Roman K. na prezydenta

Kiedy jakieś pół roku temu w felietonie PC o PC (CW 08/2002) napisałem o umorzeniu postępowania karnego w sprawie firmy JTT o wyłudzanie podatku VAT, ani mi do głowy nie przyszło, że podobna afera pojawi się znowu na czołówkach gazet. Jak wielu Czytelników CW zostałem zaskoczony informacjami o zatrzymaniu Romana K., byłego prezesa firmy Optimus.

Kiedy jakieś pół roku temu w felietonie PC o PC (CW 08/2002) napisałem o umorzeniu postępowania karnego w sprawie firmy JTT o wyłudzanie podatku VAT, ani mi do głowy nie przyszło, że podobna afera pojawi się znowu na czołówkach gazet. Jak wielu Czytelników CW zostałem zaskoczony informacjami o zatrzymaniu Romana K., byłego prezesa firmy Optimus.

Notabene nagłe pomijanie nazwiska jednej z najbardziej znanych osób w branży komputerowej samo w sobie jest śmieszne - wszyscy przecież wiedzą o kogo chodzi. Natomiast nie są śmieszne stawiane zarzuty, a także wysokość poręczenia majątkowego (8 milionów złotych), na jaką zdecydował się sąd.

Nie wiem, czy prezes K. oszukiwał Skarb Państwa, czy robił to sam i czy popełnił jeszcze inne przestępstwa finansowe. Tak się składa, że osobiście nigdy prezesa nie widziałem, nie byłem i nie jestem z firmą Optimus związany w żaden sposób. Dlatego mogę z czystym sumieniem napisać: to jest skandal! Nawet jeśli za rok okaże się, że uszczuplono, okradziono, oszukano. Przecież to państwo doprowadziło do schizofrenicznej sytuacji, w której publiczne szkoły są zamieszane w absurdalny system podatku VAT. Powiem więcej - cały ten system śmierdzi, bo jest to wyciąganie pieniędzy przez powtórne opodatkowanie dochodów nas wszystkich. Sama idea powstała w okresie, gdy zachodnie państwa opiekuńcze były bliskie bankructwa i jest niczym innym niż ukrytym podwyższaniem podatku dochodowego.

Państwo polskie, a dokładniej rządzący nim politycy, od dziesięciu lat obiecują wyborcom gruszki na wierzbie, choć z prostej analizy dochodów wynika, że nie stać nas na wszystkie przyznawane świadczenia. Nie ma ukrytego źródełka pieniędzy, a nawet jakby jakieś było, to przykład Norwegii pokazuje, że rządowi biurokraci i tak potrafią wszystko zepsuć. W biednym kraju, takim jak Polska, musi kiedyś nastąpić pierwotna akumulacja kapitału, to znaczy obywatele muszą zrobić oszczędności, aby móc inwestować w swoje państwo. We wszystkich krajach, gdzie działo się to w dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku, proces ten bywał burzliwy. Był możliwy, bo państwa nie zabierały obywatelom połowy dochodów w imię "sprawiedliwości społecznej".

Cudów nie ma, akumulacja musi się dokonać i najbardziej przedsiębiorczy ludzie będą się ocierali o kodeks karny, skarbowy i wszystkie inne kodeksy łącznie z honorowym. Ale jak to kiedyś tłumaczyłem pewnemu świeżo wzbogaconemu, nikt nie pamięta źródeł pieniędzy tatusia JFK, a były one bardzo niejasne (whisky szmuglowana w okresie prohibicji, przekręty na giełdzie). Syn został jednym z najbardziej ulubionych prezydentów USA i nikt mu nawet nie wyciąga, że był babiarzem znacznie większym niż współczesny były prezydent. Znajomego pocieszyłem twierdzeniem, że i jego syn, gdy zostanie prezydentem, to będzie uważany za człowieka z przyzwoitej rodziny. Pewnie to samo na pociechę można powiedzieć byłemu prezesowi Optimusa, choć nie wiem czy ma syna.

Myślę, że Romanowi K. można jednak zaproponować znacznie więcej. A dlaczego nie miałby on sam zostać następnym prezydentem naszego kraju? Skoro urzędującemu już drugą kadencję prezydentowi nie przeszkodziła znana przeszłość, to czy gorszy jest ten kandydat? Myślę, że lepszy, bo pokazał, że umie zrobić coś z niczego, a to są dokładnie cechy potrzebne w tej chwili każdej osobie, która bierze się do rządzenia Polską.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200