Idą nowe prądy

Konkurencja na polskim rynku wytwarzania energii wciąż jeszcze nie istnieje. Jednak mimo niby komfortowej sytuacji, wynikającej w dużej mierze ze skutecznego lobbingu, elektrownie wiedzą, że parasol ochronny nad branżą energetyczną prędzej czy później zniknie. Informatyka, spełniająca dziś w energetyce rolę usprawiedliwienia zmian organizacyjnych, jutro stanie się czynnikiem niezbędnym do przetrwania.

Konkurencja na polskim rynku wytwarzania energii wciąż jeszcze nie istnieje. Jednak mimo niby komfortowej sytuacji, wynikającej w dużej mierze ze skutecznego lobbingu, elektrownie wiedzą, że parasol ochronny nad branżą energetyczną prędzej czy później zniknie. Informatyka, spełniająca dziś w energetyce rolę usprawiedliwienia zmian organizacyjnych, jutro stanie się czynnikiem niezbędnym do przetrwania.

Od początku lat 90. polskie elektrownie realizują potężne inwestycje, których celem jest odtworzenie urządzeń wytwórczych, modernizacja przyłączy, a także ograniczenie emisji szkodliwych substancji. Skala tych inwestycji jest ogromna. Wydatki modernizacyjne przypadające na jeden zakład przekraczają często 500 mln zł, a czasem nawet 1 mld zł, a większość z nich została sfinansowana z kredytów bankowych. Mimo formalnego nadzoru państwa nad sektorem, inwestycje elektrowni doprowadziły do nadmiaru zainstalowanej mocy w stosunku do potrzeb i to rzędu 30% w skali kraju. Oznacza to, że część poczynionych nakładów może nigdy się nie zwrócić, zwłaszcza że krajowe zużycie energii elektrycznej w ostatnich latach stabilizuje się, a nawet nieco spada. Według danych URE w 2000 r. użytkownicy końcowi zużyli 102 391 GWh, podczas gdy w 2001 r. już 102 317 GWh.

Pozornie alternatywą wydaje się eksport energii. W praktyce możliwość taką mają tylko nieliczne zakłady, wytwarzające energię po najniższej cenie. Dla większości elektrowni opcja eksportowa - ze względów kosztowych - po prostu nie istnieje. Dodatkową barierą dla rozwoju eksportu energii jest ograniczona przepustowość punktów styku krajowej sieci elektroenergetycznej z sieciami zagranicznymi. Nic zatem dziwnego, że mimo nadmiaru mocy, eksport energii stanowi zaledwie 2-3% obrotu.

Stałe obciążenia w postaci rat kredytowych w połączeniu z coraz trudniejszym rynkiem zbytu spowodowały, że od drugiej połowy lat 90. wyniki finansowe większości wytwórców energii elektrycznej wciąż się pogarszają. W tych warunkach stało się jasne, że utrzymanie dodatniej marży jest w dłuższej perspektywie możliwe wyłącznie poprzez podniesienie szeroko rozumianej wewnętrznej sprawności. Z kontrolą kosztów na czele.

Remonty pod lupą

Pomijając koszt zakupu paliwa, najważniejszą pozycję w kosztach elektrowni stanowią wydatki na działalność modernizacyjno-remontową oraz utrzymanie ruchu. Przez wiele lat tendencję tę umacniały przepisy, zmuszając elektrownie do wykonywania remontów kapitalnych bloków co cztery lata. Zniesienie tych wymagań otworzyło przed elektrowniami możliwości redukcji kosztów. Przykładowo, w Elektrowni Kozienice SA, dzięki zmianie polityki modernizacyjno-inwestycyjnej przerwy między remontami bloków udało się wydłużyć z czterech lat do pięciu i pół roku. Już to przekłada się na oszczędności rzędu dziesiątek milionów złotych rocznie. Możliwości oszczędności są jednak dużo większe - takie same bloki w Holandii mogą pracować nawet osiem lat.

Wyniki podobne do holenderskich są możliwe w Polsce, wymagają jednak znacznie lepszej kontroli nad utrzymaniem ruchu, a to z kolei wiąże się z zapewnieniem wsparcia informatycznego. Chodzi m.in. o analizę danych z automatyki przemysłowej i przełożenie ich wyników na działalność modernizacyjno-remontową. Na razie prace remontowo-modernizacyjne są obsługiwane przy użyciu kilku wycinkowych aplikacji, jednak być może jeszcze w tym roku w Elektrowni Kozienice SA zostanie rozpisany przetarg na zintegrowany system informatyczny.

O tym, że informatyka może znacząco obniżyć koszty związane z eksploatacją, przekonała się niedawno Elektrownia Rybnik SA. Wspólnie z firmą itelligence zakład zbudował system wspomagający planowanie i rozliczanie prac w dziedzinie smarowania urządzeń blokowych stanowiących wcale niemały wycinek działalności konserwacyjnej. Wprowadzenie ewidencji elektronicznej zamiast papierowej doprowadziło do lepszej kontroli, a w efekcie - zmniejszenia zużycia środków smarujących. Stawka jest spora, smarowaniu bowiem podlega ok. 2,5 tys. urządzeń, a w obiegu stale znajduje się ok. 1,5 tys. ton oleju, dlatego nawet drobne racjonalizacje dają w skali roku oszczędności liczone w milionach złotych. Oszczędności wynikają także z faktu, że system umożliwił zrezygnowanie ze stawek ryczałtowych na rzecz rozliczeń opartych na konkretnych zleceniach. W systemie papierowym było to niewykonalne. Wdrożenie systemu pozwoliło na obniżenie całkowitych kosztów smarowania o ok. 10%. Sukces przedsięwzięcia sprawił, że prawdopodobnie wkrótce system ten zostanie rozszerzony o konserwację suwnic, a być może także innych obszarów. Zachęcona pozytywnymi efektami elektrownia w Rybniku zamierza w ciągu trzech lat wdrożyć nowy, tym razem kompleksowy system remontowy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200