Jak zwalczać bezrobocie aby rosło?

Ostatnio pojawia się wiele artykułów i raportów o bezrobociu - jego wielkości, przyczynach, metodach zwalczania. Czy jest to temat dyżurny, jak dziura ozonowa, czy coś bardziej poważnego? Oczywiście jeszcze długo informatycy będą mogli znaleźć pracę, choć nie znaczy to wcale, że problem bezrobocia wcale ich nie dotyczy. Ktoś przecież musi te zasiłki tworzyć.

Ostatnio pojawia się wiele artykułów i raportów o bezrobociu - jego wielkości, przyczynach, metodach zwalczania. Czy jest to temat dyżurny, jak dziura ozonowa, czy coś bardziej poważnego? Oczywiście jeszcze długo informatycy będą mogli znaleźć pracę, choć nie znaczy to wcale, że problem bezrobocia wcale ich nie dotyczy. Ktoś przecież musi te zasiłki tworzyć.

W każdym kraju wypracowywane są własne sposoby zwalczania bezrobocia. Stosowane rozwiązania mają związek z poziomem rozwoju, tradycją lub interesami rządzących. Na przykład rząd USA, realizuje politykę pro-zatrudnieniową przy pomocy odpowiednich odliczeń podatkowych i wspierania tanich kredytów na rozwój usług. Sprzyja to tworzeniu różnorodnych form zatrudnienia takich jak: częściowe etaty, kontrakty terminowe, drobne zlecenia. Pomaga się też zakładającym firmy jednoosobowe, rodzinne, działające w domach prywatnych. Nie wymagają one dużych inwestycji i łatwo znajdują zlecenia w "niszach rynkowych". W Wielkiej Brytanii, odchodzący wcześniej na emeryturę otrzymują bardzo korzystne warunki kredytowe na rozwinięcie własnej firmy.

Niemcy natomiast postawili na system szkoleń, związanych często ze zmianą kwalifikacji i na skracanie tygodniowych norm czasu pracy. Francja nie jest wzorem w tej dziedzinie. Mamy tam do czynienia ze strukturalnym (stałym) bezrobociem, będącym rezultatem utrzymywania tradycyjnego systemu wysokich płac (minimalna jest o 37% wyższa niż w Niemczech) i zatrudnienia na pełnych etatach. Według polityków, niech inni (zwłaszcza młodzi, gdyż co czwarty jest bez pracy) sami się martwią.

W efekcie bardzo dobrze radzą sobie z tym problemem Amerykanie (bezrobocie 6,7%). Choć zastosowano tu kilka technik, to najbardziej skuteczna okazała się rozbudowa działu gospodarki związanej z usługami. W latach 1980-1990 przybyło 51 pracowników tego sektora na 1000 zatrudnionych. Drugim ciekawym wskaźnikiem określającym kierunek zmian jest wzrost liczby miejsc pracy w zakładach prywatnych w tym okresie. Jak łatwo się domyśleć tam, gdzie bezrobocie najbardziej wzrosło (Hiszpania, Włochy i Francja) ubyło zatrudnionych w sektorze prywatnym, a przybyło w publicznym.

Walcząc o większe bezrobocie

Ilość ludzi pozostających bez pracy utrzymuje się w Polsce na poziomie ok. 3 mln, co daje wskaźnik bezrobocia 16%. Oznacza to, że z 18 mln zdolnych do pracy, co szósty nie może jej dostać. Na takie marnotrawstwo ludzkiej energii może sobie pozwolić tylko państwo, bo czy jest jakieś prywatne przedsiębiorstwo, w którym trwa 16% ludzi w beznadziejnym oczekiwaniu na zajęcie?

Jeśli ktoś by twierdził, że nasza władza nic nie robi aby zwalczać bezrobocie byłby to dla niej komplement. Jest znacznie gorzej. Robi się sporo, aby ono rosło i utrwalało się. Wbrew pozorom za ten stan rzeczy mniej należy winić Ministra Płacy Pracy i Pomocy Społecznej, niż Ministrów Finansów i Przemysłu. Obserwując działania rządów w innych krajach rozwiniętych (może z wyjątkiem Francji), polityka naszych kolejnych Ministrów Finansów sprzyja wzrostowi bezrobocia. Po pierwsze parasol ochronny jest roztoczony nad przedsiębiorstwami państwowymi. Na przykład dopiero teraz wprowadzono ustawę traktującą jednakowo zobowiązania wobec ZUS przedsiębiorstw państwowych i prywatnych. Jak dotychczas ściągano długi wobec ZUS w trybie administracyjnym tylko z przedsiębiorstw prywatnych.

