Delikatna nić porozumienia

Sztuka zarządzania polega na zasypywaniu przepaści, jaka istnieje między potrzebami, aspiracjami i mentalnością człowieka a celami i logiką organizacji.

Sztuka zarządzania polega na zasypywaniu przepaści, jaka istnieje między potrzebami, aspiracjami i mentalnością człowieka a celami i logiką organizacji.

Pozornie zarządzający należą do ludzi pewnych siebie, władczych, bezwzględnych. Prof. Krzysztof Obłój mówi wręcz: "Dzisiejsza korporacja to organizacja totalitarna". Wymuszają na pracownikach posłuch, a sama zasada funkcjonowania biznesu polega na wykorzystywaniu ludzi dla rozwoju i powodzenia przedsiębiorstw, sprawiedliwie im płacąc, ale nie bardzo licząc się z ich czysto ludzkimi potrzebami i motywacjami.

Ale tak naprawdę, menedżerowie, nawet ci najbardziej buńczuczni, żyją w ogromnym stresie i niepewności. Mają świadomość, że zaangażowanie pracowników na rzecz firmy i lojalność wobec pracodawcy są w gruncie rzeczy bardzo kruche, zmienne, nie do upilnowania, wymuszenia ani przewidzenia. Nie dość, że pracownik może ignorować interesy firmy albo po prostu zmienić miejsce zatrudnienia, to jeszcze nigdy nie wiadomo, czy w życiu prywatnym, duchowym, emocjonalnym człowieka nie wydarzy się coś, co skomplikuje jego plany zawodowe, pokrzyżuje zamiary zwierzchników wobec niego.

Nigdy też nie wiadomo, czy jakiś prywatny układ stosunków - sympatii, niechęci, autorytetu, lekceważenia, lęku, poniżenia, wdzięczności itd. - między zatrudnionymi osobami, nie zniweczy precyzyjnie opracowanych, teoretycznie słusznych modeli aktywności i rozwoju firmy. Formalne struktury firmy na ogół tworzone są tak, aby interesy przebiegały sprawnie, nieformalne struktury odzwierciedlają ludzkie namiętności, słabości, pragnienia, niekonsekwencje.

Personel na ogół dostrzega pychę albo co najmniej pewność siebie zarządzających, zwykle nawet nie podejrzewa, że oni się zwyczajnie martwią, jak sobie z nim poradzić, jak sobie ich zaskarbić. Pracownicy w gruncie rzeczy nie wiedzą, że są wolni.

Nie spełniona wartość pracy

Wszyscy pracujemy, przeczuwamy wielką wartość i sens pracy, wiemy, że może to być droga samorealizacji, ale tak naprawdę pracujemy, bo musimy. Ponadto na ogół dzieje się to w społecznym otoczeniu i strukturach przedsiębiorstw i urzędów, które funkcjonują nie po to, aby nam pomagać w godnym wypełnieniu naszego losu, ale po to, by one same trwały i rozwijały się.

Nie ma w tym niczyjej złej woli - ani właścicieli, dyrektorów, państwowych decydentów, ani nas samych - bowiem organizacje (firmy, banki, instytucje, urzędy) są po to, aby coś świadczyć lub produkować dla innych, a nie dla zatrudnionych. Nie przeczy to założeniu, że wszyscy powinni na tym zarobić i mieć satysfakcję z wykonanych zadań. Niemniej we współczesnym świecie nie ma harmonii - o ile nie jest to sfera prywatna - między samorealizacją człowieka a jego aktywnością wespół z pozostałymi pracownikami na rzecz innych ludzi. Nie udaje się nam pogodzić jednego z drugim, jedna i druga sfera tracą na tej niezgodzie.

Są trzy najważniejsze konsekwencje takiej niezręcznej sytuacji. Po pierwsze, dyskomfort psychiczny i emocjonalny, który sprawia, że pracujemy gorzej niż potrafimy. Po drugie, menedżerowie podświadomie sami stawiają się w pozycji nadzorców, którzy mniej lub bardziej wyrafinowanym przymusem zastępują niedostatek motywacji własnej u pracowników. Tym jeszcze pogarszają sytuację. Po trzecie, firmy, urzędy, banki zaspokajają potrzeby i życzenia swoich klientów gorzej niż byłoby to możliwe, gdyby pracownicy wykonywali swoje obowiązki z pełnym zaangażowaniem.

Doceniony pracownik

Świat biznesu przez wiele dziesięcioleci godził się z tą sytuacją. Koncentrował się na ulepszaniu technik wykorzystania kapitału finansowego, technologii, zasobów naturalnych. Jednak w dzisiejszych czasach przyspieszenia wszystkich procesów gospodarczych i społecznych, to załoga stała się podstawowym zasobem każdego przedsiębiorstwa. Aby sprostać tempu zmian, trzeba było wiele decyzji scedować na szeregowych pracowników, a żeby z powodzeniem komercjalizować innowacje - co w tej chwili jest główną dziedziną konkurencji między firmami - trzeba było wciągnąć do tego całą załogę, a nie tylko wyspecjalizowany dział.

Przede wszystkim od kwalifikacji i postawy ludzi zależy, czy firma odniesie sukces lub czy w ogóle utrzyma się na rynku. Nic zatem dziwnego, że wokół rozdźwięku między jednostką a organizacją koncentrują się dzisiejsze poszukiwania teoretyków i praktyków zarządzania. Starają się wymyślić taki sposób organizowania pracy i zarządzania jej przebiegiem, aby człowiek pracował dla firmy w zgodzie ze swoim "ja".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200