Nasze pieniądze, ICH informatyka

W najbliższych latach sporą część swych informatycznych wysiłków banki zużyją na własne potrzeby, czyli na porządkowanie swojego podwórka po wdrożeniu systemów scentralizowanych. Prawdziwa rewolucja w bankowej informatyce zacznie się tam, gdzie służby biznesowe zdecydują się na wyjście poza uprawiane przez wszystkich, wąskie poletko rozciągające się między depozytem a kredytem.

W najbliższych latach sporą część swych informatycznych wysiłków banki zużyją na własne potrzeby, czyli na porządkowanie swojego podwórka po wdrożeniu systemów scentralizowanych. Prawdziwa rewolucja w bankowej informatyce zacznie się tam, gdzie służby biznesowe zdecydują się na wyjście poza uprawiane przez wszystkich, wąskie poletko rozciągające się między depozytem a kredytem.

Niemal wszystkie banki działające w Polsce w skali krajowej bądź regionalnej albo już mają za sobą wdrożenie systemu scentralizowanej obsługi klientów, albo znajdują się na prowadzącej do tego celu drodze. W licznych przypadkach na związane z takim przedsięwzięciem działania nałożyły się przejęcia i połączenia, dodatkowo komplikujące sytuację, która i bez tego nie była łatwa. Wynikłe z tego zderzenia strategii, kultur i praktyk wymagały (albo jeszcze wymagają) długiego czasu na ich zastąpienie nowymi, co jest warunkiem osiągnięcia jedności celów i sposobów działania całych organizacji. Do tego dochodzą zrozumiałe usiłowania, mające utrzymać normalne tempo rozwoju oferty dla klientów, obejmujące również nowe możliwości stwarzane przez techniki informatyczne.

Ironizując nieco, można stwierdzić, że zakres wywołanych przez te procesy zmian w większości przypadków znacznie przekroczył oczekiwania, co spowodowało, że jedną z głównych specjalności banków stało się - z konieczności - panowanie nad wielopiętrowym mechanizmem zmian.

Wszystkie te procesy zmian kolejny raz w centrum zainteresowania umieściły informatykę. Nie jest ona jednak już dłużej służbą cieszącą się wygodną pozycją ostatecznej instancji, decydującej o tym, co jest możliwe i wykonalne. Oczekiwania wobec informatyki i jej zadania są obecnie formułowane poza nią i polegają na wykonywaniu tego, co jest potrzebne z punktu widzenia biznesowego.

Zastosowanie systemów scentralizowanych zamiast rozproszonych i działających autonomicznie systemów oddziałowych wyniosło na poziom banku problemy, które dotąd mogły występować w skali tylko oddziału. Zaskoczeniem okazywały się związane z tym wymogi wydajnościowe i niezawodnościowe, które w licznych przypadkach stały się powodem gorzkich i trudnych lekcji. Pojawiły się nowe rodzaje ryzyka i zagrożenia bezpieczeństwa informacyjnego.

Podobnym zaskoczeniem dla banków była konstatacja, że zastosowane systemy scentralizowane, z istoty swej bardziej bezwładne i mniej elastyczne od oddziałowych, tylko w pewnym stopniu przybliżyły realizację hasła: "klient klientem banku, a nie jego oddziału". Hasła, które pod koniec lat 90. stało się naczelnym sloganem działających w Polsce banków i mocnym argumentem na rzecz systemów scentralizowanych.

Żadnego z już przeprowadzonych w Polsce wdrożeń systemów scentralizowanych nie zakończono w pierwotnie zakładanym terminie. Opóźnienie takie dotknęło nawet - wydawałoby się prostszą - podjętą przez jeden z banków operację przejścia z jednego systemu scentralizowanego na inny. Obfitowała ona w liczne niepowodzenia, których długotrwałe skutki okazały się dotkliwe dla klientów i szkodliwe dla reputacji banku.

Elementy przedstawionych tu scenariuszy były, w mniejszym lub większym stopniu, udziałem wszystkich banków, które mają za sobą wdrożenie systemu scentralizowanego. Pozwala to z dużym prawdopodobieństwem założyć, że niektóre z nich wystąpią również tam, gdzie takie przedsięwzięcia trwają lub będą podejmowane.

Pozostaje pytanie o dalsze losy i kierunki rozwoju informatyki, jakiego można oczekiwać po zakończeniu działań centralizacyjnych. Rozwoju, który przychodzi realizować w warunkach silnej wewnętrznej presji na obniżanie kosztów, co jest skutkiem zarówno spowolnienia tempa gospodarki w kraju, jak i oczekiwania ze strony akcjonariuszy banków wymiernych efektów przejęć i połączeń.

W zależności od poziomu obserwacji widoczne są tu dwa konkurujące ze sobą zjawiska:

  • "Głód informacji" (w dostarczaniu której informatyka jest tylko narzędziem), odczuwany przez służby biznesowe, którym jest ona potrzebna do oceny efektów dotychczasowych i planowania przyszłych działań rozwojowych;

  • Dążenie służb informatycznych do porządkowania własnego podwórka i szerokiego otoczenia systemów centralnych, na co nie było czasu podczas przygotowania ich wdrożenia i wdrażania, a co obecnie stanowi przyczynę różnorakich problemów i wysokich kosztów.

    Wiele banków w Polsce ma już za sobą próby stosowania różnych, własnych i gotowych, narzędzi analitycznych, pozwalających badać dane historyczne. Działania takie prowadzono z różnym powodzeniem: na ogół jednak nie najlepsza jakość i brak odpowiedniej głębi danych utrudniały to zadanie, dając wyniki o mniejszej wartości. Przyczyniło się do tego również zamieszanie pojęciowe wokół koncepcji hurtowni danych, którą pojmowano dość powierzchownie i dowolnie i w taki sposób próbowano realizować.

  • W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

    TOP 200