Jedną z form zwalczania przedsiębiorczości jest niestałość przepisów podatkowych. Pod tym względem wyróżniamy się negatywnie. Jednym z przykładów jest podatkowy przekładaniec ostatnich dwóch lat zastosowany wobec małych firm. W ubiegłym roku Marek Borowski, Minister Finansów swoim rozporządzeniem z 23 grudnia zdecydował, że małe firmy (w tym oferujące usługi informatyczne) z grupy zwanej "działalnością gospodarczą" będą płaciły zryczałtowany podatek w wysokości 7,5% od obrotów. Była to niemiła wiadomość głównie dlatego, że niespodziewana i nagła. Któż bowiem śledzi urzędowe rozporządzenia między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. W kolejnym, br. zrobiono odwrotnie. Minister Finansów wydał rozporządzenie też 23 grudnia 1994, z nakazem wyłączenia również usług informatycznych z opodatkowania ryczałtowego. Może to już tradycja - minister z tej samej koalicji i w tym samym dniu i miesiącu. Wszyscy, których dotyczą te przepisy, dokonując zakupów inwestycyjnych w ub.r., stracili 21% wartości zakupu na rzecz budżetu. Strata nie byłaby tak bolesna, gdyby te pieniądze wydawano rozsądnie. A jak jest - każdy widzi. Drzemiące w skrzyniach komputery dla Urzędów Skarbowych i PKP, luksusowe budynki ZUS, najdroższe z możliwych komputery dla szkół "made by Zdunek" itp.

Obsesją Ministra Finansów jest powiększanie dochodów budżetu. Niestety do realizacji tego celu stosuje głównie metodę zwiększania obciążeń podatkowych. Przypomina to akcje zabierania ziarna siewnego "kułakom" w początkach PRL-u. Skutki mogą być bardzo podobne - niskie zbiory. Przykładem podcinania gałęzi na której się siedzi jest wprowadzona właśnie ustawa o pobieraniu składek na ZUS za umowy-zlecenia. Jest to kolejny krok w kierunku powiększania armii bezrobotnych i pracujących "na czarno". Praktycznie likwiduje się w ten sposób, uzasadnienie ekonomiczne podejmowania pracy w formie drobnych zleceń. Przepisy tej ustawy mówią ponadto, że jeżeli ktoś już ma etat, nie płaci ZUS-owi składki od wykonanych zleceń. Najłatwiej będzie więc o dodatkową pracę tym, którzy i tak ją mają - będą bowiem najmniej kosztowni. Jest to zaiste szczególna forma walki z bezrobociem. Warto dodać, że rozwój właśnie takiej formy zatrudnienia przyczynił się w USA do zmniejszenia szeregów bezrobotnych.

Skorzystajmy może z czeskich doświadczeń. W tym kraju stopa bezrobocia wynosi 3,2%. Niewątpliwie ma to związek z faktem, że kończy się tam drugi i ostatni etap prywatyzacji, a obciążenia podatkowe są bardziej nastawione na rozwój niż "rozbój". Ciekawostką jest to, że tęsknota za byłym ustrojem jest w Republice Czeskiej najmniejsza ze wszystkich krajów byłego bloku wschodniego. Tylko 23% obywateli odczuwa stratę po przemianach ostatnich lat, a w Polsce 38% (Business Central Europe). Pewnie dlatego, że ustrój ten jest bardziej "były" w Republice Czeskiej niż jest "były" u nas.

Trzeba przyznać, że zwiększanie obciążeń podatkowych (a stąd wynika wzrost bezrobocia) stał się ostatnio szczególnie modny w całej Europie. Eksperci twierdzą, że może to zahamować rozwój gospodarczy na naszym kontynencie. Słaba to jednak dla nas pociecha, że nie będziemy osamotnieni.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200