Ość w gardle Microsoftu

'Gdybym nie sprzedał Intuita postąpiłbym jak człowiek, który chce robić wielkie interesy w sposób, w jaki porządkuje się pieniądze w domowej szufladzie. Teraz jestem dużą, niezależną rybą we własnym basenie' - powiedział założyciel Intuita Scott Cook podejmując decyzję o sprzedaży firmy gigantowi z Redmond. Pozycję Cooka w jego nowym przedsiębiorstwie można porównać do sytuacji Jonasza w trzewiach wieloryba. Obaj nie mogli narzekać na nadmiar ruchu.

"Gdybym nie sprzedał Intuita postąpiłbym jak człowiek, który chce robić wielkie interesy w sposób, w jaki porządkuje się pieniądze w domowej szufladzie. Teraz jestem dużą, niezależną rybą we własnym basenie" - powiedział założyciel Intuita Scott Cook podejmując decyzję o sprzedaży firmy gigantowi z Redmond. Pozycję Cooka w jego nowym przedsiębiorstwie można porównać do sytuacji Jonasza w trzewiach wieloryba. Obaj nie mogli narzekać na nadmiar ruchu.

W 1991 roku gigantem oprogramowania firmą Microsoft zajęła się Federalna Komisja Handlu, podejrzewając amerykańskie przedsiębiorstwo o praktyki monopolistyczne. Sprawa skończyłaby się niczym, gdyby w 1993 r. szef Microsoftu, Bill Gates nie oświadczył publicznie, że jego firma zdecydowała się kupić producenta wziętego pakietu finansowego Quicken stosunkowo niedużą firmę Intuit o rocznych przychodach rzędu 121 mln USD. Kontrakt opiewał na sumę 1,5 mln USD.

Pierwsze koty za płoty

Pierwsze kilka dni po oświadczeniu Gatesa było gorącym okresem w prasie amerykańskiej. Głosy za i przeciw nabyciu Intuita zdominowały zarówno serwisy on-line Microsoftu, jak i komentarze redakcyjne w czasopismach komputerowych i ekonomicznych.

Oprogramowanie Quicken, służące do organizacji i planowania własnych finansów, ma 6 mln aktywnych i zadowolonych użytkowników. Obawa przed "naprawianiem" pakietu przez nowego właściciela lub nawet wstrzymanie jego sprzedaży spowodowała ostrą reakcję opinii publicznej. Tym bardziej, że konkurencyjny do Quickena produkt MS Money nie podbił serca klientów i zostanie sprzedany Novellowi. "Jeśli nie możesz ich pobić, kup ich" - stwierdził podobno Gates komentując ostre reakcje prasy amerykańskiej. Jednocześnie czytelnicy Infoworlda w ankiecie przeprowadzonej w sieci Internet przez Boba Metcalfe sprzeciwili się zakupowi Intuita stosunkiem głosów 4 do 1 twierdząc, że jest to wyraźny zamach na amerykański wolny rynek.

Bill Gates zamknął usta szefom Intuita atrakcyjnymi propozycjami pracy. Prezydent kupowanej firmy Bill Campbell został szefem nowego działu elektronicznych operacji finansowych giganta z Redmond, a przywiązanego do nazwy Intuit dyrektora Scotta Cooka zapewniono, że firma nie straci ani imienia, ani nazwy produktów. Było to ze strony Microsoftu posunięcie bezprecedensowe, gdyż poprzednicy producenta Quickena stawali się bezosobową częścią przedsiębiorstwa Gatesa.

Spotkamy się w sądzie

Z pewnym opóźnieniem zareagował Departament Sprawiedliwości, a konkretnie Oddział Antytrustowy kierowany przez Anne K. Bingaman. Gates otrzymał wezwanie do sądu "w celu wyjaśnienia spraw związanych z kupnem Intuita". Głównym zarzutem w stosunku do firmy było naruszenie przepisów Sherman Act, który jest głównym dokumentem prawnym w sprawach antytrustowych. Szef Microsoftu skomentował wezwanie przypuszczeniem, że nie dziwi się, iż sąd z uwagą przypatruje się "największej w dziedzinie oprogramowania transakcji wszechczasów".

Przeprowadzona lustracja nie dała jednak wtedy podstaw do wszczęcia postępowania, mimo że Intuit został rzeczywiście wykupiony przez Microsoft. Tak szybkie zakończenie sprawy Intuita związane było najprawdopodobniej z zapowiedzią sprzedaży Quickena firmie Novell. Microsoft miał jeszcze do wykorzystania umowę Intuita z potentatem w dziedzinie kart kredytowych - Visa na elektroniczne usługi bankowe. W samym tylko USA kart Visa używa 160 mln ludzi. Do sprzedaży Quickena jednak nie doszło, a zamiast niego Novell dostanie MS Money, które włączy do linii WordPerfect's Main Street.

Jednocześnie Departament Sprawiedliwości zajmował się cały czas innymi praktykami monopolistycznymi Microsoftu. Na mocy ugody antytrustowej zawartej 15 lipca 1994 r. Microsoft zapewnił, że będzie prowadził uczciwą walkę na rynku systemów operacyjnych. Umowa, która miała wejść w życie na krótko po 18 października ub.r., nie zakończyła jednak zmagań Microsoftu z sądem.

