Ośmiornica ma się dobrze

Po pięciu latach procesu przeciwko Microsoftowi o stosowanie praktyk monopolistycznych wielka batalia prawna kończy się niemal na niczym. Stało się to, co przewidywali fachowi obserwatorzy: gigant z Redmond otrzymuje jedynie łagodną naganę. I trudno będzie się temu dziwić, skoro jego interesów broni ponad 600 prawników, więcej niż liczy cały personel niejednej spośród konkurujących z nim firm. ''Wojenny budżet'' Microsoftu sięga przy tym niewiarygodnie wysokiej kwoty 40 miliardów dolarów, to tyle co roczny budżet państwa wielkości Irlandii.

Po pięciu latach procesu przeciwko Microsoftowi o stosowanie praktyk monopolistycznych wielka batalia prawna kończy się niemal na niczym. Stało się to, co przewidywali fachowi obserwatorzy: gigant z Redmond otrzymuje jedynie łagodną naganę. I trudno będzie się temu dziwić, skoro jego interesów broni ponad 600 prawników, więcej niż liczy cały personel niejednej spośród konkurujących z nim firm. ''Wojenny budżet'' Microsoftu sięga przy tym niewiarygodnie wysokiej kwoty 40 miliardów dolarów, to tyle co roczny budżet państwa wielkości Irlandii.

Tymczasem ta "komputerowa ośmiornica", jak imperium Billa Gatesa nazwał niedawno tygodnik "Der Spiegel", nie tylko ma się dobrze, ale nadal się rozrasta, zdobywając nowe pola ekspansji. Tak jak u progu lat 80. Microsoft trafnie postawił na komputery osobiste, tak obecnie za główny obiekt swego rozwoju przyjął branżę rozrywki, filmu i muzyki, oraz oprogramowanie dla rozmaitych urządzeń codziennego użytku. Nowy program Windows Media Player został już wmontowany w system Windows XP, co leży w charakterystycznej dla koncernu strategii dobudowywania nowych programów do każdej nowej wersji Windowsów. Jest to bardzo skuteczna metoda marketingowa, korzystna zresztą nie tylko dla Microsoftu, ale i dla klientów, którzy nie muszą instalować dodatkowych programów, skoro otrzymują je w gotowym pakiecie.

Nie koniec jednak na tym, równolegle bowiem lub równocześnie na rynek wchodzą lub wkrótce wejdą także inne nowe produkty. Zapewne za kilka tygodni znajdzie się w sprzedaży telefon komórkowy wyposażony w nową wersję systemu Windows CE, dzięki której można będzie bezprzewodowo posługiwać się multimediami. A już teraz zakupy przez Internet ułatwia program Passport, w bibliotekach działa interaktywny katalog Encarta i to tylko początek wciąż wydłużającej się listy ofertowej.

Coraz intensywniej Microsoft lokuje swoje interesy w przemyśle motoryzacyjnym. Dla jednego z modeli bmw dostarcza program Windows CE for Automotive, który umożliwia kierowcy wydawanie głosowych dyspozycji dotyczących trasy jazdy oraz przekazywanie lub odbiór poczty elektronicznej. Ten program montują w swoich wozach również inni producenci, jak Citroen, Mitsubishi, Subaru czy Volvo. Być może więc bliska spełnienia jest prognoza jednego z głównych menedżerów Microsoftu, Gonzalo Bustillosa, że w niedługim czasie bezprzewodowe sieci informatyki samochodowej staną się drugim co do znaczenia działem produktów firmy.

Mimo tak imponującej dynamiki rozwojowej trudno jednak, jak dotąd, przesądzić o zapewnieniu sobie przez koncern Billa Gatesa rzeczywiście dominującej pozycji na nowych rynkach informatyki. Przykładem X-Box, na którego reklamę wydano pół miliarda dolarów, ale sprzedaż wyniosła niespełna 4 miliony egzemplarzy, co jest dość dalekie od oczekiwań. Nadal też czołowe miejsce zajmuje na tym polu Sony ze swoją Playstation 2.

Jaka będzie ogólna sytuacja Microsoftu w dającej się przewidzieć przyszłości, za wcześnie jest na ocenę. Oprócz pewnych niedogodności, związanych z ogłoszonym przed miesiącem wyrokiem, trzeba brać pod uwagę czynniki mogące osłabić pozycję koncernu w skali globalnej. Jednym z takich sygnałów jest zapowiedź bliższego przyjrzenia się kontrowersyjnej działalności firmy-giganta przez organa Unii Europejskiej. Na ten temat już wypowiadał się nowo mianowany generalny dyrektor UE do spraw konkurencji. Bardziej jeszcze dotkliwe może się okazać zainteresowanie państw europejskich - zwłaszcza Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii - konkurencyjnym systemem operacyjnym Linux. Związki tego systemu z potężnym koncernem komputerowym IBM przypominają wczesną epokę Microsoftu, gdy komputery IBM były standardowo wyposażane w programy operacyjne MS-DOS tej właśnie firmy i to głównie przyczyniło się do jej szybkiego rozwoju.

Na horyzoncie pojawił się jeszcze jeden, kto wie czy nie najgroźniejszy, konkurent: Chiny. Pod hasłem złamania monopolu zagranicznych dostawców powstaje tam rodzimy system Yangfan, oparty zresztą na Linuksie, ale podobnie jak Windows 98 obejmujący bogaty zestaw programów zarówno darmowych, jak i Office-Software, typu Word, Excel czy Powerpoint. W tym przedsięwzięciu uczestniczy 18 chińskich firm i uniwersytetów, mających mocne poparcie rządowe.

Do walki konkurencyjnej stanął na koniec, i to na gruncie amerykańskim, nowy dynamiczny przeciwnik. Może będzie o nim kiedyś głośniej, na razie Michael Robertson wydaje się muchą wobec słonia, ale już zaczęto o nim mówić, gdy oferowany przez jego niewielką firmę system nazwał Lindows. Tani komputer wyposażony w ten system jest sprzedawany w sieci drobnego handlu Wal-Mart po dumpingowych cenach - od 299 do 599 dolarów. Microsoft oczywiście zaprotestował, starając się dowieść, że nazwa Lindows narusza jego prawa do nazwy Windows. Tym razem wyrok był dla Billa Gatesa niepomyślny: sąd uznał, że trudno zastrzec wyłączność używania słowa windows (ang. okno) w nazwie produktu, skoro jest to słowo potoczne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200