Skąd uczciwość w biznesie ?

Ciekawi mnie, kto i z jakich powodów - w dzisiejszych czasach totalnego bankructwa uczciwości - chciałby zdecydować się na uczciwość w biznesie.

Ciekawi mnie, kto i z jakich powodów - w dzisiejszych czasach totalnego bankructwa uczciwości - chciałby zdecydować się na uczciwość w biznesie.

Już w pierwszym zdaniu na czytającego zastawione są dwie pułapki. Po pierwsze, twierdzenie o bankructwie uczciwości nie jest poparte żadnymi opublikowanymi wskaźnikami, nic o nim nie mówią badania ekonomiczne i socjologiczne. Być może więc nie jest prawdziwe, a ja bezpodstawnie szastam pomówieniami. Po drugie, zakładam, że na uczciwość - bądź nieuczciwość - człowiek świadomie decyduje się, a nie wymuszają jej - bądź unicestwiają - zewnętrzne okoliczności. Być może więc przeceniam człowieka, istotę przecież kruchą, omylną i grzeszną.

Poczyniłam jednak oba założenia po to, aby nie wikłać się w jałową dyskusję na temat rozmiarów i tysiąca imion korupcji, nierzetelności i nielojalności w naszym kraju oraz przyczyn tych faktów. Po prostu utknęłabym w społecznych dywagacjach, zupełnie tracąc z pola widzenia człowieka, jego osobiste wybory, podmiotowość, pierwszorzędność jego prywatnej postawy i systemu wartości dla jakości i kształtu życia zawodowego i społecznego. Dlatego zakładam powszechność odczucia, że rzeczywistość jest pełna zagrożeń dla działań uczciwych bez wnikania w przyczyny, i pytam, dlaczego ktokolwiek miałby być w takiej sytuacji uczciwy, czyli postępować wbrew obowiązującemu (nieformalnie oczywiście) porządkowi.

Skąd bierze się uczciwość?

Większość teoretyków zarządzania dowodzi, że etyka w biznesie po prostu opłaca się. Jeśli nawet postępowanie nieuczciwe może przynieść doraźne bardzo wysokie zyski, to w długim przedziale czasowym, np. kilkuletnim, nie jest to możliwe. Argumentują, że klienci, partnerzy, urzędnicy nie dadzą się za długo oszukiwać lub nie zechcą współdziałać w krętactwach. Niestety, nie jest to prawda. Prawdziwy przedsiębiorca czy menedżer nie jest człowiekiem rozsądnym, racjonalnym, logicznym, uporządkowanym, nie rozumuje tak, jak ci, którzy go obserwują i opisują w podręcznikach. Jest "zwierzęciem" biznesowym, które doskonale wie, że wiele rodzajów nieuczciwości jest nie do wykrycia, inne na pewno obejdą się bez konsekwencji, a jeszcze inne zmienią kwalifikację etyczną (bez zmieniania istoty) na działania uczciwe (analogicznie, jak spekulacja zmieniła się w przedsiębiorczość, a łapówka w prowizję). Rasowy gracz biznesowy po prostu lubi manipulować ludźmi, mieć nad nimi władzę, patrzeć, jak pieniądze demoralizują ludzi skądinąd uczciwych i rzetelnych. Ci rzetelni zwykle wcześniej, zanim zostali wystawieni na pokusę, patrzyli na niego z dezaprobatą i pogardą, więc w taki sposób mści się on na nich. Zarazem pogłębia środowisko nieuczciwości, a zatem czyni je bezpieczniejszym dla siebie. Nie do obrony jest więc teza, że uczciwość opłaca się bardziej niż nieuczciwość. Co najwyższej można powiedzieć, że uczciwość TEŻ (!) się opłaca.

Ale i w tym twierdzeniu tkwi błąd w założeniach. Uczciwości nie można rozpatrywać w kategoriach opłacalności bądź nieopłacalności. Coś, co może się opłacać nie znaczy tyle, że jest wymierne w pieniądzach, udziałach, stanowiskach, przywilejach lub innych jednostkach. Ma swoją cenę lub stanowi koszt. To z kolei oznacza, że uczciwość moľe być przedmiotem handlu bądż też można ją stosować lub nie w zależności od tego, jaka to cena (lub koszt). Tymczasem jest ona dobrem niezbywalnym i niewymiernym. Uczciwość - inaczej niż np. kwalifikacje zawodowe - jest niestopniowalną cechą człowieka, jego osobowości, istnieje w nim zawsze albo w ogóle. Jeśli ktoś sądzi, że może ją czasem zbyć czy zaniechać za jakieś korzyści, a czasem praktykować, to znaczy, że jej w ogóle nie posiada. Jest bowiem nieuczciwy wobec siebie. Oczywiście, nie ma ludzi kryształowych. Można mieć coś na sumieniu i pozostawać człowiekiem uczciwym, ale trzeba mieć świadomość zła uczynionego ze słabości czy głupoty; nie można opłacalnością czy inną wartością handlową usprawiedliwiać nieuczciwości.

