Autoreklama Informixa

Odwiedziłem wystawę Komputer Expo '95 i wysłuchałem odczytu "Informix jako narzędzie...". Mówili dwaj panowie i to całkiem dobrze po polsku - zatem Polacy, przedstawiciele Informixa. Zarówno dyskutowali kwestie merytoryczne, jak reklamowali firmę Informix i jej produkty. Dowiedziałem się, jak mocno Informix dba o swych klientów, a na jednym ze slajdów przeczytałem, że szybko rozwiązuje problemy oraz reaguje na zapytania i wątpliwości użytkownika. Być może.

Odwiedziłem wystawę Komputer Expo '95 i wysłuchałem odczytu "Informix jako narzędzie...". Mówili dwaj panowie i to całkiem dobrze po polsku - zatem Polacy, przedstawiciele Informixa. Zarówno dyskutowali kwestie merytoryczne, jak reklamowali firmę Informix i jej produkty. Dowiedziałem się, jak mocno Informix dba o swych klientów, a na jednym ze slajdów przeczytałem, że szybko rozwiązuje problemy oraz reaguje na zapytania i wątpliwości użytkownika. Być może.

Odbierałem prelekcję (zauważyłem, że nie tylko ja) trochę tak, jakby "dobry wujek Informix" przybył do "dzikich", aby wreszcie nauczyć nas czegoś doskonałego. Co do tego pejoratywnego określenia o "nas dzikich" to słyszałem je już dawniej od pracujących u nas zagranicznych specjalistów w kontekście przypadków korupcji powodowanych głównie przez nieinformatyków decydujących w sprawach informatycznych w naszych urzędach centralnych (czemu nawet zaprzeczyć nie mogłem, gdyż sam to widziałem).

Tu kolejna dygresja: pewnie mało osób zna raczej rzadko stosowany termin UCHO używany na określenie takich decydentów. Przypuszczalnie wielu czytelnikom słowo to skojarzy się z sytuacją podsłuchiwania i słusznie, lecz jest to tylko konsekwencja właściwego znaczenia (ludzie ci, aby się utrzymać na stanowisku nie będąc specjalistami, zwykli korzystać z różnych sposobów podsłuchiwania otoczenia), a głównym jego znaczeniem jest skrót od "uchodzący za ..." np. uchodzący za informatyka.

Koniec dygresji i wracamy do Informixa, z którym ja miałem doświadczenia znacznie odbiegające od zacytowanych powyżej. Sądzę że powinienem je przekazać jako uzupełnienie odczytu. Otóż rok temu, pracując w instytucie naukowym, miałem zrealizować "rozmyte rozszerzenie Informixa". Chodziło o dodanie do zapytania (query) Informixa możliwości wpisywania oprócz wartości liczbowych także pewnych pojęć - wprawdzie nieprecyzyjnych dla komputera, lecz całkiem naturalnych dla języka człowieka - takich jak: "duży", "bardzo mały", "podobny (lub: w przybliżeniu równy)", "znacznie większy niż" itp. Oczywiście taki rozszerzony system Informix powinien pojęcia te interpretować w sposób poprawny, tj. tak jak są one rozumiane przez człowieka-użytkownika. Ponadto istotne jest, że rozszerzenie to robiłem w ramach prac badawczych, a nie jako system komercyjny. System ten wykonałem w Informixie i pracując na jego "pograniczu" napotkałem pewne trudności. Najpierw myślałem, że mój egzemplarz Informixa szwankuje, lecz po wielu sprawdzeniach i po wstępnej korespondencji z centralą Informixa w Kalifornii (korespondencja odbywała się w Internecie) upewniłem się, że system Informix działa niezgodnie z opisem w dokumentacji i że jest to zwyczajny błąd.

Ciekawe, co w takiej sytuacji robi firma Informix. Nie potwierdzili błędu i w niczym nam nie pomogli. Kazali sobie zapłacić. Otóż mój instytut miał w przeszłości tylko roczną gwarancję i potem nie wykupił ich obsługi pogwarancyjnej, a więc odpowiedzieli mi, że zajmą się tym przypadkiem (nawet dostałem jego numer), jeśli im zapłacimy. Zatem aby formalnie dowiedzieć się o tym błędzie, musielibyśmy im jeszcze zapłacić. I to realizując w instytucie naukowym pracę niekomercyjną, która mogłaby służyć za reklamę! A chyba powinno być odwrotnie: powinni zapłacić oni, gdyż to my znaleźliśmy im błąd. Jak widać są niesamowicie pomysłowi i bezczelni: przecież nie dosyć, że za dzikich, to na dodatek mają nas za idiotów!

Oczywiście niczego nie zapłaciliśmy i zrezygnowałem z formalnego dowiedzenia się o rezultatach ich dochodzeń w tej sprawie. Jeszcze tylko uprzednio z jednej z ich jednostek dowiedziałem się, że zamierzają "poprawić dokumentację", lecz, moim zdaniem, byłoby to zbyt proste i trochę oszukańcze rozwiązanie. Czy nie należy - a więc czy nie powinni także oni - zmierzać do tworzenia i doskonalenia systemu o jak najlepszych właściwościach?

<div align="right">Włodzimierz Kwasowiec, Warszawa.</div>

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200