Demokratyzacja technologii

W naszym wydawnictwie niedawno administrator sieci ogłosił zmiany w sposobie korzystania z Internetu: wyjście na świat może odbywać się tylko poprzez serwer proxy, obowiązuje limitowany dostęp do Telnetu lub IRC; zostaje zablokowany bezpośredni dostęp przez POP3 do poczty elektronicznej na serwerach poza firmą itp. W ten sposób - niepostrzeżenie dla nas i poniekąd paradoksalnie - rozpoczęła się nowa epoka: demokratyzacji technologii.

W naszym wydawnictwie niedawno administrator sieci ogłosił zmiany w sposobie korzystania z Internetu: wyjście na świat może odbywać się tylko poprzez serwer proxy, obowiązuje limitowany dostęp do Telnetu lub IRC; zostaje zablokowany bezpośredni dostęp przez POP3 do poczty elektronicznej na serwerach poza firmą itp. W ten sposób - niepostrzeżenie dla nas i poniekąd paradoksalnie - rozpoczęła się nowa epoka: demokratyzacji technologii.

Odtąd każdy użytkownik może korzystać z Internetu w dowolny sposób, byle robił to według firmowych standardów. Każdy z nas może ściągać z Sieci wszystko, byle nie zawirusował redakcyjnych komputerów. Aby zaś zmusić do myślenia nadmiernych entuzjastów wędrowania po Internecie, administrator zażądał również uzasadniania konieczności korzystania z programów, nawet takich jak RealAudio. O tym poinformował nas na specjalnej intranetowej stronie, dzięki której wypełnił swoją misję szkoleniową. Jak będzie wyglądało to w praktyce, zależy od naszej wewnętrznej dyscypliny i poszanowania reguł. W firmie nie może być mowy o anarchii. Gdybyśmy jednak chcieli wypłynąć na szerokie wody Internetu, pominąwszy zabezpieczenia systemu, zastosowana technologia niezwłocznie dałaby o tym znać administratorowi. Demokracja tak, ale zgodnie z obwarowaniami technologii i używającej jej osoby.

Co w takim razie dla użytkowników sieci korporacyjnych oznacza demokratyzacja technologii? Jakim zmianom musi ulegać profil działów informatycznych firm, aby pasował do ery Internetu? Którędy biegnie droga do prawidłowo funkcjonującego intranetu i serwisu WWW, z którego działania są zadowoleni pracownicy, administratorzy i klienci?

Poza kontrolą

Szybki wzrost popularności Internetu i poprawa znajomości obsługi aplikacji biurowych na komputerach klasy PC spowodowało nieuchronnie zmniejszenie kontroli działów informatycznych nad poczynaniami użytkowników. W rezultacie zmieniły się relacje między informatykami a resztą personelu. Odtąd informatycy mają określać kierunki rozwoju technologii informatycznych i służyć pomocą użytkownikom. Jednak do specjalistów różnych dziedzin należy teraz ostateczny głos, co jest potrzebne im do pracy, zwłaszcza że za pomocą Internetu mogą podpatrywać inne rozwiązania. To oni mają decydować o kształcie informatyki i wybierać sobie narzędzia, o ile nie zagrażają bezpieczeństwu firmy. O tym zaś mają zdecydować informatycy. Taki model "współżycia" w świecie nowoczesnych technologii amerykańska firma analityczna Forrester Research (http://www.forester.com) nazwała procesem demokratyzacji technologii.

Dodatkową przesłanką za tym procesem jest przekonanie, że technologia informatyczna staje się integralną częścią produktu. W planowaniu należy koniecznie uwzględniać możliwości technologii informatycznej, skoro bez niej nie można mówić o takich usługach, jak home banking czy realizacja dostaw części do produkcji przemysłowej w ściśle określonym czasie.

Recepta na demokratyzację technologii

Z punktu widzenia administratorów (lub szerzej - działów informatycznych) możliwość korzystania z dobrodziejstw Internetu przez przeciętnych użytkowników oznacza wzmożenie uwagi i rozpoczęcie prac nad lepszym zabezpieczeniem firmowej sieci. Wiąże się z tym często ograniczenie dostępu do Sieci globalnej, doprowadzając do konfliktu interesu administratora z użytkownikiem, ponieważ temu ostatniemu zależy na niczym nie skrępowanym dostępie do zasobów sieci, zarówno wewnątrz firmy, jak i poza nią.

Aby temu zaradzić, administratorzy sieci korporacyjnej, przy współpracy kadry zarządzającej, powinni ustalić nowe zasady działania firmowego intranetu i dostępu do Internetu. W ramach demokratyzacji technologii nie można nikomu zabronić korzystania z Sieci. Dlatego osoby odpowiedzialne za informatykę muszą jasno ustalić, co wolno użytkownikom, a czego nie.

Tak zdefiniowana wolność do eksperymentowania wymaga pewnego zastrzeżenia ze strony firmowych informatyków. Nie mogą być oni w 100% odpowiedzialni za bezpieczeństwo danych w systemie. Dbałość o system spada także na barki użytkowników, którzy tworzą informacje i obracają danymi. Dlatego administrator powinien wypracować procedury bezpiecznego korzystania z Sieci, a w przypadku utraty danych lub ich uszkodzenia - szybką metodę ich odzyskiwania.

Nieuchronnie łączy się to z koniecznością organizacji przez dział informatyczny sprawnego systemu szkoleń i konsultacji. Specyficzna infrastruktura Internetu, narzędzia do tworzenia stron WWW oraz zabezpieczania wewnętrznej sieci przed hakerami wymuszają na informatykach - w ich dobrze pojętym interesie - pomoc dla kolegów z pracy, co w przypadku np. menedżerów wyższego szczebla oznacza wspieranie ich w kontaktach z klientami, partnerami handlowymi i dostawcami technologii.

W procesie demokratyzacji technologii żaden administrator czy inny informatyk nie jest w stanie przetestować wszystkich, używanych przez każdego pracownika aplikacji, które notabene mogli sami ściągnąć z Internetu. Również nie jest zadaniem działu informatycznego zajmowanie się edycją stron !WWW. Dlatego podstawowym celem szkolenia jest wyrobienie u pracowników poczucia odpowiedzialności przy korzystaniu z Sieci i firmowego intranetu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200