Informatyka dla gospodarki

Z profesorem Stanisławem Wryczą, kierownikiem Katedry Informatyki Gospodarczej Uniwersytetu Gdańskiego i prezesem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej rozmawia Iwona D. Bartczak

Z profesorem Stanisławem Wryczą, kierownikiem Katedry Informatyki Gospodarczej Uniwersytetu Gdańskiego i prezesem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej rozmawia Iwona D. Bartczak

Informatyka gospodarcza wszędzie na świecie rozwija się dynamicznie. U nas jednak jest mało widoczna, choć zapotrzebowanie na nią zgłaszają i przedsiębiorstwa, i instytucje, i inne organizacje. Dlaczego informatyka ekonomiczna w naszym kraju jest ubogim krewnym innych dziedzin ekonomii czy informatyki?

Nie mogę zgodzić się z tym stwierdzeniem. Wiele ośrodków w Polsce ma wielkie osiągnięcia, np. uniwersytety w Warszawie, Szczecinie, Łodzi i Gdańsku, akademie ekonomiczne we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Katowicach czy SGH w Warszawie. Pracujemy nad tymi samymi problemami, co przodujące ośrodki za granicą: metodologią tworzenia systemów informatycznych, systemami obiektowymi, outsourcingiem, reinżynierią, multimediami, elektroniczną wymianą danych, pakietami CASE, językiem 4GL itd. Polscy naukowcy publikują na świecie i są zapraszani na wykłady do renomowanych zagranicznych uczelni. Mamy się czym poszczycić. Problem polega raczej na tym, że informatyka gospodarcza jest zbyt słabo osadzona w formalnych strukturach polskiej nauki. Przez to ma mniejsze możliwości zdobycia funduszy na badania, mniejszy prestiż, mniej okazji do pokazania swojego dorobku i przekazania go do społecznej i gospodarczej praktyki. Powołaliśmy Naukowe Towarzystwo Informatyki Ekonomicznej, aby zmienić tę sytuację.

Czy spodziewa się Pan, że konferencja "Information Systems Development 96", która w tym miesiącu odbędzie się w Gdańsku, potwierdzi wysoki poziom polskiej informatyki gospodarczej? Wszak uczestniczyć w niej będzie doborowe grono naukowców z całego świata.

Już sam fakt, że ci ludzie chcą uczestniczyć w naszej konferencji, jest takim potwierdzeniem. Kiedy w 1988 roku poinformowałem rektora mojej uczelni, że organizuję taką imprezę na komercyjnych zasadach (odpłatność za uczestnictwo), bardzo powątpiewał w jej powodzenie. Pytał: "Czy naukowcy i profesjonaliści z Zachodu zechcą płacić za uczestniczenie w konferencji w naszym kraju?" Jednak okazało się, że nasze publikacje i wykłady za granicą były na tyle dobre, zyskały na tyle duże uznanie, że wiele znaczących w tej branży osób zdecydowało się przyjechać.

Dobrym duchem pierwszej konferencji był William Olle, twórca głównej wówczas szkoły analizy i projektowania systemów informatycznych. Od roku 1988 konferencja odbywa się co dwa lata i stała się poważnym międzynarodowym wydarzeniem naukowym w dziedzinie informatyki ekonomicznej.

Nadesłane referaty ocenia 40 osób z całego świata, wchodzących w skład Komitetu Programowego. Kwalifikuje tylko najlepsze. W tym roku najważniejszy będzie wykład Nielsa Bjoern-Andersena z Copenhagen Business School i Akemi Chatfield z Fujitsu Centre for Managing Information Technology in Organization w Sydney "Using IT for Creating the 21th Century Organization" oraz referat dotyczący Euromethod. Każdy z 55 zaakceptowanych referatów wnosi nowatorskie elementy do wspomnianej tematyki.

Kogo spodziewa się Pan wśród słuchaczy wykładów?

