W okolicach 3%

Z Teresą Drozdowską, dyrektorem Departamentu Prawa Autorskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki, rozmawia Olo Sawa

Z Teresą Drozdowską, dyrektorem Departamentu Prawa Autorskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki, rozmawia Olo Sawa

- Jeszcze rok temu ministerstwo było prawie przekonane, że nośniki elektroniczne i sprzęt komputerowy zostaną objęte 3% opłatą na rzecz twórców oprogramowania. Jednak w grudniu 1995 r. minister kultury i sztuki zadecydował inaczej...

- Języczkiem u wagi była tu aktualna sytuacja, znajdująca odzwierciedlenie w obrocie międzynarodowym. Obecnie na świecie szeroko dyskutuje się problem uznania - za nowy rodzaj utworów - utworów multimedialnych. Jednak ani Światowa Organizacja Ochrony Własności Intelektualnej (WAIPO), ani też komisje EWG, w szczególności DG-15, Komisja Ekonomii i Finansów, nie określiły prezentacji multimedialnych za odrębne utwory, równoważne np. z książkowymi. Warto zauważyć, że taka interpretacja jest zgodna ze stanowiskiem większości państw europejskich, które - odrzucając niedawną propozycję UNESCO uznania multimediów za odrębny utwór w ustawodawstwach wewnętrznych - jasno to wyraziły.

- Czy Polska należała do tych krajów?

- Obecnie nie ma co do tego wątpliwości. W moim odczuciu, multimedia należą do tej kategorii utworów, których nie moża uznać za nową wartość. Ich powstanie wiąże się bowiem bezpośrednio z wykorzystaniem urządzeń elektronicznych, a nie twórczą pracą człowieka. Inaczej mówiąc, odrębnym utworem nie jest coś, co stanowi kompilację szeregu różnych elementów powiązanych w całość dzięki zastosowaniu wymyślnych technik komputerowych.

Stworzenie prezentacji multimedialnej jest zatem w przeważającej mierze wynikiem nałożenia się możliwości wykorzystanych urządzeń. Autor prezentacji, jako publikacji w pewien sposób zależnej od wykorzystanych źródeł, nie jest w stanie przewidzieć, czy jej kształt jest zgodny z pierwotnym założeniem.

- Czy zatem encyklopedia multimedialna PWN, która ma ukazać się w najbliższym czasie, nie będzie samodzielnym utworem?

- Nie, lecz nałożeniem różnego rodzaju utworów jak muzyka, film, proza, z których wszystkie uważane są przez prawodawców za odrębne całości. Multimedia zaś są specyficznym rodzajem ich opracowania.

Mogą one co najwyżej pretendować do miana utworu audiowizualnego, jakim jest film. W tym wypadku przyznaje się prawa producentowi, który reprezentuje w danym utworze pozostałych współtwórców. Nie jest zatem naruszeniem praw producenta oddzielna publikacja muzyki bądź tekstu wykorzystanego w filmie, o ile oczywiście producent nie wykupi praw do tych utworów. W tym wypadku ustawodawca przyznał specjalne prawa producentom dzieł audiowizualnych ze względu na znaczne uproszczenie ich reprodukcji. Producent posiada prawa do filmu jako całości, nie posiadając praw do tych elementów, z których film jest złożony. Tak zinterpretowany mógłby zostać utwór multimedialny.

Zbliżająca się konferencja dotycząca rewizji Konwencji Berneńskiej przyniesie najprawdopodobniej ostateczne przed konferencją dyplomatyczną rozwiązania w tej kwestii.

- Gdyby takie ustalenia zapadły, w polskim ustawodawstwie znalazłyby się zapisy korzystne dla producentów prezentacji multimedialnych...

- Myśli pan o podziale między nimi wpływów z 3% podatku od urządzeń reprograficznych i czystych nośników, jak CD-ROM? Owszem, jest to możliwe, jednak tylko wtedy, kiedy zostaną wprowadzone poprawki do Konwencji Berneńskiej. A na to przyjdzie nam poczekać.

- Znacznym uproszczeniem w obrocie dziełami multimedialnymi są ogólnoświatowe sieci transmisji danych. Czy one również budzą zainteresowanie ustawodawców?

- Pierwszym krokiem w kierunku wprowadzenia odpowiednich uregulowań prawnych w zakresie transmisji danych poprzez sieci komputerowe takie, jak Internet jest przede wszystkim uważne przyjrzenie się temu, co i gdzie jest przesyłane. Nasze zainteresowanie budzi szczególnie rodzaj materiałów i kierunek transmisji.

Wiadomo bowiem, że tak, jak na czystą płytę CD można nagrać zarówno grę komputerową jak i koncert Beatlesów, tak w sieci mogą krążyć programy i dzieła literackie. Obecnie trwają prace nad stworzeniem międzynarodowego systemu identyfikacji utworów w sieci, który służyłby określeniu, jakie dzieła są przedmiotem transmisji, kto posiada do nich prawa i komu należy się wynagrodzenie z tytułu ich wykorzystania.

- Międzynarodowy System Identyfikacji ma być zatem internetowym żandarmem...

- ... owszem, czuwającym nie tylko nad prawami autorów, ale także pomagającym ukrócić proceder masowego handlu oprogramowaniem i utworami artystycznymi, które przesyłane przez Internet są później kopiowane na setki tysięcy taśm i dyskietek.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200