniu pierwszego mózgu elektronowego Eniaca, który ważył 30 ton i zawierał 18 tys. lamp próżniowych (200 pracowników bez przerwy wymieniało spalone lampy), w periodyku Popular Mechanics w marcu 1949 r. można było przeczytać, że komputer przyszłości może mieć nie więcej niż tysiąc lamp próżniowych i będzie ważył mniej niż 1,5 tony. W tym samym mniej więcej czasie Thomas Watson, szef IBM, stwierdził: "Obliczam chłonność rynku na tylko 5 komputerów".

Dziesięć lat później szef redakcji biznesowej Prentice Hall uspokajał: "Jeździłem wzdłuż i wszerz kraju, rozmawiałem z najlepszymi ludźmi i mogę was zapewnić, że przetwarzanie danych to moda, która nie przetrwa roku". Inżynier z działu zaawansowanych systemów komputerowych w IBM po kolejnej dekadzie (1968 r.), kiedy mu pokazano skonstruowany microchip, zdziwił się: "Do czego to się może przydać?". Prezes i założyciel Digital Equipment Corp., Ken Olson, był przekonany, iż nie ma żadnego uzasadnienia, by trzymać komputer w domu.

Moja prognoza jest taka: ok. 2080 r. komputery będą się organizować w pierwsze komitety. Poprzednie prognozy legły w gruzach, ale moja się sprawdzi. Na polskim gruncie sprawdziła się na razie tylko jedna, nie polska zresztą, autorstwa mało docenianego w tej sztuce Henry'ego Beyle'a, czyli Stendhala. Nie tylko trafnie odgadł kolory: "czerwone i czarne", ale do tego przewidział ich kolejność.

Za 50 lat dzieci będą ziewać z nudów, słysząc o naszych lękach z powodu pluskwy milenijnej i innych horrorów cywilizacyjnych. Pesymiści będą się zastanawiać, czy zdążymy doczekać końca świata przed jego zniszczeniem, optymiści cieszą się z efektu kurczenia się świata, licząc na to, że powstanie globalna wspólnota. Nawiasem mówiąc, to paradoks: jeśli świat się kurczy, to dlaczego Internet jest u nas taki drogi? Może viagra położy kres temu kurczeniu. Może...

Noam Chomski powiedział z sarkazmem, że kiedyś stado baranów goniono na pastwisko, a teraz samo się goni na rynek. Żadna cnota nie będzie wzbudzać tyle respektu, co pieniądze. To jednak żadna nowość. Prawa człowieka będą przedmiotem handlu. W wyniku fuzji powstanie np. Amnesty Internationale Nederlanden, która będzie mieć w tym biznesie największe udziały.

Sprawdzi się prognoza Andrew Younga, że nic nie będzie nielegalne, jeśli tak postanowi 100 prezesów największych banków i korporacji. Pod koniec wieku pojawią się jednak pierwsze wątpliwości poważnych autorytetów, czy dla ratowania cywilizacji spółce SA z "Ziemią" w szyldzie nie należałoby odebrać koncesji handlowej. Ziemia, od 2050 r. nazywana Global Commercial Union, wyjdzie ostatecznie z Galaktyki Gutenberga. Ale będzie w opałach nie tylko z tego powodu: dawni właściciele Słońca z rodziny Mitrów zaczną przysyłać rachunek za energię, bo na naszej gwieździe będzie jej coraz mniej.

Benjamin R. Tucker trafnie przewidywał, że demokracja będzie wprowadzać wiele praw, które produkują przestępców, i niewiele takich, które ich karzą. W Holandii całkiem poważnie rozważa się, czy godzi się zamykać w więzieniu bandytów, którzy cierpią na klaustrofobię. Ale Holandia to taki kraj, w którym od dawna eksperymentuje się z nowymi ideami.

Demokracja stanie się w końcu wyznaniem tym różniącym się od obecnych, że każdy będzie miał prawo być heretykiem; w postmodernizmie nie sposób odróżnić oryginalnego geniusza od aberracyjnego ekscentryka. Każda, nawet najgłupsza idea znajdzie wśród intelektualistów przynajmniej jednego swojego wyznawcę. Wszystko będzie uchodzić, najbardziej będzie to, co niefunkcjonalne, np. nocnik z uchem do wewnątrz, najlepiej szklany, żeby wszyscy od razu widzieli, co narobili.

Polityczna poprawność będzie święcić triumfy: wolno będzie lepić bałwany, pod warunkiem że muszą być co najmniej dwa, w tym jeden czarny dla uniknięcia zarzutu rasizmu. I wśród nich kobieta, bo dlaczego bałwany mają być tylko męskie. Neokanibale, jako ostatnia mniejszość, ogłoszą swą deklarację praw. Dziś ta mniejszość jest jedyną, z której wolno sobie jeszcze pokpiwać, ale to się skończy. W końcu był to jedyny system w historii, który tak naprawdę nie gardził człowiekiem.

W XXI w. więcej będzie kosztować zabawienie dziecka niż kiedyś wychowanie ojca, m.in. dlatego że wycieczka szkolna na Księżyc będzie obowiązkowa, podobnie jak podróż poślubna na Wenus. A w ogóle dzieci jako wynalazek będą przestarzałe. U nas po raz pierwszy od czasu, kiedy prowadzi się statystyki, rodzi się ich mniej, niż umiera wszystkich obywateli. Dlatego w cenie będą specjaliści od Kindermarketingu. Będą mieli jednak trudne zadanie - jak pobudzić przyrost. A bez pobudzenia nie ma tego, co jest potrzebne do przyrostu. Dzieci będą się rodzić dlatego że nie będą miały innego wyjścia. Tylko gorsze jakościowo prezerwatywy zwiększą szansę na kinderniespodziankę. Należy się jednak obawiać, że jeśli Era czy Plus GSM będzie podstawową komórką społeczną, to trudno będzie o prokreację. Seks to już w 99% nie prokreacja, a rekreacja. Ale całe szczęście, że o rozmnażaniu człowieka decyduje seks, a nie podział, bo przy egoizmie ludzi dawno by już nasz gatunek wyginął.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200