Komputery i mydło

Tak się jakoś dotąd składało, że z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku nasz Redaktor Naczelny zadawał nam, tj. felietonistom, temat obowiązkowy, czyli opisanie, co dobrego wydarzyło się w mijającym roku oraz co też wydarzyć się może w roku nadchodzącym. Jako że piszę do CW już ładnych kilka lat, zdaje się siedem, a może osiem, więc i w tym roku jak ten koń w kieracie, który co okrążenie potyka się w tym samym miejscu, tak i ja napędzany siłą przyzwyczajenia muszę napisać rocznicowy felieton. Bez poganiania.

Tak się jakoś dotąd składało, że z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku nasz Redaktor Naczelny zadawał nam, tj. felietonistom, temat obowiązkowy, czyli opisanie, co dobrego wydarzyło się w mijającym roku oraz co też wydarzyć się może w roku nadchodzącym. Jako że piszę do CW już ładnych kilka lat, zdaje się siedem, a może osiem, więc i w tym roku jak ten koń w kieracie, który co okrążenie potyka się w tym samym miejscu, tak i ja napędzany siłą przyzwyczajenia muszę napisać rocznicowy felieton. Bez poganiania.

Nadchodzący rok będzie według wszelkich znaków na niebie, a w szczególności na ziemi, rokiem specjalnym. Będzie to bowiem ostatni rok naszego kraju poza strukturami europejskimi. Jako człowiek stary wiem, co oznacza określenie "ostatni": czystą nostalgię oraz przygnębienie. Proszę zresztą przypomnieć sobie ostatni dzień lata, ostatni dzień szkoły albo ostatni dzień młodości. Choć ten ostatni tak naprawdę wcale ostatni nie jest, bo młodzi jesteśmy tak długo, jak długo młodymi się czujemy. Jedną z cech młodości jest wyraźna niechęć do mydła, we współczesnych czasach połączona z miłością do komputerów.

To zresztą jest zrozumiałe, jak człowiek długo przesiaduje przed komputerem, to nie ma czasu się myć. Zresztą po co? Na razie Internet nie przenosi bodźców zapachowych, zaś wizualne są tak mało dokładne, że nie uczesanego oraz nie umytego delikwenta trudno poprzez kamery sieciowe odróżnić od Europejczyka. To będzie problem na nadchodzący rok dla całego społeczeństwa. Nie jakieś tam dopłaty do produkcji rolnej oraz kwoty ograniczające wytwarzanie stali cienko walcowanej, ale właśnie propaganda higieny osobistej. Zresztą proszę zapoznać się ze statystyką.

Otóż w roku 2001 w Polsce co piąte gospodarstwo domowe posiadało komputer, a w nich prawie połowa miała dostęp do Internetu. Nie są to może liczby wstrząsające, ale do ogona, w którym jak moglibyśmy sądzić wlecze się Portugalia, mamy bliżej niżby się wydawało. Otóż ten mały kraj na Półwyspie Iberyjskim ma komputery w 30% gospodarstw domowych. Prawie tyle samo co we Francji i z podobnym procentem dostępu do Internetu na poziomie dwu trzecich. Oczywiście są w Unii kraje bardziej rozwinięte jak przyjazna nam ostatnio Dania, w której komputery ma dwie trzecie gospodarstw domowych, a w nich dostęp do Internetu aż w 85%, ale to jest wyjątek przekraczający nawet osiągnięcia amerykańskie (51% gospodarstw, 80% wśród nich z dostępem).

Prawdziwy problem Polski nie polega więc na liczbie komputerów, ale niestety na tzw. spożyciu środków higieny osobistej, jak to ładnie ujmują statystycy. Otóż Drodzy Czytelnicy, którzy z pewnością myjecie się nie tylko z okazji świąt, ale także na co dzień: w naszym kraju wg oficjalnych statystyk na ww. środki wydaje się miesięcznie 2,40 zł ze średniego budżetu w wysokości 600 zł na głowę obywatela. Dwa złote czterdzieści groszy. W krajach EU nie podaje się nawet, ile obywatele wydają na mydło, te wydatki mieszczą się w kategorii "inne" i są na poziomie 10% budżetu domowego. Zresztą co tu dużo mówić, wystarczy pociągnąć nosem w miejskim środku komunikacji publicznej w dowolnym kraju i od razu wiadomo, czy obywatele są czyści czy też nie.

Mam nadzieję, że w przyszłości nie stanie się tak jak w parafrazie utworu znanego satyryka:

O roku ów

gdy Europa nam zbrzydła

dość mamy komputerów

a za mało mydła.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200