Urzędowy uśmiech

Optymistyczne wieści napływają z terenu administracji publicznej. Nie mam na myśli przepychanek politycznych i związanego z tym - łagodnie określając - bałaganu.

Optymistyczne wieści napływają z terenu administracji publicznej. Nie mam na myśli przepychanek politycznych i związanego z tym - łagodnie określając - bałaganu.

Optymizm ów dotyczy dokonań i planów związanych ze standaryzacją. Oczywiście nie jest to wieść, na skutek której musimy podskakiwać do góry. Nie oznacza to bowiem poprawy naszego - petentów - losu. Zainstalowanie sieci Novella i pierwszy krok w stronę standaryzacji wykorzystywanych formatów nie zmienią mentalności osób, przy których biurkach i okienkach wystajemy godzinami. Może sie okazać, że poczują się one dowartościowane. Komputer to przecież rzecz poważna, a co dopiero taki za pomocą, którego można się porozumiewać. jeżeli ta przepowiednia - odpukać - spełniłaby się, lepiej nie myśleć jacy będziemy mali w obliczu urzędniczego komputera.

Ale nie kraczmy. Wszystko idzie ku lepszemu. Urzędniczka z Suwałk w ciągu kilku minut nawiąże kontakt z koleżąanką z Augustowa i z uśmiechem na twarzy rozwiąże nasz problem. To nic, że dziś na jej twarzy uśmiechu nie widać, a komputer jeśli jest to śpi potulnie pod pokrowcem. Widać wszystko ma swój czas.

Jedno jest pewne. Komputery nie rozwiążą problemów polskiej biurokracji. Skuteczność jej działania i prawdziwa służba obywatelom (mocno powiedziane) zależy od zupełnie czegoś innego. Komputer Optimusa, monitor NEC-a, drukarka HP są tylko zwykłymi narzędziami. Jak długopis i liczydło. W okienku - pamiętajmy - średni człowiek przez mały otwór w szybie musi widzieć drugiego człowieka. Wtedy dopiero, ww. narzędzia okazują się przydatne. Komputer sam w sobie niczego nie usprawnia, nie przyspiesza.

Jest jeszcze jeden problem. Śmieszny, ale prawdziwy. Opowiadał mi swego czasu Marek Sell o pewnej przygodzie. Otóż, gdy na pierwszych stronach gazet informowano przed laty o mającym nastąpić ataku Michała Anioła, jeden urzędów gminnych zamówił u niego, zawodowego wirusologa program antywirusowy . Zamówienie zostało zrealizowane. Minęły dwa tygodnie i listonosz przynosi dyskietkę z listem o zwrot należności. Prośba motywowana była słowami: "ponieważ w naszym urzędzie nie mamy żadnego komputera".

Mam nadzieję, że komputery w urzędach zawsze będą wywoływały uśmiech na naszych twarzach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200