Amerykański sąd federalny zaakceptował ugodę, jaką Departament Sprawiedliwości USA zawarł z Microsoftem.

Choć formalnie nie jest to ostatnia bitwa trwającego od 1998 r. procesu antymonopolowego, koniec wojny jest bliski. Dziewięciu prokuratorów stanowych, którzy nie podpisali się pod zawartą przez władze federalne ugodą i domagali się znacznie surowszych sankcji, zamierza złożyć apelację. Jednak zdaniem ekspertów jest bardzo mało prawdopodobne, aby została ona rozpatrzona pozytywnie.

Na mocy porozumienia Microsoft nie może odmówić współpracy, oferować gorszych warunków handlowych lub wywierać jakichkolwiek nacisków na producentów instalujących w komputerach PC systemy konkurencyjnych firm.

Musi także zapewnić użytkownikom i producentom sprzętu możliwość całkowitego usunięcia z systemu przeglądarki Internet Explorer, oprogramowania do odtwarzania multimediów Windows Media Player i wybór aplikacji innych firm. Jednocześnie na mocy porozumienia koncern zobowiązany jest udostępnić dane techniczne systemu Windows, aby oprogramowanie tworzone przez konkurentów zapewniało użytkownikom poziom funkcjonalności i integracji z Windows równy aplikacjom Microsoftu.

Sąd nie przychylił się do zdania dziewięciu prokuratorów stanowych kwestionujących ugodę. Wśród stawianych przez nich żądań znajdowały się m.in. postulaty opracowania wersji pakietu biurowego Office na konkurencyjne systemy operacyjne, opublikowania kodu źródłowego przeglądarki Internet Explorer oraz utworzenia niezależnej komisji nadzorującej działania Microsoftu. Jej członkowie mieliby zyskać prawo wglądu we wszystkie dokumenty firmy, w tym zawierane przez koncern umowy. Nad tym czy koncern wypełnia te postanowienia sądu będzie czuwał jedynie komitet złożony z członków rady nadzorczej Microsoftu.