Drogie certyfikaty

Producenci i importerzy sprzętu komputerowego, którzy zapłacili za certyfikację sprzedawanych przez siebie produktów mogą zaskarżyć Polskie Centrum Badania i Certyfikacji o bezprawne pobieranie opłat za certyfikację. Centrum nie skonsultowało bowiem cennika opłat z Ministerstwem Finansów.

Producenci i importerzy sprzętu komputerowego, którzy zapłacili za certyfikację sprzedawanych przez siebie produktów mogą zaskarżyć Polskie Centrum Badania i Certyfikacji o bezprawne pobieranie opłat za certyfikację. Centrum nie skonsultowało bowiem cennika opłat z Ministerstwem Finansów.

Polskie Centrum Badania i Certyfikacji, które z mocy prawa reguluje tryb i organizację nadawania w Polsce certyfikatów m.in. obowiązującego od 1 maja br. certyfikatu bezpieczeństwa nie skonsultowało z Ministerstwem Finansów cennika opłat za świadczone przez siebie usługi.

Jak poinformował 21 kwietnia br. podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Witold Modzelewski "w Ministerstwie Finansów brak jest materiałów wskazujących na to, że Dyrektor PCBC uzgadniał z Ministerstwem Finansów projekt aktu normatywnego dotyczącego zasad ustalania opłat za czynności związane z badaniami i certyfikacją i ich maksymalnej wysokości, do czego jest zobligowany na podstawie art. 25 ust. 3 ustawy z dnia 3 kwietnia 1993 r. o badaniach i certyfikacji".

Informację tę potwierdził dyrektor Departamentu Gospodarki Narodowej MF Stefan Lober. "PCBC nie uzgadniało z nami tego zarządzenia" - stwierdził Lober. Mamy więc do czynienia z naruszeniem ustawy o badaniach i certyfikacji i możliwością zaskarżenia zarządzenia do NSA lub powiadomienia Rzecznika Praw Obywatelskich".

Dyrektor Biura ds. Certyfikacji PCBC Andrzej Rostkowski stwierdził, że według posiadanych przez niego informacji "obecnie trwają prace nad określeniem zasad i cen maksymalnych certyfikacji, które są uzgadniane na bieżąco z Ministerstwem Finansów". Opłaty według nie uzgodnionego cennika Centrum za wydanie certyfikatu jednak są pobierane przynajmniej od 5 miesięcy.

Obowiązkowy dla producentów i importerów sprzętu komputerowego proces certyfikacji wyrobów może zakończyć się niepomyślnie dla Polskiego Centrum Badania i Certyfikacji. Centrum bowiem nie dopełniło obowiązku uzgodnienia cennika opłat za certyfikację z Ministerstwem Finansów. Wątpliwości prawników budzi również dokonana przez Centrum interpretacja symboli statystycznych Systematycznego Wykazu Wyrobów, do której nie było ono upoważnione. Katalog przewinień może uzupełnić ewentualne oskarżenie autoryzowanych laboratoriów o praktyki monopolistyczne.

Ustawodawca postanowił ponad 2 lata temu, że krajowy system certyfikacji wyrobów będzie od tej pory organizowany i nadzorowany przez instytucję podlegającą bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów. Polskie Centrum Badania i Certyfikacji zajmuje się zarówno certyfikacją obowiązkową, obejmującą zastrzeżony przez Centrum znak bezpieczeństwa "B", jak i dobrowolną, na którą składają się certyfikaty: zgodności z normami krajowymi i międzynarodowymi, upoważniający do oznaczania wyrobu znakiem zgodności z Polską Normą, znakiem ekologicznym i znakiem jakości "Q".

Wszystkie wspomniane certyfikaty wydaje Centrum na podstawie przeprowadzonych badań przez autoryzowane laboratorium.

Obecnie w Polsce istnieje 15 jednostek uprawnionych przez PCBC do testowania produktów. Jedynie 2 z nich m.in. warszawski L-Test mogą badać sprzęt komputerowy. Ze względu na brak określonych maksymalnych cen na certyfikację, autoryzowane ośrodki mogą naliczać dowolne opłaty. Firmy nie mają wyjścia, gdyż w przypadku braku certyfikatu na dany produkt Urząd Celny może zatrzymać towar na granicy, Państwowa Inspekcja Handlowa, zgodnie z ustawą, skierować do Urzędu Skarbowego wniosek o naliczenie sprzedawcy kary w wysokości 100% wartości sprzętu.

Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacław Iszkowski jest zdania, że sprawę należy skierować do Urzędu Antymonopolowego. "Producenci i importerzy nie mają wyjścia, muszą płacić, gdyż ośrodki certyfikujące są faktycznymi monopolistami na tym rynku. Centrum, autoryzując dany ośrodek powinien przekazać mu wykaz maksymalnych opłat za przeprowadzane badania". Wiceprezes Optimusa S.A. Józef Michalik poinformował, że jego firma za certyfikacje zapłaciła do tej pory ponad 80 tys. zł.