Nie mylić z biernością

Nie do obrony jest także teza, że do uczciwości zobowiązuje np. etyka zawodowa. To nie jest cecha zawodu, to jest cecha człowieka. W pewnych zawodach jest ona bardziej ceniona, w innych mniej istotna, ale nigdy nie wynika z zakresu obowiązków i kompetencji czy podpisanych kodeksów etycznych. Jest natomiast do nich wnoszona.

Za uczciwych nie można również uznać ludzi, którzy takimi wydają się być, bo z czystego lenistwa, strachu czy dla świętego spokoju nie podejmują działań dwuznacznych czy pokrętnych. Zapewne wiele towarów nie przemycono, wielu łapówek nie wręczono, wielu pracodawców nie zostało zdradzonych przez pracowników, bo ludzie, którzy mogliby to zrobić, są bierni, mało ambitni lub obrażeni na rzeczywistość. To żadna ich zaleta i żaden dowód na uczciwość.

Z wnętrza człowieka

Uczciwość nie bierze się zatem ani z rachunku ekonomicznego, umowy o pracę, odwrócenia się od marności tego świata. Uczciwość nie bierze się z jakichś szczególnych nagród (materialnych lub niematerialnych, natychmiastowych lub odległych), które czekają na uczciwych. Uczciwość nie powstaje w warunkach, w jakich żyjemy. Uczciwość bierze się z samego wnętrza człowieka: z dwóch elementów życzliwej, przyjaznej postawy wobec ludzi. Po pierwsze - z przekory. Wiadomo, nasz ziemski padół jest pełen krętactw, przestępstw, ludzkich słabości, głupoty, złej woli. Już taki został stworzony i nie warto polemizować z panem Bogiem, czy postąpił najwłaściwiej i czy to ma sens. Ale można wbrew temu determinizmowi skażonego świata, demonstrować swoją ludzką odrębność, odmienność. W woli bycia uczciwym, mimo deprawujących mechanizmów społecznych, ekonomicznych i psychologicznych nadużyć otoczenia, wyraża się godność człowieka. Nie w tym że tworzy lepszy świat (tu ma ograniczone możliwości, jest wręcz skazany na porażkę), lecz w tym, że zgadzając się na ten świat, podkreśla swoją od niego odrębność. Na przykład jest uczciwy tylko dla samej uczciwości, bez żadnych innych powodów. Mówię o przekorności, a nie o buncie. Bunt jest właściwy burzycielom jakiegoś porządku, nieprzyjaciołom jakichś ludzi, rewolucjonistom. Rewolucja zakłada, że rewolucjoniści zajmą miejsca obalonych, a następnie zostaną przez kolejne pokolenie rewolucjonistów obaleni i tak od początku. Przekora ma ton osobisty, charakter prywatnej postawy (choć w społecznym otoczeniu) i zakłada przyjaźń wśród ludzi, mimo ich nieprawości (choć oczywiście nie aprobatę samych nieprawości). Przekora oznacza oddzielenie człowieka od problemu i traktowanie każdego osobno: jednego zgodnie z porządkiem ludzkim, drugiego materialnym. Przekora jest budująca, bunt - nie.

Drugi element postawy wobec świata charakteryzującej uczciwych polega na ich uspołecznieniu. Nie chodzi o uspołecznienie unicestwiające jednostkę, osobowość, prywatność. Mowa o uspołecznieniu, polegającym na tak wielkim szacunku dla jednostki, że każde zobowiązanie wobec drugiego człowieka odczuwa się jako zobowiązanie moralne. Jeśli pożyczający nie zwraca długu, to krzywda tego, który pożyczył polega nie na tym, że stracił pieniądze, lecz na tym, iż zaufał i został zawiedziony. Krzywda ma wymiar moralny.

Dlatego ludzie kiedyś odbierali sobie życie z powodu nie spłaconych długów. Pieniądze były wtedy sprawą honoru. Teraz dla wielu ludzi są jedynie zagadnieniem handlowym: mam pieniędze płacę długi, nie mam pieniędzy, nie płacę, bo skąd wezmę. Długów się nie płaci i nie cierpi z tego powodu tylko wtedy, gdy nie odczuwa się łączności z drugim człowiekiem na płaszczyźnie pozamaterialnej. Uczciwość w ludziach bierze się z poczucia związku z innymi ludźmi, tylko dlatego, że są oni ludźmi, a nie dlatego, że łączą ich wspólne interesy.

Uczciwość nie dla zakompleksionych

Tylko taki człowiek może być uczciwy, który ma głębokie poczucie własnej wartości i podobnie wysoko ceni innych ludzi. To poczucie można w sobie budować samemu, można też je budować w innych. Pracodawcy, którzy okazują swoim podwładnym szacunek i uznanie, mają większe szanse na to, że ich pracownicy będą uczciwi niż ci, którzy wywyższają się i nadmiernie kontrolują. Organizacja pracy może sprzyjać uczciwości lub nie. Sprzyjanie polega nie na ograniczaniu tzw. okazji, lecz na preferowaniu pracy zespołowej i tworzeniu warunków do współpracy w firmie, a nie rywalizacji między jej członkami. Pracownik, dostrzegający wartość swojej pracy dla otoczenia, któremu jej wykonywanie sprawia radość, jest uodporniony na pokusy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200