Człowiek komputerowy

"Podobno już istnieje polska encyklopedia na komputerowym dysku i znajduje się w niej tyle samo albo i więcej danych, co w tych ogromnych tomach, którymi bardzo łatwo parę osób zabić" - pisze Stanisław Lem w jednym z ostatnich numerów Tygodnika Powszechnego, w którym zamieszczono kilka tekstów na temat zagrożeń, czyhających na tradycyjną (drukowaną) książkę. Niestety, zagrożenia te to telewizja i komputer.

"Podobno już istnieje polska encyklopedia na komputerowym dysku i znajduje się w niej tyle samo albo i więcej danych, co w tych ogromnych tomach, którymi bardzo łatwo parę osób zabić" - pisze Stanisław Lem w jednym z ostatnich numerów Tygodnika Powszechnego, w którym zamieszczono kilka tekstów na temat zagrożeń, czyhających na tradycyjną (drukowaną) książkę. Niestety, zagrożenia te to telewizja i komputer.

Telewizja to już właściwie żadne zagrożenie - swoje zrobiła i większość z nas traktuje ją jako rzecz naturalną w swoim życiu. Trudniejsza sprawa jest z komputerem i z masą uruchamianych na nim programów i programików. To zjawisko dopiero rodzi się, dlatego społeczeństwo poczynające się w towarzystwie komputera trudne jest dziś do opisania.

Jak to więc jest z tą telewizją? W wywiadzie, także drukowanym we wspomnianym numerze Tygodnika, Tomasz Burek tak oto patrzy na ten problem. "...Wydaje się, że zaczyna zanikać gatunek "człowieka książkowego", dla którego słowo stanowiło wyrocznię, a obraz był zjawiskiem drugoplanowym.(...) Ukształtował się "człowiek telewizyjny", który sposób, w jaki obcuje z telewizją, przenosi na obcowanie z innymi dziedzinami kultury i ze światem. Odbiór telewizyjny psuje coś podstawowego w samej naturze naszej uwagi, oducza nas umiejętności skupienia, koncentracji, dyscypliny duchowej. Oglądamy telewizję, jednocześnie czytając gazetę bądź wychodząc do kuchni, by zrobić sobie herbatę; przeskakujemy z kanału na kanał, oglądając prawie równocześnie kilkanaście programów. Powstaje w ten sposób mozaika fragmentów, obraz świata, który jest w sposób sztuczny spreparowany, składa się z cząstek nie dopasowanych do siebie, niespójnych, oddziałujących bodźcami skrajnymi, natrętnymi, jaskrawymi na nasze emocje, naszą podświadomość. Telewizja jest szybą, przez którą nie możemy (w przeciwieństwie do literatury) wyglądać na świat, gdyż jest ona całkowicie zamalowana nakładającymi się na siebie obrazami.

Zaczynamy w ten sam sposób postrzegać rzeczywistość: jako nieciągłą i nielogiczną, w której trudno odnaleźć jakąkolwiek konstrukcję i hierarchię. Nie sposób znaleźć dla takiej rzeczywistości odniesienia do czegoś, co wykracza poza nią samą. Dehierachizacja, fragmentaryzacja, mozaikowość tworzą duchową pułapkę, potrzask, w który wpadamy, sami nie wiedząc o tym."

Ten obraz spustoszenia uzupełnia Piotr Siemion w tekście poświęconym nowemu gatunkowi powieści, tzw. cyberpunkowi. "Kres natury i kres tradycji - kres, bo słowo "kryzys" sugeruje złudną możliwość powrotu do Edenu w czasach, gdy powrót do Edenu kojarzy się bezapelacyjnie z tytułem serialu w telewizji.(...) Konsekwencją tych przemian jest przemiana naszej tożsamości, jako żyjących ludzi i bohaterów powieści. Logika kapitalizmu i technologii wydaje się stawiać nowego, postnaturalnego i posttradycyjnego człowieka w sytuacji idealnej: cóż lepszego dla ludzkiej autonomii niż tysięczne możliwości wyboru, od koloru krawata do koloru oczu, od buddyzmu po voodoo, od Big Maca po duże frytki, i tak dalej, przez tysiąc kanałów satelitarnej telewizji. Warunkiem dopuszczenia nas na jarmark w globalnej wiosce jest nasza zgoda na uczestnictwo w systemie. Możemy wówczas swobodnie decydować o kulinarnym, kulturowym i jakim jeszcze menu pod warunkiem że umiemy to sobie sfinansować, dostosować się do nieustannej zmiany i fluktuacji. Z wolnej i jedynej w swoim rodzaju jednostki zmieniamy się w hologram, płynną fazę, obiekt wykarmiony przez wszechogarniający system deformacji, zmienny obszar chwilowych pragnień i spełnień. To także obraz dziś już prawie realny."

Oczywiście, przedstawiona sytuacja nie oznacza końca naszej cywilizacji, klęski ludzkości. Źycie będzie się toczyło na pierwszy rzut oka normalnie. Ludzie zmieniać się będą powoli, niezauważenie. Czy będą tacy, jak przedstawieni wyżej, czy jeszcze gorsi? Najprawdopodobniej będą inni, a ta inność stanie się normalnością. Warto jednak zastanowić się (w chwili, gdy wyłączony jest telewizor), jaką dajemy im zabawkę w postaci komputera i uruchamianych na nim programików. Zabawka ta jest znacznie bardziej szkodliwa niż telewizor. I nietrudno dostrzec, dlaczego.

A że wszystko zmierza w tym kierunku, świadczy fakt, że jeden z moich kolegów poinformował mnie w ubiegłym tygodniu, iż kupił dwa telewizory. Jeden do pokoju teściowej, drugi do swego: "Aby nie było nieporozumień". Czyż telewizja nie dyktuje nam stylu życia? Również w minionym tygodniu zadano mi pytanie (uczyniła to kobieta): czy komputer może stać w sypialni? Zorientowawszy się, że chodzi o odpowiedź na pytanie, czy komputer nie jest szkodliwy dla zdrowia, stojąc w sypialni, odpowiedziałem, że nie. A przecież powinienem natychmiast pojechać (tym bardziej że pytanie dotyczyło mojej sypialni) i pokazać, do czego służy to pomieszczenie. Wszyscy wiemy, że do spania.

Komputer i telewizor w sypialni - rzecz jeszcze niedawno nie do pomyślenia. Książka pod poduszką - to już jest kompromis. Komputer i telewizor - nie do pomyślenia.

Stanisław Lem: "Tradycja jednak, w której wyrosłem, sprawia, że niemożliwa jest dla mnie rezygnacja z książki." Problem w tym, że coraz mniej jest ludzi wywodzących się z takiej tradycji, jak i tych, dla których sypialnia jest ważniejszym miejscem od sali telewizyjnej.

Wojciech Raducha Internet: [email protected]

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200