Na tropie nowego urzędu

1 lipca 2002 r. ma powstać nowy dział administracji rządowej - informatyzacja. Jednak wciąż nie wiemy, kto będzie mu przewodził i jakie otrzyma kompetencje.

1 lipca 2002 r. ma powstać nowy dział administracji rządowej - informatyzacja. Jednak wciąż nie wiemy, kto będzie mu przewodził i jakie otrzyma kompetencje.

W grudniu ub.r. minister Lech Nikolski, prawa ręka Leszka Millera, jeden z kandydatów do objęcia teki głównego informatyka kraju, bagatelizował pytania, o to, kto będzie odpowiedzialny za nowy dział, mó- wiąc, "nie ma ustawy o działach, nie ma tematu". Miesiąc później stosowna ustawa weszła w życie, z której dowiedzieliśmy się, że od 1 lipca 2002 r. nowy dział zajmie się siedmioma obszarami, w tym standardami informatycznymi, informatyzacją administracji rządowej i samorządowej, a także wspieraniem inwestycji w dziedzinie informatyki. Ale zgodnie z zasadami prawodawstwa szczegółowe kompetencje powinna zdefiniować oddzielna ustawa. Chociaż wstępna wersja projektu ustawy o dziale informatyzacja pod koniec marca trafiła do uzgodnień międzyresortowych, prace zaś koordynuje Rządowe Centrum Legislacyjne, które zorganizowało w tym czasie dwie konferencje uzgodnieniowe, nic na to nie wskazuje, żeby Sejm zdążył przyjąć ustawę w terminie. Oznacza to, że jeśli w końcu Leszek Miller podpisze nominację któremuś z kandydatów na ministra właściwego ds. informatyzacji, ten obejmie urząd bez sprecyzowanych kompetencji i funduszy.

Wśród kandydatów są: prof. Michał Kleiber, minister nauki, w którego informatyczne kompetencje wierzy wicepremier i minister finansów prof. Marek Belka; Krzysztof Heller, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, trochę harcownik na politycznym polu bitwy, niezaprzeczalnie fachowiec, szkoda że usadowiony tak naprawdę w drugorzędnym resorcie (bo wicepremier Marek Pol nie ma władzy ani pieniędzy); wreszcie Lech Nikolski, spiritus movens SLD-owskiego programu informatyzacji kraju, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i szef gabinetu politycznego premiera. Do niedawna o tece głównego informatyka marzył Andrzej Barcikowski, były podsekretarz stanu w MSWiA, odpowiedzialny m.in. za rejestry państwowe, lecz los sprawił, że skierowano go na inny odcinek - został szefem Urzędu Ochrony Państwa z myślą, że po podziale UOP poprowadzi Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

W takim razie o nowy urząd walczy trzech polityków. Skoro ustaliliśmy, że można zapomnieć o pieniądzach na informatyzację - przynajmniej z budżetu państwa - a na dodatek minister od informatyki będzie musiał użerać się z szefami innych resortów, by cokolwiek zrobić, wątpię, aby został nim Lech Nikolski. Już teraz ma pozycję "ważnej osobistości". To do niego przychodzą ministrowie i inni politycy po prośbie, żeby premier przychylniej spojrzał na forsowane przez nich rozwiązania. Po co więc Lech Nikolski miałby się pchać na afisz z hasłem informatyzacja, tym bardziej że nie ma nań pieniędzy. Lepiej stać z boku i recenzować prace nowego urzędu, zwłaszcza że Leszek Miller, spotkawszy się ostatnio ze Steve'em Ballmerem, prezesem Microsoftu, dobitnie dał do zrozumienia, iż informatyzację traktuje jako nośne hasło. Ale w tym celu nie trzeba mianować swojego człowieka na to stanowisko. Chociaż, na co zwracają uwagę obserwatorzy, gdyby premier wziął na swoje barki nowy dział i ze zrozumiałych przyczyn powierzył obowiązki Lechowi Nikolskiemu, znacznie wzrosłoby znaczenie działu informatyzacji.

Zresztą Lech Nikolski i tak trzyma rękę na pulsie. Wojciech Szewko, doradca premiera, a protegowany Lecha Nikolskiego, na którego prośbę - gdy jeszcze pracował w Microsoft Polska (odpowiadał za projekty związane z elektronicznym rządem) - przygotował dla SLD wyborczy Program Powszechnej Informatyzacji, pracuje obecnie nad Internetową Biblioteką Narodową. To jedno z haseł wyborczych SLD - udostępnić w sieci lektury szkolne i inne arcydzieła literatury. Wojciechowi Szewce pomagają znana firma konsultingowa McKinsey oraz TP SA; od strony technologicznej zaś Microsoft, którego narzędzia posłużą do stworzenia tego systemu. Skąd się znajdą pieniądze na to przedsięwzięcie? Z offsetu, warunku sine qua non przetargu na zakup 48 samolotów wielozadaniowych dla polskiego lotnictwa. Microsoft - zresztą jak każda firma - może się ubiegać o względy któregoś z producentów samolotów. Jeśli ci uznają, że oferta Microsoftu spodoba się Agencji Rozwoju Przemysłu, odpowiedzialnej za ocenę umów offsetowych, to nie tylko powstanie Internetowa Biblioteka Narodowa, lecz także rządowy portal, implementacja brytyjskiego government gateway, główna referencja Microsoftu, o wdrożeniu którego myśli minister Lech Nikolski.

A może ministrem właściwym zostanie Krzysztof Heller? Pewnie chciałby, lecz teraz jest wystarczająco pochłonięty wizją stworzenia Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej vel Krajowego Operatora Telekomunikacyjnego (KOT), wyśnionej konkurencji dla TP SA, skupionej wokół Tel-Energo i PSE. Projekt nabiera rumieńców, gdy oficjalnie wsparcie wyraził Wojciech Kostrzewa, prezes BRE Banku. Wcześniej BRE przygotowywał dla Krzysztofa Hellera analizy rynku telekomunikacyjnego i warianty integracji. Teraz w rękach BRE znalazły się też udziały Elektrimu Telekomunikacja, atut w ostatecznej rozgrywce o KOT-a.

W takim razie jedynym kandydatem pozostaje raczej prof. Michał Kleiber. Z taką myślą został powołany do rządu. Ba, początkowo jego stanowisko nazywano wprost - minister nauki i informatyzacji. Wiadomo że prof. Michał Kleiber wielokrotnie dopominał się u premiera o ostateczne podjęcie decyzji. Podobno premier taką decyzję podjął. Ale czy nominowanym został prof. Kleiber?

Tymczasem 3-4 czerwca br. odbędzie się w Lubljanie, stolicy Słowenii, europejska ministerialna konferencja Społeczeństwa Informacyjnego, podsumowująca rezultaty (albo raczej ich brak) programu Europe+. Polskiej delegacji przewodniczy prof. Michał Kleiber, a razem z nim jadą... Lech Nikolski, Krzysztof Heller, także Ewa Freiberg, wiceminister gospodarki. Przesłanie, jakie zawiozą ministrowie, to zapewnienie, że taki dział jak informatyzacja jednak powstanie. Ale kto będzie jego szefem, czy będzie miał realną władzę i pieniądze, to się jeszcze okaże.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200