Złote serce Billa Gatesa

Bill Gates nie musi zabiegać o to, by jego nazwisko stale znajdowało się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Pozycja, jaką we współczesnej informatyce zajmuje stworzona przezeń potężna firma Microsoft, jest niewyczerpanym tematem dla mediów.

Bill Gates nie musi zabiegać o to, by jego nazwisko stale znajdowało się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Pozycja, jaką we współczesnej informatyce zajmuje stworzona przezeń potężna firma Microsoft, jest niewyczerpanym tematem dla mediów.

Przeciętny użytkownik komputera nie potrafiłby się obejść bez produktów tej właśnie firmy, dominującej na światowym rynku. Budzi to zresztą niepokój konkurentów i amerykańskiej administracji rządowej, która przez kilka lat procesowała się z Gatesem o stosowanie praktyk monopolistycznych. Ostatnio jego nazwisko znów znalazło się na czołówkach gazet i informacji radiowych czy telewizyjnych, gdy renomowany magazyn "Forbes" potwierdził, że na liście najbogatszych ludzi świata największy majątek, wynoszący 52,8 mld dolarów, należy do Billa Gatesa. Widać, dzisiaj już nie nafta, lecz informatyka rządzi światem, a przynajmniej zapewnia największe dochody.

Okazuje się, że przymiotnik "największy" odnosi się również do tej działalności Gatesa, o której wiadomo najmniej. Otóż dwa lata temu Melinda i Bill Gatesowie założyli największą fundację charytatywną, jaką zna historia. Na finansowanie walki z chorobami dzieci w krajach Trzeciego Świata przeznaczyli olbrzymią kwotę 24 mld dolarów! Prezesurę fundacji sprawuje William H. Gates senior, ojciec Billa, ale właściciel Microsofta nie tylko zapewnia dopływ środków, ale i osobiście uczestniczy w licznych akcjach i przedsięwzięciach humanitarnych. Francuski magazyn "Paris Match" opublikował niedawno zdjęcie przedstawiające Billa Gatesa, jak podaje małemu pacjentowi kliniki w New Delhi doustną szczepionkę przeciw chorobie paraliżu dziecięcego.

Wszystko zaczęło się jesienią 1993, gdy Melinda i Bill wybrali się z przyjaciółmi na safari i poznanie egzotycznych krajów afrykańskich. Obraz nędzy i bezsilności tamtejszych mieszkańców wywarł na nich tak silne wrażenie, że uznali za moralny obowiązek przeznaczać część swoich dochodów na rzecz podnoszenia poziomu higieny i zdrowotności zwłaszcza kobiet i dzieci. To przekonanie ugruntowało się w ciągu następnych podróży, m. in. do Indii i Tajlandii, gdzie wysoka śmiertelność dzieci jest skutkiem zarówno krańcowego ubóstwa, jak i antyhigienicznych warunków życia, w znacznej mierze spowodowanych również przesądami obyczajowymi. Statystyki są przerażające: w Indiach wskaźnik śmiertelności niemowląt wynosi 43 na 1000 urodzin (w USA 5 na 1000), a na wsi co dziesiąte dziecko umiera przed osiągnięciem pierwszego roku życia.

W wywiadzie udzielonym - za pośrednictwem poczty elektronicznej! - Geoffreyowi Cowleyowi, redaktorowi naczelnemu "Newsweeka", i przedrukowanym przez "Paris Match" - Melinda Gates powiedziała o trzech głównych celach, jakie stawia przed sobą fundacja. Najważniejszym jest jak najszersze objęcie szczepieniami ochronnymi dzieci w krajach Trzeciego Świata. Finanse fundacji powinny jednocześnie służyć przyspieszeniu prac badawczych nad stworzeniem środka mikrobobójczego zapobiegającego przenoszeniu chorób drogą płciową oraz szczepionki przeciw AIDS. Są to zadania na najbliższe 10-15 lat. W tym czasie powinno się uzyskać skuteczne i tanie szczepionki oraz upowszechnić ich stosowanie zwłaszcza w krajach najbiedniejszych, aby zahamować rozprzestrzenianie się i następnie zredukować rozmiary tej straszliwej epidemii. Melinda Gates ma także nadzieję, że będzie jeszcze świadkiem daleko idącego spadku śmiertelności niemowląt i dzieci, a o skali problemu świadczy liczba 3 milionów przedwcześnie umierających co roku. Taki jest jasno wytyczony program szczepień ochronnych, realizowany przez fundację, w którego zasięgu znajdują się 74 najuboższe kraje świata.

Gatesowie, w odróżnieniu od wielu miliarderów i bogaczy, mają opinię rodziny zachowującej się tak, jak przeciętna rodzina amerykańska klasy średniej. Pani Melinda codziennie odwozi dzieci do szkoły, sama robi zakupy w sklepie spożywczym, unika rozgłosu i występów przed kamerami. O swoim mężu mówi, że ma "złote serce". Istotnie, hojność, z jaką wyposażył swoją fundację, to potwierdza, chociaż nie bez wpływu na jego decyzję był też z pewnością amerykański system odpisów podatkowych. Przeznaczając jakąkolwiek kwotę na cele dobroczynne, można w USA odpisać ją w całości, a jedynym warunkiem jest nieprzekroczenie 50 proc. ogólnych dochodów.

Dzieje się tak, ponieważ państwo nie finansuje pomocy społecznej czy kultury, pozostawiając te dziedziny inicjatywie i przedsiębiorczości obywateli. Dzięki temu mogły powstać liczne i zamożne fundacje filantropijne, a także wspaniałe muzea noszące nazwy swoich założycieli i dobroczyńców. Wstęp do Metropolitan Museum of New York jest bezpłatny, ale jeśli przy tej okazji złoży się kilkudolarowy datek, już można go sobie odpisać od podatku. Miliarderzy z Sillicon Valley i Wall Street rokrocznie przeznaczają na te cele kilkanaście miliardów dolarów. Ale chyba szczególnie głośnym przykładem było ofiarowanie miliarda dolarów przez Teda Turnera, właściciela sieci CNN, na pokrycie dziury budżetowej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Był to niewątpliwie piękny gest, ale kryła się za nim oszczędność kilkuset milionów dolarów, o które zostały pomniejszone podatki potentata medialnego.

W Europie podobne rozwiązania są znane, jednakże w znacznie mniejszej skali. Najwidoczniej nadal funkcjonuje tu przekonanie, że wszelkie problemy ogólne powinny być rozwiązywane przez państwo, któremu zresztą z reguły brakuje pieniędzy. We Francji np. odpisy wynoszą tylko 50 proc. sum darowizn, przy czym nie można odpisać więcej niż 10 proc. należnego odpodatkowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200