Większe sieci - lepsze zarządzanie

Termin 'zarządzanie siecią' ma różne znaczenie dla różnych ludzi. Wraz z rozwojem technologii komputerowych samo pojęcie sieci zmieniło swoje znaczenie, a tym samym musiała zmienić się formuła jej zarządzania. Jeszcze kilka lat temu, kiedy sieć składała się z kilku serwerów, prosty pakiet typu Frye Utilities for Networks stanowił idealne rozwiązanie. Kontrola błędów, wspólna dla wszystkich komputerów konfiguracja z jednego panelu - wszystko to czyniło pakiet Frye'a wprost idealnym narzędziem dla małych sieci.

Termin "zarządzanie siecią" ma różne znaczenie dla różnych ludzi. Wraz z rozwojem technologii komputerowych samo pojęcie sieci zmieniło swoje znaczenie, a tym samym musiała zmienić się formuła jej zarządzania. Jeszcze kilka lat temu, kiedy sieć składała się z kilku serwerów, prosty pakiet typu Frye Utilities for Networks stanowił idealne rozwiązanie. Kontrola błędów, wspólna dla wszystkich komputerów konfiguracja z jednego panelu - wszystko to czyniło pakiet Frye'a wprost idealnym narzędziem dla małych sieci.

Stan obecny

Dzisiaj prosta sieć komputerowa wygląda zupełnie inaczej. Wyposażona jest w setki pecetów, kilkadziesiąt serwerów, dziesiątki koncentratorów (hubów) i światłowodowe okablowanie. Wraz z rozwojem technologii zaczęto zdawać sobie sprawę, że potrzebne jest oprogramowanie, które nie tylko skutecznie zapobiegnie awarii sieci, ale również zwolni jej użytkowników z myślenia, jakim sprzętem się posługują i na jakim programie pracują.

"Obecnie używamy SPARC-owej stacji Sun-a i pakietów sieciowych SynOptics Optivity do monitorowania ruchu i kontroli koncentratorów" - mówi informatyk z dużej firmy ubezpieczeniowej w Pensylwanii Todd Hicks - "niedługo zamierzamy włączyć istniejące koncentratory Synoptic 2715 i 2705 do najnowszego Synoptic 5000, co pozwoli nam z większą elastycznością operować na segmentach sieci. Jednym z pomysłów jest także podłączenie do sieci serwera unixowego, który również będzie zarządzany przez Sunowską stację roboczą".

Więcej pytań niż odpowiedzi

Na problemy Hicksa idealnym panaceum byłoby zarządzanie siecią za pomocą jednego pakietu, co wydaje się być jednak obecnie niemożliwe. "Chociaż nie mamy zastrzeżeń do współpracy Suna z SynOptic Optivity, to otwarte pozostaje pytanie, jak kontrolować dostęp do aplikacji, z których większość kupiona była z różnymi licencjami użytkowania" - mówi Todd Hicks.

Większość firm, od chwili zakupu pierwszego peceta, stara się pilnować własnych zobowiązań wobec producentów oprogramowania. Przed wprowadzeniem sieci sprawa była banalna. Po prostu dla każdego potrzebującego kupowało się komplet aplikacji. W chwili przejścia na LAN zaczynają się problemy. Bez odpowiedniej administracji trudno jest zapanować nad tym, kto do czego powinien mieć dostęp. Czy wszyscy użytkownicy sieciowego WordPerfecta mają prawo go wykorzystywać? Czy nie kupiliśmy przypadkiem zbyt wielu licencji na dostęp do konkretnej aplikacji? Jak dużo osób ma kopie nie wykorzystanego oprogramowania na swoich dyskach i może je udostępnić innym? Jak najłatwiej kupić upgrady? Na te kilka pytań, zadawanych przez każdego administratora, powinien odpowiedzieć sprawny program zarządzający siecią.

Obecnie na rynku istnieje kilka pakietów regulujących kwestię dostępu do aplikacji: AppMeter autorstwa Funk Software, Norton Administrator for Networks z Symantecu czy SoftTrack produkcji On Technology. Wadą tych narzędzi jest to, że co prawda wykonują świetnie swoje zadania, ale w bardzo wąskim zakresie. Owszem, monitorowanie aplikacji, ale już nie serwerów. Jasne, mogę zarządzać serwerami, ale nie mogę ich konfigurować. "Zastanawialiśmy się też nad programami dla pojedynczych pecetów - dzieli się swoimi spostrzeżeniami Hicks - ale z powodu nierealności wykonania pomysł ten szybko upadł. Nie wyobrażaliśmy sobie po prostu, że ktoś będzie chodził po kilku biurowcach i osobiście instalował jakiegoś TSR-a".

Część odbiorców decyduje się m.in. na LANDesk Manager Intela. Wydaje się on mieć wszystkie interesujące administratora funkcje, łącznie ze sprawną współpracą z innymi platformami i adapterami Token Ring Intela. Jedynym minusem tego pakietu jest fakt, że Intel przerzucił się z opłat za serwer (per-server pricing) na korzyść opłat za węzeł (per-node pricing). Czyni to LANDesk dość kosztownym rozwiązaniem.

Korzyści i bajery

Jednym z problemów, który pojawia się przy zakupie programów zarządzania sieciami jest konieczność oddzielenia w ofercie plewów od ziarna. Na przykład, niektóre produkty zapewniają kontrolę najniższego w hierarchii peceta z desktopu administratora. Brzmi to całkiem nieźle w teorii, ale w praktyce nie zawsze się sprawdza.

Kolejną sprawą są standardy, a właściwie ich brak. Wspomniany LANDesk współpracuje tylko z antywirusowym oprogramowaniem Intela, co czyni go nieprzydatnym dla większości użytkowników, mających pakiety tego typu różnych producentów. Gdyby Intel chciał to naprawić musiałby wejść w opracowywanie standardu, a to już pachnie wojną podjazdową taką jak wokół kart PCMCIA.

Rok 1995 przyniesie premierę Windows 95, jest to o tyle radosne, co i przerażające. Nowy system może poprawić komunikację z użytkownikiem i rozprawić się z tymi paroma błędami, od których nie mogły się ustrzec Windows NT i Windows 3.1. Wprowadzenie każdego systemu operacyjnego na rynek zapowiada także początkowe kłopoty i kilka spektakularnych awarii. "Mam jednak nadzieję, że przed ukazaniem się sieciowych Windows - Cairo ktoś rozwiąże nasze małe problemy" - konkluduje Todd Hicks.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200