Myśl pozytywnie.

Gdy po raz pierwszy odwiedziłem Stany Zjednoczone, największe wrażenie zrobił na mnie ten ich charakterystyczny, typowo amerykański optymizm, przyklejony do twarzy.

Gdy po raz pierwszy odwiedziłem Stany Zjednoczone, największe wrażenie zrobił na mnie ten ich charakterystyczny, typowo amerykański optymizm, przyklejony do twarzy.

Wchodzę do biblioteki, a starsza pani w recepcji już z daleka woła do mnie serdecznie: How are you today? Szeroki uśmiech, autentyczna życzliwość, żadnych pretensji do świata. Nie widziałem jej nigdy przedtem, ani ona mnie. Byłem kolejnym klientem, przeciętnym i anonimowym. Zupełnie nie rozumiałem tej kobiety. Przeżyłem szok. Przybywałem do Ameryki z tego kawałka świata, z takiej kultury życia i pracy, wg której jej zachowanie nie dość, że było nieracjonalne i niewytłumaczalne, to jeszcze mogło budzić podejrzenia co do jej stanu umysłowego. Tymczasem podczas mojej podróży po Stanach z taką postawą spotykałem się dosłownie co krok: w firmach, w metrze, w kinie. Ci ludzie mieli swoje problemy, ale nie obnosili się z nimi.

Przekonałem się, że demonstracyjnie optymistyczna postawa przynosi znakomite efekty. Amerykańscy biznesmeni nie myślą nigdy: "jeśli może coś pójść źle, to na pewno pójdzie". Po prostu wierzą, że coś, za co właśnie się biorą, pójdzie dobrze i robią swoje z takim wewnętrznym przekonaniem. Na licznych przykładach obserwowałem, że optymistom rzadziej psują się samochody niezależnie od marki i rzadziej zawodzą ich partnerzy, niezależnie od charakteru interesów. Optymizm jest dla nich tak samo ważny, jak innowacje techniczne i nowy paradygmat w zarządzaniu.

Wróciłem do kraju i pomyślałem: "a gdyby to przenieść na polski grunt". Dużo ryzykowałem. U nas raczej ceni się spryt, cwaniactwo, układy i znajomości, a ludzi traktuje z rezerwą, spodziewając się raczej czegoś złego niż dobrego. Ale spróbowałem tego amerykańskiego spontanicznego "How are you today" w wersji polskiej. Pierwszą reakcją tak potraktowanych Polaków był szok. Dokładnie jak u mnie w amerykańskiej bibliotece. Ale potem też było dokładnie jak w Ameryce. Optymizm działa również pod naszą szerokością geograficzną. Jeśli tylko coś mogło pójść dobrze, to szło.

To oczywiście nie znaczy, że optymiści nie doznają porażek, nie spotykają przeszkód na swojej drodze. Ale bez żadnych wątpliwości: optymizm jest zaraźliwy, udziela się otoczeniu i czyni je bardziej przyjaznym. Optymizm jest rodzajem samospełniającej się przepowiedni, Optymizmu można się nauczyć. M. Sellegman napisał książkę pod tym tytułem. Optymizmu uczą nas rodzice, jeśli utwierdzają nas w przekonaniu, że jeśli coś postanowimy osiągnąć, to własną pracą i wysiłkiem woli osiągniemy to. Właśnie optymizm jest podstawą rozwoju człowieka. Taki człowiek buduje swoją osobowość, swój wizerunek, majątek, prestiż, pozycję czerpiąc z zasobów własnego intelektu i ducha, posiłkując się jedynie zdobyczami cywilizacji. Niewiele da się zbudować motywując się jedynie frustracjami czy kompleksami, nie wiele żerując na innych ludziach i ich słabości czy niewiedzy. Ciągle będziemy zakompleksieni, słabi i niedouczeni. Po latach każdy przedsiębiorca i menedżer dowiaduje się, że sukces to stan ducha, a nie stan konta. Ważne jednak, aby dowiedzieć się jak najwcześniej, że optymistyczny stan ducha sprzyja stanowi konta.

Grzegorz Turniak jest dyrektorem Neumann Institute

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200