Konferencja jest i dla środowiska akademickiego, i dla praktyków - menedżerów służb i komórek informatycznych, analityków i projektantów, raczej nie dla programistów. Dotyczy metod, technik i narzędzi tworzenia systemów informatycznych. Będzie więc szczególnie użyteczna dla twórców projektów informatyzacji w przedsiębiorstwach i administracji (szczególnie dużych i złożonych).

Widzę, że jest Pan przekonany, że zainteresowania i dokonania naukowców dokładnie pokrywają się z potrzebami praktyków w naszym kraju. Skąd ta pewność?

Nie, nie mam takiej pewności. Niestety, nie ma badań, które informowałyby nas, jakie są potrzeby i preferencje informatyków w firmach i organizacjach. Są to bardzo kosztowne badania. Nikt nie chciał na nie wykładać pieniędzy z powodów, o których już wspomniałem. Z funduszy KBN zrobiłem takie badanie trzy lata temu. Dały bardzo ciekawe wyniki, ale nie jestem przekonany, czy są one aktualne dzisiaj.

Gospodarka ma swój Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, w naszej dziedzinie też powinna być taka instytucja. Mam nadzieję, że nasze towarzystwo będzie pełnić tę rolę. Na razie naukowcy działają w dużej mierze na wyczucie, intuicyjnie. Przypuszczam, że nie błądzimy, ponieważ pracujemy nad tym, co istotne dla przedsiębiorstw w każdym rozwiniętym kraju. A Polska coraz bardziej przypomina normalny kraj. Mijają już czasy monokultury mikrokomputerowej. Niezaprzeczalna jest w tym zasługa otwarcia się międzynarodowych firm konsultingowych i koncernów komputerowych, funkcjonujących już w dużej mierze na rodzimej kadrze. Międzynarodowe kontakty kadry akademickiej w dziedzinie informatyki ekonomicznej powodują, iż ma ona porównywalną wiedzę i umiejętności.

Jeden z największych problemów przedsiębiorstw, banków i urzędów to wybór strategii informatyzacji: czy samodzielne budowanie zintegrowanego systemu, czy zakup gotowego produktu (a jeśli tak, to stopień i zakres modyfikowania i produktu, i organizacji, dla której został kupiony), czy też outsourcing i różne rozwiązania pośrednie. Czy na podstawie swojej wiedzy może Pan zasugerować najwłaściwsze postępowanie?

Są dwa podstawowe fakty, które trzeba wziąć pod uwagę przy podejmowaniu takiej decyzji. Po pierwsze, do zawodowego warsztatu informatyków musi wejść potrzeba tworzenia i aktualizacji planu informatyzacji (infoplanu), będącego częścią wspomagającą plan biznesowy firmy. Informatyka ekonomiczna dopracowała się już metod i narzędzi tworzenia tego planu. Po drugie, naszą informatykę charakteryzuje ogromna zmienność. O niczym nie wolno decydować raz na zawsze. Każda organizacja musi być przede wszystkim otwarta i elastyczna.

Czy Pana zdaniem decydenci w polskich przedsiębiorstwach są otwarci na cywilizacyjne wyzwania XXI wieku?

Wydaje mi się, że informatycy - tak. Widzę wśród nich coraz aktualniejszą wiedzę informatyczną i coraz większe zrozumienie roli, jaką powinni odgrywać. Wiedzą, że powinni przekształcać strategię rozwoju firmy na konkretne rozwiązania informatyczne. Są zdolni i bardzo szybko się uczą. Natomiast kadra kierownicza, menedżerska jeszcze nie ma wyczucia strategicznego znaczenia informatyki, jeszcze waha się, czy powierzać informatykom kompetencje decyzyjne i gospodarcze. Sądzę jednak, że to się zmieni. Jest ogromne zainteresowanie studiami w dziedzinie informatyki gospodarczej. W tym roku w Uniwersytecie Gdańskim było 6 kandydatów na jedno miejsce. To dobrze rokuje i gospodarce, i wspomagającej ją nauce.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200