Zdumiony ciszą

Pisuję tu od menedżera, ale z satysfakcją; pismo jest żywe, młode pokolenie autorów nie bierze się z samej pewności siebie, jak to się zdarza w wielu innych gazetach, lecz z kompetencji; przede wszystkim zaś - pismo jest kompetentne.

Pisuję tu od menedżera, ale z satysfakcją; pismo jest żywe, młode pokolenie autorów nie bierze się z samej pewności siebie, jak to się zdarza w wielu innych gazetach, lecz z kompetencji; przede wszystkim zaś - pismo jest kompetentne.

Tym bardziej dziwią mnie stosunki między gazetą a jej czytelnikami. I nie mam na myśli Czytelników Pojedynczych, tych, którzy piszą tak interesujące listy czy też wypowiadają się w inny sposób (byłoby dobrze zainstalować telefon do nagrywania wypowiedzi; cóż, kiedy na ten jedyny numer "Computerworld", w dodatku wspólny, dodzwonić się nie sposób). Myślę o Czytelnikach Instytucjonalnych.

Sam tu napisałem, jak nabrała mnie firma "Comptrade", sprzedając mi drukarkę-gniota, dostarczonego przez ABC Data, bez możliwości zakupu do niej taśm. Myślałem, że choćby ze względu na interesy handlowe zadzwonią, przeproszą, spróbują poszukać sposobu na ułagodzenie rozsierdzonego klienta; ale nie, wszystko jak woda po kaczce. I to bez świadomości, że trafiło akurat na faceta, który pisze również tygodniowy felieton w najpoważniejszym dzienniku naszego kraju... Cóż jednak zdumiewać się ciszą ze strony "Comptrade" i ABC Data, kiedy milczą zaatakowani przez autorów "Computerworld" ludzie i instytucje, którym w oględnych, to prawda, słowach daje się do zrozumienia, że są w kręgu podejrzanych po prostu o kanty (bo już nie tylko o lekkomyślność).

Nie czytają? Jeśli nie czytają tego branżowego pisma, to co czytają? A przecie wedle tego, co wiem z własnych jedynie kontaktów - czytają. Tylko też spływa jak woda po kaczce.

Nie dysponuję niczym poza swoim piórem (dziś - klawiaturą komputera). Nie utyskuję. Na tym polega mój zawód. Nie chciałem nigdy być nikim innym poza sobą, bylem mógł pisać co myślę. I nie budziły mojego, jak wiadomo, zachwytu ambicje tych moich kolegów po fachu, którym zapachniała polityka i władza. Nasza "władza" jest innego rodzaju - z tym, że bywa to władza nawet bardzo wielka, jeżeli nasz Czytelnik ma do nas zaufanie. Bo nas też się "wybiera". Pilnujemy interesu publicznego, a głosuje się na nas, jak zwykliśmy wbijać do głów politykom, każdorazowo kupując numer gazety (słowo drukowane nie ciecze samo jak woda z włączonego mechanicznie telewizora; słowo drukowane kupuje się, co wymaga świadomej decyzji). Jesteśmy zobowiązani do lojalności wobec naszych "wyborców", i to nie tylko moralnie; także konsekwencjami bardzo dotkliwymi, bo finansowymi - kiedy w oczach tych naszych "wyborców" tracimy wiarygodność, spadają nakłady i dopływ reklam. Tak więc po prostu musimy pilnować swego kopyta. Dlatego poczuwam się, choć tu piszę od niedawna, do obowiązku walki o "władzę" dla "Computerworld". Czyli - o zaufanie.

Uroczyście uprzedzam tu wszystkich, systematycznie przemilczających krytyczne uwagi ze strony autorów "Computerworld", a moje to ostrzeżenie dotyczy zarówno tych, którzy bez opamiętania szastają pieniędzmi podatników, jak i tych, którzy na tym korzystają: lepiej odpowiadać tutaj, na łamach swego branżowego pisma, gdzie coś można wytłumaczyć. Żeby nie tłumaczyć się gdzie indziej.

Bo jeżeli dalej tak pójdzie, skrupulatnie wyzbieram wszystkie kwiatki, przynajmniej z ostatnich kilku miesięcy, i przeniosę sprawy na forum gazety, po której publikacji wkracza zwykle NIK lub od razu organy ścigania.

Przykro mi, że trzeba odwołać się do takich środków. Ale proszę mnie zrozumieć: zawód dziennikarza traci sens, jeśli jego Czytelnik wie, że dziennikarz pisać może co najwyżej na Berdyczów. Muszę dbać o zawód, który uprawiam.

Rozumiem, że nikt nie zareagował na propozycje konstruktywne - powołania własnego związku kredytowego branży, który by obniżył koszty obsługi bankowej i pozwolił branży korzystać z "pracy" swoich pieniędzy, dziś pracujących dla kogoś innego. Każdemu wolno NIE zarobić.

Ale cisza po uwagach, które kiedyś byłyby przyczyną pojedynku, musi zdumiewać. I jest po prostu - obraźliwa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200