Władza nad domenami

Kto powinien kontrolować przydział adresów w Internecie? Stawkę stanowią duże pieniądze i niemała władza. Dlatego najczęściej słychać odpowiedź - 'Ja!'.

Kto powinien kontrolować przydział adresów w Internecie? Stawkę stanowią duże pieniądze i niemała władza. Dlatego najczęściej słychać odpowiedź - 'Ja!'.

Przydzielaniem nazw domen zainteresowani są wszyscy: przedsiębiorstwa, organizacje niedochodowe, organy administracji rządowej USA oraz innych krajów. Spór dotyczy odpowiedzi na pytanie, kto ma być odpowiedzialny za rejestrowanie nazw domen i ich administrację. Stanowią one bowiem czytelną, literową reprezentację adresów internetowych, a używane są przy korzystaniu z poczty elektronicznej i w działalności komercyjnej w sieci WWW.

Ostatnio kwestia ta staje się bardziej pilna, ponieważ w marcu przyszłego roku wygasa umowa zawarta między National Science Foundation (odpowiednikiem Komitetu Badań Naukowych) a Network Solutions Inc. Na mocy obowiązującego jeszcze kontraktu NSI pełni funkcję organu rejestrującego, mając monopol na nadawanie nazw domenom drugiego rzędu.

Wkrótce skończą się także fundusze w Internet Assigned Numbers Authority (Biurze Przydzielania Numerów Internetu) przy Uniwersytecie Południowej Kalifornii, które jest odpowiedzialne za domeny najwyższego poziomu, takie jak .com i .gov.

Departament Handlu poinformował o przeprowadzeniu publicznych konsultacji, dotyczących przyszłej rejestracji i zarządzania nazwami domen. Opinie są zbierane w ośrodku WWW Narodowego Urzędu Telekomunikacji i Informacji NTIA (National Telecommunications and Information Administration).

Posumowanie wyników dotychczasowych rozmów odzwierciedla hasło: "Swoboda dla wszystkich". Stawka jest wysoka - istnieje bowiem ponad milion zarejestrowanych nazw domen. Codziennie przybywa 3 tys. nowych, a ponad 90% z nich kończy się na .com. Jeszcze pięć lat temu większość z 7500 zarejestrowanych nazw domen była zakończona .edu lub .gov.

Weterani Internetu są zgodni, że narastające spory związane z podziałem kompetencji w rejestracji domen należą do najważniejszych, jakie kiedykolwiek zanotowano w Internecie. Carl Howe, dyrektor ds. strategii sieciowych w Forrester Research, postrzega ten problem jako spór o władzę: - "Chodzi o niezwykle cenne zasoby. Ich nadzorowanie jest porównywalne tylko z kontrolowaniem numerów telefonicznych". Niektórzy twierdzą, że ten, kto kontroluje nazwy domen, uzyskuje stałe dochody i sprawuje władzę nad częścią Internetu.

Pokrewne zagadnienia

Dyskusje o nazwach domen toczą się wokół kilku związanych ze sobą zagadnień. Po pierwsze, kto powinien być odpowiedzialny za przydział i rejestrację nazw domen. Czy wyłącznie ten organ, który robił to dotychczas? Czy może określona liczba nowych instytucji? A może międzynarodowa instytucja zarządzająca? Po drugie, jeśli przeanalizować rozwój Internetu, czy rzeczywiście należy poszerzyć zestaw domen pierwszego poziomu i wprowadzić nowe typy, takie jak .store i .firm? Po trzecie, jaką rolę ma odgrywać rząd - i który, skoro Internet ma zasięg ogólnoświatowy? Po czwarte, jakie są konsekwencje prawne - np. naruszenia znaków towarowych i praw antymonopolowych - jeżeli organ zarządzający jest monopolistą?

I na koniec, czy konieczne jest wprowadzenie obowiązujących na świecie reguł dotyczących znaków towarowych? Jeżeli tak, to jak ma wyglądać międzynarodowa procedura rozstrzygania sporów o nazwy domen?

Jeszcze innym problemem jest niejednolite używanie przyrostków oznaczających kraje. Internet wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i początkowo działał właśnie tam, nie stosuje się więc przyrostka kraju ".us". Wiele osób uważa jednak, że w globalnym Internecie powinno się używać przyrostków w jednolity sposób.

Konkurenci

Coraz więcej instytucji przystępuje do wojny o nazwy domen. Najbardziej widoczna jest działalność NSI i Tymczasowego Komitetu Nadzoru Strategii IPOC (Interim Policy Oversight Committee). NSI zaproponowała, że będzie w dalszym ciągu kontrolować domeny należące do grupy .com, natomiast pozwoli innym instytucjom administrować nowe nazwy domen. Propozycja ta spotkała się z ostrą krytyką. Wysuwano wiele argumentów, wskazując m. in. na możliwość naruszenia prawa antymonopolowego z powodu sprawowania monopolu.

W maju br. w Genewie 80 organizacji z różnych krajów ratyfikowało plan przedstawiony przez Doraźny Komitet Międzynarodowy IAHC (International Ad Hoc Committee). Celem, jaki przyświecał pracy autorom planu, było zwiększenie liczby domen najwyższego poziomu. Domagali się powołania wielu instytucji, które rejestrowałyby nazwy domen, oraz wprowadzenia następujących nowych nazw domen najwyższego poziomu: .firm, .store, .web, .info, .nom, .arts i .rec. Rząd USA nie podpisał jednak tego dokumentu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200