Kiedy w branży naprawdę drgnie

Branża informatyczna wypatruje ożywienia rynku. Optymiści oceniali, że przyniesie je już II kwartał 2002 r.

Branża informatyczna wypatruje ożywienia rynku. Optymiści oceniali, że przyniesie je już II kwartał 2002 r.

Spowolnienie rozwoju polskiej branży IT trwa już drugi rok. Gdy pod koniec 2001 r. zastanawialiśmy się, jakie czynniki mogą wpłynąć na zdynamizowanie rozwoju firm informatycznych, ich zarządy wymieniały poprawę wskaźników makroekonomicznych, polepszenie nastrojów konsumenckich i inwestycyjnych, a także aktywną politykę rządu, wspierającego inwestycje informatyczne. Wskaźniki makroekonomiczne nie napawają optymizmem.

Analitycy Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych są zdania, że tegoroczny wzrost PKB nie przekroczy 1,8% (1,1% w 2001 r.), a bezrobocie wzrośnie jesienią, osiągając na koniec roku 18,8%. Produkcja sprzedana przemysłu od początku roku utrzymuje się na poziomie równym lub niższym niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, choć wiosną dało się zauważyć lekkie - na poziomie 1,5% - ożywienie. Co do nastrojów - według badań CBOS - wiosna nie przyniosła zmniejszenia odsetka Polaków uznających, że sytuacja w kraju jest zła. Aktywną politykę rządu w zakresie technologii informatycznych pomińmy litościwym milczeniem.

W branży informatycznej, podobnie jak w całej gospodarce, nie widać symptomów faktycznego ożywienia, zaczyna się jednak zaznaczać pewien pozorny wzrost popytu, będący efektem okrzepnięcia na nowych stanowiskach dyrektorów spółek Skarbu Państwa i szefów urzędów oddelegowanych przez obecnie rządzącą opcję polityczną. "To, co robi wrażenie poprawy na rynku, to odblokowanie zdolności decyzyjnych zarządów wielkich spółek Skarbu Państwa. Zostały już dokonane wszystkie planowane roszady personalne. Popyt jest więc de facto taki sam jak wcześniej - nigdy nie jest on zerowy - poprawiła się natomiast możliwość jego realizacji. Z rozmów w branży wynika, że ruszyły przetargi na sprzęt i oprogramowanie biurowe. Być może za nimi pójdą systemy zarządzania" - mówi przedstawiciel jednego z producentów systemów ERP.

Chwytanie brzytwy

Na razie nie wzrosła liczba zamówień ze strony administracji publicznej i przemysłu. W sektorze telekomunikacji jedynym rzeczywistym klientem jest krajowy monopolista, czyli Telekomunikacja Polska SA. Nawet on jednak nie generuje tak dużego popytu, jakiego spodziewały się firmy informatyczne. Stabilnym źródłem zleceń są banki, ale ten rodzaj klientów jest dostępny tylko dla firm już dobrze osadzonych na rynku bankowym. Wstrzymywane są kontrakty w sektorach, w których pojawiły się pogłoski o planowanej konsolidacji. Taka jest sytuacja np. w przemyśle farmaceutycznym. Podobna, gdy chodzi o zakłady związane z chemią ciężką. Pozostaje liczyć na małe i średnie przedsiębiorstwa.

Prezesi firm informatycznych zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt obecnej sytuacji rynkowej. Pojawienie się zleceń nie oznacza jeszcze, że ich realizacja będzie dla firmy zyskowna. "Rynek jest wyposzczony. Na publiczne przetargi odpowiada nawet kilkadziesiąt firm. Można je wygrać tylko oferując ceny dumpingowe" - podkreśla Marek Jędrzejczyk, odpowiedzialny za sprzedaż i marketing w gdyńskiej firmie Demos SA. Z drugiej strony, firmy informatyczne zaczynają się obawiać zawierania nowych kontraktów, nie wiedząc, czy po zakończeniu projektu klient jeszcze będzie wypłacalny. Zdarza się, że koszty pracy okazują się większe niż wartość kontraktu.

Lustro rynku pracy

Gdybyśmy rzeczywiście mieli do czynienia z ożywieniem koniunktury, jego skutki powinny być odczuwalne na rynku pracy. Tymczasem konsultanci agencji rekrutacyjnych nie dostrzegają najmniejszych śladów wzrostu zapotrzebowania na pracę dla informatyków. "Pod koniec 2001 r. mieliśmy do czynienia z lawinowym zwalnianiem szefów projektów przez firmy wdrożeniowe, a także menedżerów produktów, odpowiedzialnych za rozwój systemów IT. Często szła za tym wymiana całego zespołu podlegającego danemu kierownikowi. Jeżeli w tej chwili pojawiają się wakaty, są one zwykle związane z zastępowaniem jednych ludzi innymi, a nie z rozwojem firmy" - zauważa Katarzyna Borawska, starszy specjalista ds. rekrutacji Grafton Recruitment.

Poszukiwani są przede wszystkim sprzedawcy technologii informatycznych, przy czym pracodawcy dają im coraz mniej czasu na wykazanie się. Jeśli nie sprawdzą się w pierwszym kwartale pracy, przyjmowani są inni. "Teraz decyzje o takich rotacjach podejmowane są przez przedsiębiorstwa o wiele łatwiej niż dotychczas. Jednocześnie coraz częściej są podpisywane nie umowy na czas nieokreślony, ale np. roczne kontrakty" - mówi Marta Makowska, konsultant ds. rekrutacji TMP World-wide.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200