Instrukcja czy przepis

Zwolenników wizji, w której człowiek stanowi bardzo złożoną maszynę, srodze musiały rozczarować niepowodzenia projektów badawczych nad sztuczną inteligencją. Do stworzenia sztucznego umysłu jest potrzebne być może nie algorytmiczne, lecz ewolucyjne podejście.

Zwolenników wizji, w której człowiek stanowi bardzo złożoną maszynę, srodze musiały rozczarować niepowodzenia projektów badawczych nad sztuczną inteligencją. Do stworzenia sztucznego umysłu jest potrzebne być może nie algorytmiczne, lecz ewolucyjne podejście.

Wszystko na dobre zaczęło się w epoce nowożytnej - liczące maszyny stały się nie tylko znakiem nowej techniki, lecz także dały asumpt do rozważań nad możliwością skonstruowania sztucznego umysłu. Pojawienie się cyfrowych komputerów zaowocowało wręcz lawinowym przyrostem tych spekulacji. Wszystko stało się porównywalne z maszyną A. Turinga. Dopiero dzisiaj zaczynamy powoli dochodzić do kresu takiego myślenia, powracając do punktu wyjścia.

Ponieważ nadzieje, jakie wiązano z rozwojem sztucznej inteligencji, nie spełniły się, zaczynają się pojawiać nowe spekulacje, które sięgają do starych mitów o stworzeniu Golema. Popularność zyskuje pogląd, że prawdziwie inteligentne maszyny można uzyskać drogą symulacji przyrodniczej ewolucji. Wciąż nie wiemy, jaka jest rzeczywista wartość takiego podejścia, chociaż jedno jest pewne - oznacza ono zmianę sposobu myślenia o technice i samym człowieku.

Prehistoria

Każdą epokę charakteryzują odmienne wyobrażenia o działaniach człowieka, jego mocach i ograniczeniach praktycznych czy poznawczych. Ramy tych wyobrażeń, poza wizjami religijnymi czy naukowymi, zakreślają technika i dostępne w danej epoce maszyny. W każdym czasie dominuje jakaś "technologia definiująca", jak pisał Dawid Bolter w książce Człowiek Turinga. Nawet techniki wytwarzania prostych narzędzi i zwykłych produktów codziennego użytku dają człowiekowi okazję do snucia ogólnych wizji świata. Grecy, mający obojętny, wręcz pogardliwy stosunek do techniki, rozbudowali filozoficzne i kosmologiczne obrazy świata jako tworzącej się całości, która jest żywa, pozostając w ruchu (głównie obrotowym, cyklicznym). Ruch obrotowy zapadkowego wrzeciona z ciężarkiem czy koła garncarskiego obrazował ich wizje dynamicznego świata. Powstawanie, rozwój i życie, w tym myślenie, traktowano jako procesy przebiegające według prostego planu mądrego rzemieślnika. Starożytna wizja była wolna od wiedzy o złożonych mechanizmach i sztucznych, kontrolowanych procesach.

Nie inaczej było w Średniowieczu, w którym powolne przedstawianie mechanicznej istoty przyrodniczych procesów współistniało z mistycznymi i religijnymi wyobrażeniami o powstawaniu życia i ludzkiej twórczości. Nawet eksperymentalnie i przyrodniczo nastawiony franciszkanin Roger Bacon snuł fantastyczne wizje zbudowania sztucznego człowieka. Podanie głosi, że miał zbudować z mosiądzu wierną kopię ludzkiej głowy i odprawiać nad nią czary (podgrzewając nad ogniem) w celu uzyskania od tego sztucznego tworu ważnych odpowiedzi. Wyrażało to przekonanie, że replika człowieka, w którą tchnie się namiastkę ducha (płomień jako symbol zmiany i życia), da w efekcie mowę i myślenie. W magicznym działaniu R. Bacona jego nadzieja na odtworzenie życia łączyła się z brakiem wiedzy o jego istocie. Wystarczało mu przekonanie, że jest to sprawa całkiem prostego eksperymentowania i... czekania (podanie mówi dalej, że znużony swą pracą usnął i nie doczekał się wyniku). Zapamię- tajmy to, gdyż przypadek R. Bacona dla niektórych współczesnych zwolenników AI jest bardzo znamienny.

Najpełniej ideę magicznego stworzenia sztucznej inteligencji wyrażono w żydowskim micie o Golemie. Według niego rabbi Liwa ben Bacalel, astronom i alchemik mieszkający w Pradze na przełomie XVI i XVII wieku, miał ulepić z gliny postać człekokształtnego olbrzyma, którego ożywił, wkładając w jego usta tetragram, czyli czteroliterowy wyraz JHWH, który dla żydów oznaczał z rzadka wymawiane imię boga Jahwe. Golem wykonywał ciężkie i niebezpieczne prace, lecz pewnego razu, po tym jak rabbi Liwa zapomniał wyjąć z niego tetragram, wymknął się spod jego kontroli i zaczął niszczyć wszystko wokół siebie. Jego twórca musiał go w końcu unicestwić. Ten mit stał się w kolejnych stuleciach kanwą wielu literackich, a nawet naukowych opracowań. Jego istota polega na wizji stworzenia sztucznego człowieka w zasadniczo prosty (urobienie postaci ze zwykłej gliny, bez skomplikowanego wewnętrznego mechanizmu), choć nie do końca jawny sposób, słowem magicznie. Efektem tego była istota przewyższająca człowieka siłą, potężna, lecz bezmyślna.

Historia właściwa

W nowożytnej historii cywilizacji zachodniej można odnaleźć wiele wysiłków zmierzających do zbudowania liczącej maszyny, która mogłaby dorównać człowiekowi. Motywy ich budowy niejednokrotnie wynikały z filozoficznych spekulacji i matematycznych badań. Jednakże najczęstsze powody, dla których tacy konstruktorzy, jak Wilhelm Schickard, Blaise Pascal, Samuel Morland, Gottfried Leibniz czy Thomas de Colmar, podejmowali niemały wcale trud (kosztowny i długoterminowy) budowy rozlicznych maszynek arytmetycznych, były jak najbardziej pragmatyczne. Chodziło o obliczanie wielkości podatków, szacowanie ubezpieczeń i zysków bankierskich, przygotowanie nowych czy mniej błędnych tablic logarytmicznych dla astronomii lub żeglugi. Kilkusetletni okres zaowocował konstrukcjami złożonych urządzeń liczących. Wykonywały one proste operacje arytmetyczne, wcielone w złożone mechanizmy. Technika mechanizmów zegarowych, przekładni i kół zębatych, realizowanych w metalach i ich stopach, nie dawała podstaw do zbyt wielkich oczekiwań, bowiem opór technologii stawiał barierę spekulacjom.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200