Ja wiem, że mówi się raczej o kupowaniu kota w worku, ale w informatyce popularniejsze jest właśnie sprzedawanie kota w worku. I co gorsza, najpoważniejsze i największe firmy, kupujące tysiące kopii systemów operacyjnych czy aplikacji dają się nabierać na ten proceder. Chyba najbardziej symptomatycznym przykładem takiej działalności jest sprzedawanie Windows 95, co najmniej na rok przed obiecywaną datą dostarczenia klientom.

Gdy już dostatecznie pobudzono nasze apetyty wspaniałymi właściwościami tego systemu, okazało się, że jest on całkowicie inny niż oczekiwaliśmy. Jak wynika z zamieszczonych w tym nr. CW materiałów, Windows 95 nie spełnia oczekiwań większości klientów korporacyjnych, używających wyszukanych aplikacji 32-bitowych, żądających ścisłej współpracy między nimi, korzystających intensywnie z OLE lub wymagających pracy wielowątkowej.

Jak się okazuje, obiecywany od dawna wspaniały system Windows 95 działa wolno, dysponuje za małymi zasobami systemowymi, powodując zawieszanie się komputera - czyli ma wszystkie te same błędy, które zatruwają nam życie w Windows 3.x. Czy warto więc było robić tyle hałasu? Jeżeli chodzi o interes firmy Microsoft - zapewne warto. Natomiast jakby mało dba się tu o interes użytkownika.

Osobiście jestem zdania, że jeżeli masz Czytelniku, naprawdę poważną aplikację do obsługi swej działalności - zastanów się nad celowością użycia do niej Windows NT lub OS/2. Możesz przynajmniej mieć pewność, że będzie Ci działać stabilnie.