To była/mogła być wspaniała katastrofa

Kocham banki i to nie tylko dlatego, że są tam pieniądze. Dzięki nim mogę łatwo znaleźć przekonujące przykłady na zilustrowanie opinii prezentowanych studentom. Ucząc systemów informacyjnych młodych, inteligentnych i biegłych w korzystaniu z komputera adeptów zawodu, nie jest łatwo przekonać, że komputer wcale nie musi być dobrodziejstwem np. dla banku, a w jeszcze mniejszym stopniu dla jego klientów. Łatwiej jednak do tego ich przekonać niż dyrektorów banków.

Kocham banki i to nie tylko dlatego, że są tam pieniądze. Dzięki nim mogę łatwo znaleźć przekonujące przykłady na zilustrowanie opinii prezentowanych studentom. Ucząc systemów informacyjnych młodych, inteligentnych i biegłych w korzystaniu z komputera adeptów zawodu, nie jest łatwo przekonać, że komputer wcale nie musi być dobrodziejstwem np. dla banku, a w jeszcze mniejszym stopniu dla jego klientów. Łatwiej jednak do tego ich przekonać niż dyrektorów banków.

Banki urozmaicają życie, a niespodzianki robią z dostawą do domu, chociaż z pewnym opóźnieniem. W grudniu ub.r. PKO dostarczyło mi zwrócone przelewy, jakich od lat dokonuję na dwa konta w Warszawie. Podpisał ZORBA. Nie zdążyłem jeszcze zadzwonić, a tu przyszły te same przelewy, ale już poprawne. Udało się bez interwencji, chociaż niezupełnie. ZORBA potrąca mi opłaty za stałe zlecenia wpłat na konta funduszy dobroczynnych. Jego poprzednik tego nie czynił po prośbie o dołożenie się PKO do mojej składki. ZORBA zaczął znów potrącać bez ostrzeżenia.

Na drzwiach głównego oddziału banku w cesarsko-królewskim mieście Krakowie wywieszono informację, że "Bank jest zamknięty z powodu awarii". Fama głosi, że to sprawka ZORBY. Jeśli okaże się to prawdą, na miejscu dyrektora wylałbym tego ZORBĘ na zbitą buzię. Razem z nim polecieliby jego koledzy: ten, który go przyjął, i ten, który wywiesił taką kartkę. Przecie ludzie, jak zdążą pomyśleć, pójdą do banku i szybko zabiorą swoje pieniądze.

Blisko 20 lat temu w Chase Manhattan Bank nastąpiła awaria systemu. Wiedziało o tym kilka osób, w tym ani jedna kasjerka. Od wczesnego czwartkowego popołudnia do zamknięcia banku w piątek wypłacano pieniądze bez zmrużenia oka, gdyż działał (po krótkiej przerwie) system operujący na tworzonej od nowa bazie danych. Z soboty na niedzielę zakończyły się testy bazy danych po jej odtworzeniu i wprowadzeniu transakcji wykonywanych w trybie awaryjnym. Wypadły oczywiście pozytywnie.

ZORBĘ przyjęli do PKO, bo im obiecał, że przesunie 15% pracowników do obsługi klientów. A w Katowicach ZORBA bank zamknął i nawet na telefony nie pozwolił odpowiadać. W Warszawie poblokował konta i zostawił ludzi bez ich pieniędzy. Tak poprawił obsługę klientów. W Olsztynie jedna pani dyrektor ogłosiła, że "System jest niedoskonały, nie dostosowany do bogatej i różnorodnej oferty bankowej PKO BP; zawiera błędy i niedoróbki." A kto ten niedoskonały knot przyjął? Kto naraził klientów na kłopoty, a bank na straty? Cała odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na banku.

Może ta katastrofa i kompromitacja, tak banku, jak i firmy, która sprzedała oprogramowanie (A NIE SYSTEM INFORMATYCZNY) nauczy wreszcie tego, że oprogramowanie nie zastępuje ludzi ani myślenia. Może po kolejnym blamażu zaczniemy rozumieć, że powinno się je przystosować do potrzeb i system to przede wszystkim ludzie i ich organizacja, później dane i metody ich przetwarzania, a dopiero na końcu sprzęt i platforma.

A może komputery u nas się nie sprawdzają? A może nasi użytkownicy i informatycy nie wiedzą, do czego one służą?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200