Tuż przed przełomem

Każdy z pracowników Novella w Polsce ma swój zakres obowiązków i wykonuje go bez względu na to, czy jest w biurze, w domu, w podróży służbowej czy na Mazurach.

Każdy z pracowników Novella w Polsce ma swój zakres obowiązków i wykonuje go bez względu na to, czy jest w biurze, w domu, w podróży służbowej czy na Mazurach.

Moja firma jest zdecydowanie organizacją wirtualną. Pracownicy w Polsce tworzą zespół, w którym ludzie harmonijnie współpracują ze sobą bez względu na miejsce pobytu. Bywa, że nie widują się dwa, trzy tygodnie. Umożliwia im to zarówno technologia, którą dysponujemy, jak i odpowiednio określony zakres odpowiedzialności oraz poczucie przynależności korporacyjnej.

Również w skali ponadnarodowej praca na odległość jest praktykowana i przynosi dobre rezultaty. Na przykład nasz specjalista od marketingu jest członkiem zespołu marketingu europejskiego, ale swoich partnerów poznał niedawno. Dla akceptacji telepracy w naszej firmie nie bez znaczenia jest fakt, że Novell od 13 lat wytwarza produkty, które ją umożliwiają.

Dla mnie korzyści z telepracy są oczywiste. Po pierwsze, potrzebuję mniej pracowników niż wtedy, gdy stosowałbym tradycyjne metody pracy. Po drugie, ludzie, którzy pracują w miejscach, które lubią, które wyzwalają w nich najlepsze siły twórcze, są bardziej wydajni i pomysłowi. Ja sam spędzam czasem dwa tygodnie na Mazurach, bo tam jestem znacznie bardziej efektywny niż w pracy, gdzie rozprasza mnie setka mało istotnych spraw. Nie jestem również zwolennikiem pracy w domu, ponieważ tam człowiek nie dość, że trudzi się nad swoimi zawodowymi problemami, to jeszcze niebezpiecznie blisko znajduje swoje prywatne, domowe, rodzinne. To nakładanie się obu sfer życia nie musi być twórcze, może być podwójnie stresujące.

Akceptacja pracy na odległość i jej popularność zależy w dużej mierze od kultury biznesu panującej w danym kraju, a także od kultury korporacyjnej. W Kalifornii firmy, które pozwalają swoim pracownikom pracować w domu, mają ulgi podatkowe. Władzom stanu zależy przede wszystkim na zmniejszeniu ruchu ulicznego. W Europie telepraca jest trudniej akceptowana, bo miejsce pracy, atmosfera w firmie mają dla ludzi nie mniejsze znaczenie niż wynagrodzenie. Przychodzenie do pracy, przebywanie w otoczeniu firmowych rekwizytów wpływa na poczucie przynależności, na samoocenę, na prestiż społeczny. Sporo zależy także od tego, czy w danej firmie każdy ma ściśle określony zakres obowiązków i po prostu robi swoje nie oglądając się na całą firmę, czy raczej w kulturze firmy leży permanentne odwoływanie się do fizycznej wspólnoty pracujących, nieustanne manifestowanie identyfikowania się z przedsiębiorstwem.

Sądzę, że na naszym kontynencie przekonującym argumentem mogą być raczej względy ekologiczne niż ekonomiczne czy socjalne. Jesteśmy u progu czasów, kiedy technologia umożliwi upowszechnienie tego stylu pracy, kiedy z eksperymentu czy próby na małą skalę przerodzi się w obowiązującą normę. Ten próg zostanie przekroczony, kiedy zmieni się świadomość znaczenia sieci. Kiedy włączanie się do własnej sieci z każdego miejsca na świecie, gdzie jest gniazdko telefoniczne, przeniesie się z kategorii wyspecjalizowanej usługi telekomunikacyjnej do kategorii dóbr powszechnego użytku.

Dziś dzwonimy do zegarynki czy informacji lotniczej, jutro będziemy dzwonić do operatora telekomunikacyjnego, aby połączył nas z siecią lokalną. Już dzisiaj AT&T oferuje Network Connect Service, czyli właśnie taką usługę. Od listopada ub r. wykupiło ją aż 6000 firm. Jest to miara zainteresowania dostępem do sieci własnej firmy z każdego miejsca na świecie, gdzie komputer przenośmy można włączyć do gniazdka telefonicznego. Usługa operatorów telekomunikacyjnych będzie lepsza i tańsza niż łączenie się przez same sieci komputerowe, ponieważ mają oni za sobą wiele lat doświadczeń w dziedzinie łączności.

Wbrew pozorom fakt, że Polska ma fatalną sieć telekomunikacyjną wcale nie jest barierą w nowoczesnym łączeniu się ze światem. Właśnie ze względu na ruinę w telekomunikacji, wiele trzeba w nią zainwestować, zbudować od podstaw, tak jak wymaga tego XXI w. Można zrobić skrót i nie powtarzać wszystkich etapów rozwoju telekomunikacji. Na przykład Niemcy nam tego zazdroszczą, bo u nich tak wiele starych rzeczy jest jeszcze porządnych, że nie opłaca się ich wymieniać. Nie wykluczone, że za kilka lat będziemy od nich nowocześniejsi.

Jacek Pacholczyk jest dyrektorem Novell Polska.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200