Nieludzkie oblicza

Nie wiem jak Państwo, ale ja cierpię i to już od dłuższego czasu. Początkowo wydawało mi się, że tak musi być. Potem przyzwyczaiłem się, że moje ograniczenie umysłowe nie na wiele mi pozwala.

Nie wiem jak Państwo, ale ja cierpię i to już od dłuższego czasu. Początkowo wydawało mi się, że tak musi być. Potem przyzwyczaiłem się, że moje ograniczenie umysłowe nie na wiele mi pozwala.

Teraz wiem, że tak dalej być nie musi. Myślę tu cały czas o tzw. obliczu nowoczesnych urządzeń technicznych. Mówiąc po ludzku, ustawianie i używanie wszystkiego co ma związek z elektroniką jest do bani albo nawet i gorzej.

Jako dziecko i młody człowiek, żyłem sobie w świecie niewielu przedmiotów. Miały one dobrze zaprojektowane sposoby komunikowania się z użytkownikiem. Radio, choć lampowe, miało czytelną skalę i nie potrzeba było wiele czasu, aby zauważyć, że poszukiwana radiostacja znajduje się koło znaczka "Tirana", choć wcale nie nadawała z tego dalekiego miasta. Zresztą na skali było znacznie więcej takich egzotycznych nazw, których znajdowanie w starym, niemieckim atlasie z porządnym indeksem było świetną zabawą samą w sobie.

Inne urządzenia w domu miały podobnie proste sposoby użycia. Pierwszym przełomem była czeska spłuczka w toalecie, uruchamiana przez pociągnięcie za rurę odpływową. Po przedłużającej się wizycie mej światowej Babki w naszym przybytku narysowałem odpowiedni schemat użycia. Cóż z tego, kiedy większość korzystających i tak właziła na sedes, aby poszukać brakującego sznurka. Wtedy zrozumiałem, że oblicze graficzne też musi być dopracowane i amatorzy nie mają prawa brać się do takich prac.

Kolejnym przeżyciem, które naznaczyło moją przyszłość, była próba ustawienia jednego z pierwszych elektronicznych zegarków. Dostał go w prezencie od syna mój amerykański mentor i w żaden sposób nie potrafił ustawić, bo instrukcja gdzieś zaginęła. Po kilku godzinach zabawy okazało się, że jest to wspaniała łamigłówka, w której dwa przyciski mogą być przytrzymywane pojedynczo lub oba naraz, dłużej lub krócej, co skutkuje zupełnie nieprzewidywalnymi efektami na ekraniku. Do dziś używam klasycznego zegarka ze wskazówkami i małym okienkiem z datownikiem. Wszystkie inne funkcje w czasomierzu są mi do niczego niepotrzebne.

Niedawno przyszło mi użyć telefonu komórkowego żony. Wiem, że ta biedna kobieta spędziła godziny, studiując podręcznik obsługi wyrafinowanego gadżetu, jakim stał się telefon.

Ja tylko chciałem zadzwonić, ale okazało się, że nim wprowadzę numer, to muszę przycisnąć kilka dziwnie oznakowanych klawiszy w kolejności zupełnie bez sensu. Bardzo się boję, że kiedy będę zmuszony zamienić domowy telefon stacjonarny na komórkę, to nigdy nie zapamiętam, jak się z niego dzwoni. Może to i lepiej, bo nie będę nikomu zawracał głowy.

Nie wspominam o komputerach w mej litanii żalów, bo jest oczywiste, że ich oblicza są wstrętne. Nie chodzi mi tu nawet o kolorki, które zarówno w domowym maku, jak i w pracowniczym PC są coraz bardziej landrynkowe, bo ostatecznie można je zmienić, choć proces zmian wcale nie jest intuicyjny. Sama idea użycia oblicza graficznego w większości operacji od czasu do czasu pomieszana z koniecznoś-cią wpisywania czegoś w liniach poleceń jest dla mnie paranoją. Oba popularne systemy, że nie wspomnę Linuxa, grzeszą pod tym względem strasznie. W efekcie zwykły człowiek albo poddaje się, albo zmuszony jest rozpocząć studia systemu operacyjnego, czyli dokładnie zaprzeczyć całej ideologii przyjaznego oblicza.

Pocieszam się, że nie tylko ja mam takie problemy. Autor pomysłu komputera dla ludzi, czyli Jeff Raskin, który zaczął prace nad Macintoshem, gdy Jobs i spółka nie odwiedzili jeszcze laboratoriów PARC, napisał swego czasu ciekawą książkę pod tytułem The Humane Interface (Addison-Wesley 2000, ISBN 0201379376). Może nowe pokolenie projektantów zrobi wreszcie urządzenia dla ludzi, a nie dla użytkowników. Jak długo jeszcze będziemy się męczyć z nieludzkimi obliczami?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200