Ile i dlaczego tak drogo?

Problem wyceny usług informatycznych staje ością w gardle ich odbiorcom. Jakakolwiek by to była cena i tak zawsze wydaje się być za duża. Oferujący usługę nie bardzo kwapi się do obniżenia ceny, a usługobiorca sądzi, że jest robiony na szaro.

Problem wyceny usług informatycznych staje ością w gardle ich odbiorcom. Jakakolwiek by to była cena i tak zawsze wydaje się być za duża. Oferujący usługę nie bardzo kwapi się do obniżenia ceny, a usługobiorca sądzi, że jest robiony na szaro.

Specjalnego problemu nie ma, gdy chodzi o rutynowy zakres działalności, jak na przykład instalację końcówek sieci czy oprogramowania. W tym przypadku można sprawdzić, jak kształtuje się to u konkurencji, i dojść do wniosku, że skoro wszędzie koszt jest jednakowy, to znaczy, że faktycznie tak musi być. Czynności wykonywane rutynowo są zawsze łatwiej wycenialne niż te, które wymagają własnej inwencji w procesie tworzenia.

Gdy przedmiotem usługi staje się wykonanie jakiegokolwiek oprogramowania w dowolnym języku, jego cena wydaje się być niesamowicie wysoka w porównaniu z kosztem podłączenia komputera do sieci. Na nic tłumaczenie, że proces realizacji zamówienia będzie trwał tyle to a tyle miesięcy, co poniesie za sobą określone koszty. Zawsze informatyk będzie posądzany o chęć nadmiernego wzbogacenia się. W tym wypadku można również sprawdzić, jakiej ceny za tego typu program żąda inna firma, co przy tworzeniu nietypowego oprogramowania na zamówienie jest dosyć niewymierne, jako że nikt na początku nie jest w stanie przewidzieć, na jakie trudności napotka w trakcie realizacji. Ponadto, aby rzetelnie wycenić produkt sofware'owy, należy uprzednio wykonać przynajmniej analizę

tematu, co też kosztuje.

Nie wiem, w jaki sposób odbiorca oprogramowania wyobraża sobie proces jego tworzenia i złożoności stosowanych algorytmów. Nie wiem dlatego, że od dwudziestu lat zajmuję się oprogramowaniem i trudno postawić mi się w roli laika w tej dziedzinie. Prawdopodobnie wielu jest takich odbiorców systemów, dla których programista, to facet siedzący przy komputerze, naciskający klawisze, a program jest układany przez sam komputer - przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz.

Przypuśćmy jednak, że klient się uparł i chce koniecznie skorzystać z naszych usług i koniecznie za półdarmo. Jak udowodnić komuś ogromny wkład myśli, będący dominującym czynnikiem w procesie tworzenia, oprócz samej wprawy warsztatowej? Niestety, jest to trudne i niemierzalne. Ale możemy posłużyć się metodą, dosyć dobrze zniechęcającą użytkownika do dyskusji nad ceną oprogramowania. Otóż dajmy mu do rozwiązania proste zadanie matematyczne:

Statek przepływa między dwiema przystaniami. W dół rzeki trasę pokonuje w 4 godz., a w górę w 3 godz.. Ile razy prędkość własna statku przewyższa prędkość prądu rzeki?

Zadanie nie jest trudne - wyższe klasy szkoły podstawowej. Jeżeli upora się z tym zadaniem, wypada zapytać, jak długi czas na to poświęcił, po czym trzeba stwierdzić: widzi Pan, a w oprogramowaniu, które dla Was piszę, tego typu łamigłówek jest 500. Aby jeszcze przybliżyć odbiorcy proces tworzenia oprogramowania, zaproponujmy mu, aby spróbował zapisać równanie w języku komputera, dając mu do dyspozycji najłatwiejsze dla laika narzędzie, czyli arkusz kalkulacyjny, lub pokażmy, jak wygląda tworzenie kodu w dowolnym języku programowania z uwzględnieniem zmienności danych. Myślę, że po takich wrażeniach dyskusja o cenie przycichnie.

Być może podałem metodę nieco humorystyczną, ale innej nie znam. Jeżeli na rynku nie ma poszukiwanego oprogramowania, wówczas zamawiający powinien pogodzić się z żądaną ceną lub zrezygnować z usługi. Abstrahuję w tym momencie od cen rzeczywiście zawyżonych, które także się zdarzają, ale skoro brak konkurencji, to można dyktować warunki - takie są prawa gospodarki rynkowej. Dyskusję nad tym, czy jest to moralne i uzasadnione, pozostawiam zainteresowanym.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200