Mimo, iż nikt nie zawetował słuszności porozumienia, to jednak Sąd Okręgowy zdecydował się wstrzymać z jego opublikowaniem. Zwłoka podyktowana była potrzebą zebrania wszystkich dowodów w sprawie, m.in. włączeniem do akt kwestii zakupu Intuita, a także uznania czy podpisywany dokument nie narusza "interesu publicznego".

Zamach na wolny rynek

Przesłuchania zainteresowanych stron prowadził początkowo Samuel R. Miller z ramienia Departamentu Sprawiedliwości, który po kilku miesiącach zrezygnował na rzecz sędziego Stanleya Sporkina z Sądu Okręgowego. Złośliwi twierdzili, że odejście Millera na praktykę prywatną spowodowane było naciskami zainteresowanych stron. Firmie Microsoft powtórzono zarzuty postawione wcześniej w Departamencie Sprawiedliwości, a nie dotyczące bezpośrednio przejęcia Intuita.

Sędzia nazwał politykę informacyjną Microsoftu celowym wprowadzaniem w błąd konkurencji poprzez opóźnianie informacji bądź ukrywanie istotnych jej szczegółów. Przykładem tego typu działalności miała być kampania reklamowa przed premierą Quick Basic 3.0 i ciągnące się przygotowania do wydania Windows '95. Według Sporkina fakt, że konkurencyjne firmy nie wiedzą kiedy dokładnie ukaże się produkt Microsoftu bezpośrednio wpływa na ich strategię. Polityka informacyjna - zdaniem sądu - ma również wpływ na działalność dystrybutorów, którzy zdecydowali się preinstalować Windows '95 na zapowiedzianych przez siebie kolejnych seriach komputerów.

W twierdzeniu tym jest sporo racji. Zwłoka Microsoftu z premierą w Chicago spowodowała, że część poważnych firm zdecydowała się podpisywać porozumienie z IBM-em na konfigurację z Warpem. Przykładem rezygnacji z systemu operacyjnego Microsoftu jest europejski gigant dystrybucyjny Vobis.

Białe kartki Rebacka

"Pan Sporkin nie rozumie po prostu pytania, jakie sobie zadał. Fakt, że powiedzieliśmy ludziom, kiedy ukaże się nasz system operacyjny, a później przesunęliśmy termin jego premiery, nie świadczy jeszcze o naszej złej woli" - bronił się na styczniowym posiedzeniu sądu Bill Gates.

W posiedzeniach brali również udział nie wymienieni z nazwy przedstawiciele konkurencyjnych firm, których reprezentował radca Gary Reback w Wilson, Sonsini, Goodrich i Rosati w Palo Alto. W czasie procesu został ujawniony jego list do Departamentu Sprawiedliwości, w którym zarzuca gigantowi z Redmond chęci monopolistycznego opanowania rynku. "Białe kartki" Rebacka nadal krążą po Departamencie tym bardziej, że ich współautor nie chciał wymienić ani reprezentowanych przez siebie spółek, ani pozostałych autorów donosu. Uważa, że w przypadku ujawnienia dosięgnie ich zemsta Billa Gatesa.

Bill Gates ostro skomentował analizę Rebacka i wyraził przypuszczenie, że wśród jego przeciwników mogły znaleźć się America Online i Oracle. Raczej wykluczył działalność Novella.

Wymienienie przez Gatesa America Online wiąże się z zapowiadanym na sierpień wprowadzeniem oprogramowania MS Network tzw. Marvela, które już pod koniec roku umożliwi użytkownikom korzystanie z sieci Internet. Tym samym bezużyteczne staną się usługi świadczone przez Prodigy, CompuServe i America Online. CompuServe już teraz ma zaledwie 2,5 mln użytkowników, a liczba ta ciągle spada. Warto przypomnieć, że specjaliści oceniają sprzedaż Chicago w pierwszym roku po premierze na 30 mln sztuk. 5 USD miesięcznego abonamentu za korzystanie z MS Network i dostęp do Internetu nie wydaje się wygórowaną ceną w porównaniu z wielokrotnie wyższymi stawkami w sieciach komercyjnych.

Opór wobec Marvela przejawiają również banki, które w połączeniu kart kredytowych z oprogramowaniem sieciowym i dostępem do Internetu widzą zagrożenie dla istoty swojej działalności. Bankowcy obawiają się również zmonopolizowania dostępu do Internetu przez Microsoft, a tym samym konieczności korzystania z usług jednej firmy. Remedium może stanowić rozwiązanie, jakie przyjęły w zeszłym roku czołowe banki amerykańskie Chase Manhattan, Chemical Bank, Citybank i Bank of America, które na własną rękę wprowadziły usługi PC w ramach programu tzw. domowej bankowości (home banking).

"W toczącej się w Departamencie Sprawiedliwości debacie chodzi o przyszłość rynku komputerowego w XXI w. - uważa Bill Laberis z tygodnika Computerworld - Wystarczy pomyśleć o IBM. Big Blue miał 90% rynku systemów operacyjnych i 70% mainframe, kiedy rząd wydał mu w 1969 r. mozolną i bezowocną, antytrustową wojnę trwającą 12 lat. Proporcje nie zmieniły się znacząco do tej pory, ale radykalnie zmienił się rynek. Klienci żądają czegoś innego i to właśnie ma Microsoft".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200