Zdanie Wacława Iszkowskiego podzielił na spotkaniu z przedstawicielami PIIiT wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą Andrzej Byrt: "Laboratoria wykonujące tego typu usługi muszą mieć pewien maksymalny pułap cen".

Ustawa z roku 1993 nakłada na PCBC obowiązek określenia cen maksymalnych za wydawanie certyfikatów w uzgodnieniu z Ministerstwem Finansów. Mimo dwukrotnie podejmowanych prób Izba nie otrzymała takiego cennika, który - zdaniem Wacława Iszkowskiego - powinien być podany do wiadomości publicznej.

Jak poinformował 21 kwietnia br. podsekretarz stanu w MF Witold Modzelewski "w Ministerstwie Finansów brak jest materiałów wskazujących na to, że Dyrektor PCBC uzgadniał z Ministerstwem Finansów projekt aktu normatywnego dotyczącego zasad ustalania opłat za czynności związane z badaniami i certyfikacją oraz ich maksymalnej wysokości, do czego jest zobligowany na podstawie art. 25 ust. 3 ustawy z dnia 3 kwietnia 1993 r. o badaniach i certyfikacji".

Dyrektor Biura ds. Certyfikacji PCBC Andrzej Rostkowski stwierdził, że według posiadanych przez niego informacji "obecnie trwają prace nad określeniem zasad i cen maksymalnych certyfikacji, które są uzgadniane na bieżąco z Ministerstwem Finansów". Opłaty według tajnego cennika Centrum za wydanie certyfikatu jednak są pobierane przynajmniej od 5 miesięcy.

Poprzednio w rozliczeniach z firmami PCBC stosowało cennik dostosowany do wartości sprzedaży certyfikowanego urządzenia. W umowie z klientami Centrum zawierało zapis, że opłata za certyfikację wynosi 0,5% wartości sprzedaży danego produktu. Ze względu na sprzeciwy producentów i importerów zrezygnowano z tego zapisu i zaczęto zastanawiać się nad wprowadzeniem ryczałtowej opłaty po roku sprzedawania certyfikowanego produktu.

Obowiązkowa certyfikacja urządzeń komputerowych nie obejmuje jednak wszystkich produktów znajdujących się w Polsce w sprzedaży detalicznej. Zgodnie z interpretacją SWW dokonaną przez Centrum za "systemy mikrokomputerowe, w tym komputery osobiste (zasilane napięciem wyższym niż bezpieczne)" (SWW 0922-5) należy rozumieć: "systemy mikrokomputerowe: mikrokomputery powszechnego użytku (sprzedawane w detalicznej sieci handlowej przeznaczone do użytkowania w warunkach domowych, zaspokajające potrzeby indywidualnych użytkowników), jak również obudowy do tych mikrokomputerów z wbudowanymi zasilaczami, zasilane napięciem wyższym niż bezpieczne i mikrokomputery powszechnego użytku z zewnętrznymi zasilaczami sieciowymi (np. notebooki)".

W praktyce oznacza to, że Centrum nie wymaga posiadania certyfikatów od firm realizujących kompleksowe zamówienia np. na skutek przetargów i dostarczających urządzenia do instytucji w ilościach hurtowych.

Certyfikacja obejmuje również urządzenia peryferyjne z wyłączeniem monitorów 21" i więcej calowych, drukarek oraz ploterów formatu A2 i większych. Zdaniem Centrum "montowanie komputerów na bazie obudowy z zasilaczem, oznaczonej znakiem bezpieczeństwa, należy traktować jako usługę nie wymagającą dodatkowej certyfikacji". Wystarczy więc, że producent bądź importer dostarczy do testowania dane urządzenie w maksymalnej konfiguracji, by autoryzowana jednostka mogła wydać certyfikat.

Zastanowienie budzi, czy Centrum ma podstawę prawną do interpretacji SWW. Sama Rada ds. Badań i Certyfikacji w załączniku do postanowienia z 31 marca 1995 przyznaje że: "Jednostką upoważnioną do interpretacji w zakresie symboli statystycznych dla wyrobów jest Główny Urząd Statystyczny".

W przeciwieństwie do innych uchwał Rady kwietniowe postanowienie nie ukazało się w Monitorze Polskim. Może to oznaczać, że nie ma mocy prawnej. Takiego zdania są prawnicy z firmy Computer 2000, która z dniem 1 maja "wstrzymała sprzedaż produktów sprzętowych zasilanych napięciem 220V z wyjątkiem: hubów itp. urządzeń sieciowych, UPS-ów, złączy sieciowych z własnym zasilaniem (np. do notebooków)". Jak twierdzi kierownik zespołu obsługi partnerów C2000 Paweł Polowczyk trudno w tej chwili ocenić straty jakie poniesie dystrybutor.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200