Na dobranoc czy na otwarcie?

Czytam różne bardziej lub mniej mądre książki i czasopisma - a co najmniej tytuły i okładki skrupulatnie oglądam - więc nieobce mi są rozważania na modny - i ważny skądinąd - temat pobudzania aktywności intelektualnej menedżerów.

Czytam różne bardziej lub mniej mądre książki i czasopisma - a co najmniej tytuły i okładki skrupulatnie oglądam - więc nieobce mi są rozważania na modny - i ważny skądinąd - temat pobudzania aktywności intelektualnej menedżerów.

Chodzi o to, aby leniwa z natury osobowość zarządzającego wyzwoliła się z rutyny i pchnęła powierzoną mu organizację na nowe tory, rokujące sukces na rynku. A jeszcze prościej mówiąc, o to, aby dyrektorzy i kierownicy poszli po rozum do głowy i wymyślili coś, na czym by dało się zarobić, dużo nie napracować, i jeszcze zachować w firmie przynajmniej namiastkę świętego spokoju.

Okazuje się, że tak oczywiste z pozoru cele są trudne do zrealizowania, a menedżerowie wolą narazić się na krytykę, straty i tzw. niepokoje społeczne niż twórczo wykorzystywać swój umysł.

Publicyści i badacze naukowi referujący wyniki swoich poszukiwań są zgodni co do jednego. Aby pobudzić motywację i twórczą aktywność menedżerów, trzeba ich czymś wytrącić z utartych kolein myślenia. Jedni sugerują wizyty u psychoanalityków, inni burze mózgów, kolejni podpowiadają podglądanie kolegów z zupełnie innej branży, jeszcze inni proponują zabawy w Robin Hooda albo Robinsona Cruzoe. Badacze są niezmordowani w wymyślaniu coraz to dziwniejszych metod oddziaływania na kadrę kierowniczą. Aż dech zapiera ich rozmach i niekonwencjonalność. Czasem myślę, że jakby ci badacze i naukowcy zostali menedżerami, to dopiero by było! Z jakichś nie znanych mi powodów, wolą jednak pouczać, jak działać, niż działać. Czy to przypadkiem nie rutyna w wydaniu badawczym?

Ostatnio wpadła mi w ręce pozycja, w której doradcy menedżerów przeszli samych siebie w wymyślaniu patentów na obalenie stereotypowego myślenia. Chodzi o książkę Rogera E. Allena „Szkoła menedżerów Kubusia Puchatka”. Podobno Allen jest właścicielem firmy konsultingowej, a pracował między innymi w Procter & Gamble. Proponuje, aby przenieść się w bajkowy świat Kubusia Puchatka, do Stumilowego Lasu, gdzie żył ów zwierz i przywołując język i pojęcia z dzieciństwa na nowo przemyśleć podstawowe zasady zarządzania biznesem np. przywództwo, inwestycje, zysk, motywacje. W dziecięcą konwencję książki wprowadza już sam wstęp: „Jeżeli jesteś menedżerem, spotkasz w tej książce kilka rzeczy, które znasz, ale nie zastanawiałeś się nad nimi ostatnio, a także pewne umiejętności, którym przydałoby się nieco wyostrzenia i wypolerowania. Jeżeli nie jesteś menedżerem, a chciałbyś nim zostać, będzie to dobry początek.

A więc chodź z nami, cichutko na palcach, do Stumilowego Lasu i zobacz, jakie czekają na nas tam przygody. Nie martw się, że nie trafisz. Przecież sam A.A. Milne powiedział na wstępie do "Chatki Puchatka": Las zawsze będzie stał na miejscu i każdy, kto lubi puchate misie, może do niego trafić”. A więc kochani wytrawni gracze, obracający milionami dolarów, zawiadujący tysiącami ludzi, odpowiedzialni za dobrobyt miast i regionów - kupcie sobie pluszowe przytulanki, obejrzyjcie albumy z dzieciństwa, przytulcie się do mamy i... stańcie się na powrót małymi chłopcami w krótkich spodniach z kieszeniami pełnymi skarbów w postaci procy, sznurka i kapsli. Arsenał w sam raz dla rekina biznesu, który sukcesy mierzy liczbą wybitych szyb u sąsiadów i żab podłożonych koleżankom do ławki.

Zbyt dobrze znam polskich przedsiębiorców i menedżerów, aby przypuszczać, że będą czytać tę książkę dla wyzwolenia swoich umysłów z okowów rutyny. Jednak ktoś ją wydrukował z myślą o nich i może nawet w dobrej intencji wsparcia ich wysiłków. Jeśli doradcy i wydawcy tak sobie wyobrażają osobowość ludzi biznesu, to wypada mi tylko doradzić, aby sami wrócili do przedszkola.

A menedżerom? Jest oczywiste, że polecam niedoścignionego „Kubusia Puchatka”, bo książka to i mądra i dobra. Sam poczytuję ją od dawien dawna. Udanych wakacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200