Od redaktora

Nowi ludzie

Nowi ludzie

Przyglądałem się ostatnio dzieciom, które po raz pierwszy w życiu zetknęły się z komputerem, a ściśle z komputerowymi grami. Wszelkie teorie o pozytywnym wpływie gier komputerowych na rozwój młodych ludzi można między bajki włożyć. Przypuszczam nawet, iż powstające, jak grzyby po deszczu, tzw. programy edukacyjne, z edukacją mają niewiele wspólnego. Wszystko to jest najzwyklejszym przejawem ustępstwa wobec tempa rozwoju cywilizacji. Wypadałoby użyć określenia kryzys, bo przecież dziś nie uchodzi, aby w tzw. towarzystwie nie narzekać czy twierdzić, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tymczasem zjawisko jest najzupełniej normalne i doskonale wpisuje się w odwieczny kryzys, który przeżywa ludzkość. Wystarczy pobieżnie sięgnąć pamięcią wstecz, aby przekonać się, że każda epoka miała swój kryzys. Kryzys, czyli kolejny etap rozwoju. Dlatego dziś jest bez znaczenia głoszenie haseł o upadku czy całkowitej śmierci wartości. To zajęcie dla ludzi bezradnych, bez wizji i fundamentów. Najważniejsze jest opisanie świata takim, jakim on jest, aby mieć świadomość, w jakich warunkach przychodzi nam żyć. W przeciwnym razie powstaje wrażenie oddalania się z każdym dniem od świata doskonałego, którego jeszcze niedawno byliśmy uczestnikami. Świat przecież - to banał - nigdy nie był doskonały (na szczęście); świat bywa wyłącznie inaczej zorganizowany. Gorzej lub lepiej, w zależności od tego, z czym jest porównywany.

Ekspansja gier komputerowych z mojej perspektywy niszczy wiele pozytywnych i budujących cech człowieka. Kształtuje przez to człowieka innego, inaczej patrzącego na świat, ale nie gorszego. To nie jest nawet problem przemocy w niewinnych zabawach z komputerem. Jeśli przyszły mężczyzna nie zetknąłby się z pistoletem czy maczugą na ekranie, z całą pewnością wytworzy go sobie na podwórku z każdego znalezionego patyka. Przemoc jest tu najprostszą i najskuteczniejszą metodą rozrywkowego biznesu komputerowego na zapewnienie sobie właściwego rozwoju. Problem polega na samotności człowieka siedzącego przed komputerem, poważnie przeżywającego sztuczny świat. Popatrzmy, jak emocjonalnie reagują dzieci na jęki pokonywanych wrogów czy własne porażki. A jedynymi objawami zmęczenia są zamglone oczy.

Tak więc komputer odciągnął młódź od zabaw podwórkowych. Ile człowiek się naganiał po wsiach i lasach strzelając z patyka (nie mówiąc o procy). Dziś rzekomo zastąpić ma to interakcyjność, która jest niczym innym, jak robieniem z człowieka głupka. Aż strach pomyśleć, że zaczynamy działać tak, jak każe nam maszyna. Rośnie więc nowe pokolenie rycerzy przy klawiaturach, w niczym rycerzy nie przypominających. Waleczność, upór są w tym wypadku wyimaginowane do tego stopnia, że mężczyźni zamiast bić się nawzajem o kobietę, biją kobietę.

Ale świat ten, jak obserwuję, jest także wygodny dla dorosłych. Narzekania na ślęczącą długimi godzinami latorośl przed monitorem są pro forma. Jakie to błogosławione, że w domu spokój, a przy okazji najmłodsi nigdzie się nie włóczą. Gry komputerowe dzieci doskonale wpisują się w nasz styl życia.

Rosną więc nowi ludzie, nie gorsi, lecz inni. Ciekawe, jaki będą budowali świat z wiedzą wyniesioną z komputerowej gry, z logiką przejętą od komputera. Nie mając podstaw wiedzy, kształcąc się w nie najlepszych szkołach, bez oporu ulegają prostackim komputerowym schematom. Sądzicie Państwo, że świata można się nauczyć z komputerowej, interaktywnej encyklopedii?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200