Dajemy odpór i wyjaśniamy

Kibicem piłkarskim jestem umiarkowanym i niepiłkarskim fanom ukradłem OLE. Nawet jeśli ongiś miałem jakieś ciągotki piłkarskie, to wybili je skutecznie kibice Legii i Lecha pewnej październikowej niedzieli kilka lat temu. Jestem poznaniakiem osiadłym w Warszawie, a więc nadawałem się idealnie do rozliczenia przez obie strony naraz. Szczęśliwie wtedy uszedłem, bo nie byłoby co zbierać, że o szyciu nie wspomnę. OLE nie jest także polityczne. Ilekroć ostatnio ocieram się o politykę, czuje się, jak w ową piłkarską niedzielę między zwolennikami Lecha i Legii. Wyjaśniam zatem, że moje OLE jest skrótem od Object Linking and Embedding nie ma nic wspólnego z piłkarskoüpolitycznym OLE i nie służy do zagłuszania rozumu, a wręcz przeciwnie do jego rozjaśniania, powiedzmy. Nie wiem, czy istnieje polski odpowiednik tego terminu, jeśli nie, to, zgłaszam i proszę mi to pamiętać - obiekty skojarzone i inkorporowane. Jest to określenie całkowicie swojskopolskie i tym samym powszechnie zrozumiałe. Zapewn

Kibicem piłkarskim jestem umiarkowanym i niepiłkarskim fanom ukradłem OLE. Nawet jeśli ongiś miałem jakieś ciągotki piłkarskie, to wybili je skutecznie kibice Legii i Lecha pewnej październikowej niedzieli kilka lat temu. Jestem poznaniakiem osiadłym w Warszawie, a więc nadawałem się idealnie do rozliczenia przez obie strony naraz.

Szczęśliwie wtedy uszedłem, bo nie byłoby co zbierać, że o szyciu nie wspomnę. OLE nie jest także polityczne. Ilekroć ostatnio ocieram się o politykę, czuje się, jak w ową piłkarską niedzielę między zwolennikami Lecha i Legii.

Wyjaśniam zatem, że moje OLE jest skrótem od Object Linking and Embedding nie ma nic wspólnego z piłkarskoüpolitycznym OLE i nie służy do zagłuszania rozumu, a wręcz przeciwnie do jego rozjaśniania, powiedzmy. Nie wiem, czy istnieje polski odpowiednik tego terminu, jeśli nie, to, zgłaszam i proszę mi to pamiętać - obiekty skojarzone i inkorporowane. Jest to określenie całkowicie swojskopolskie i tym samym powszechnie zrozumiałe. Zapewnienie takie mam nawet na piśmie od samego Redaktora. Cieszę się, że tak jest, bo inaczej musiałbym wyjaśniać, a prawdę mówiąc nie bardzo wiem na czym to polega.

Technika OLE jest częścią wzbierającej fali tzw. obiektowego (Object Oriented) podejścia do aplikacji komputerowych. Z OO nie ma żartów, szczególnie w roku 1996, w którym to ostateczna terminacja innych technik budowy aplikacji ma zostać przeprowadzona. Począwszy od roku bieżącego, narzędzia budowy aplikacji mają być multimedialne, a budowane za ich pomocą rozwiązania - OO. Takie jest powszechne życzenie nas wszystkich z Microsoftem na czele. A to co mówi "papież" z Redmond ważniejsze jest niż słowa płynące z Watykanu. Z życiem wiecznym większość z nas jakoś sobie radzi. Idziesz pod prąd wizji Gatesa i masz przechlapane już w życiu doczesnym. Lista przejechanych przez Billa jest długa i nie kończy się na IBM. Niektórzy mówią, że Bill się w końcu także przejedzie i to na Javie (tej czeskiej?).

Ciekawe, co Bill naprawdę robił w Warszawie? Tutaj nad Potomakiem też zachodzą w głowę. Tajne zródła z Redmond doniosły mi, że Bill szukał w Warszawie poparcia dla swej wizji wielofunkcyjnego peceta portfelowego działającego w systemie Windows NT. Taki Pecet byłby jednocześnie kamerą telewizyjną, magnetofonem, telefonem komórkowym, kalkulatorem, wzywaczem (po polsku pagerem), mapą, kompasem i dodatkowo miałby gwizdek do przywoływania pomocy. Z tego, co z przecieków wiadomo o prototypie, to gwizdek ponoć działa bez zarzutu. Bill wiedział, co robi przyjeżdzając do Warszawy. Lubimy się czuć częścią świata, choćby tą nad Wisłą. Bill wyposażony w techniki OLE szybko to skojarzył i inkorporował, czyli wcielił w życie. Ktoś mu musiał powiedzieć, że w Polsce OLE jest już od dawna w powszechnym użyciu.

Leszek Sankowski - konsultant informatyki zatrudniony w World Bank, USA.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200