Sny administratora

Specjaliści od zarządzania dużymi sieciami marzą: koniec z panelami wypełnionymi ekranami monitorów, jest tylko jedna, pojedyncza konsola administratora sieci. Sprawa ma podstawowe znaczenie praktyczne, nie sposób śledzić sześć lub dziesięć monitorów naraz.

Specjaliści od zarządzania dużymi sieciami marzą: koniec z panelami wypełnionymi ekranami monitorów, jest tylko jedna, pojedyncza konsola administratora sieci. Sprawa ma podstawowe znaczenie praktyczne, nie sposób śledzić sześć lub dziesięć monitorów naraz.

Niestety, na razie sny administratorów nie mogą być spełnione. "Żadne z pojedynczych rozwiązań programowo-sprzętowych nie pozwala na zarządzanie całą siecią", mówi John Jobst z U.S. Army Corps of Engineers ze St. Louis. "Obecnie, zamiast biegać od konsoli do konsoli, z których każda monitoruje jakieś ważne urządzenie, kręcimy się na krześle obserwując wiele konsoli obsługiwanych przez platformę zarządzającą siecią. Zysk jest iluzoryczny", dodaje.

Problem wielu konsoli wynika z braku współdziałania między oprogramowaniem pojedynczego urządzenia (a ściślej mówiąc, jego częścią służącą do monitoringu) a platformą zarządzania. Za każdy brak współdziałania płaci się koniecznością użycia odrębnego stanowiska. To samo dotyczy sytuacji, w której trzeba jednocześnie zarządzać różnymi środowiskami.

Niektórzy użytkownicy twierdzą jednak, że znaleźli "obejście" problemu: "Prawie już nie patrzymy w ekran monitora", twierdzi Michael Disabato - z McDonald's Corp. w Illinois. Disabato użył dwóch MacIntoshów, aby przechwytywać informacje przesyłane protokołem SNMP do platformy. Jeśli któryś z pakietów zawiera informację o awarii, komputery generują alfanumeryczny kod zawierający jej opis i kierują go automatycznie do odpowiedniej komórki serwisowej. "To nasz największy zysk z posiadania platformy zarządzania siecią", dodaje Disabato.

Wyspecjalizowane narzędzia służące do tego typu zadań można kupić u sprzedawców oprogramowania sieci lokalnych (m.in. Frye Computer Systems Inc. z Bostonu). Jednak takie udogodnienia pomagają jedynie w centralnym zarządzaniu.

"Tak czy inaczej potrzebujemy w końcu pracownika, który fizycznie zainstaluje urządzenie. To kres możliwości wszelkiej automatyzacji", śmieje się Tony Bray z bazy Sił Powietrznych w Omaha.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200