Oprogramowanie to przyszłość archiwizacji

Rozmowa z Garym Bloomem, prezesem i dyrektorem wykonawczym Veritas Software.

Rozmowa z Garym Bloomem, prezesem i dyrektorem wykonawczym Veritas Software.

Oprogramowanie to przyszłość archiwizacji

Gary Bloom, prezes i dyrektor wykonawczy Veritas Software

Od momentu powstania Veritas Software zajmuje się wyłącznie produkcją oprogramowania do archiwizacji i odtwarzania danych. Jednak dziedziną tą coraz bardziej interesują się produ- cenci sprzętu, np. EMC, którzy z roku na rok mniej zarabiają na sprzedaży swoich urządzeń. Nie obawia się Pan kon- kurencji?

Pozostaje mi się cieszyć, że wielcy producenci sprzętu zrozumieli to, o czym my wiemy od dawna: prawdziwa wartość tkwi w oprogramowaniu. Kiedy EMC, Sun i inni obwieszczają: "Oprogramowanie to przyszłość archiwizacji danych", nam pozostaje tylko się z tym zgodzić.

Biorąc pod uwagę fakt, że nasza oferta jest bardzo szeroka - od komponentów na poziomie systemu operacyjnego, po wszelkie najnowsze technologie SAN - znajdujemy się w uprzywilejowanej pozycji. Wydaje mi się, że przed producentami sprzętu stoi olbrzymia bariera. Muszą przekształcić się w firmy programistyczne, nauczyć swoich inżynierów tworzenia aplikacji współpracujących z rozmaitymi sieciami, różnymi bazami danych i systemami archiwizacji pochodzącymi od różnych producentów. To bardzo trudne.

Czy podczas wyboru oprogramowania do zarządzania archiwizacją i odtwarzaniem danych klienci dostrzegają przewagę we współpracy z firmą wyłącznie programistyczną?

Nie wiem, czy klienci w ogóle myślą o tym, czy wolą firmy sprzętowe, czy takie, które tworzą oprogramowanie. Ale wiem, że to, co preferują, to rozwiązanie, które działa w wielu środowiskach sprzętowych. I jeśli stawiają taki warunek jako podstawowe kryterium wyboru rozwiązania, to okazuje się, że nikt inny nie robi tego tak dobrze jak Veritas.

Czy jest zasadą, że urządzenia do archiwizacji kupuje się zwykle od dostawcy serwerów?

Nie. Kupując serwer IBM, niekoniecznie kupuje się produkty tej firmy do archiwizacji. Dane rynkowe przeczą takiemu twierdzeniu. EMC stała się wielkim dostawcą systemów pamięci masowych, mimo że nigdy nie produkowała serwerów.

Jakich nowych funkcji poszukują klienci w oprogramowaniu do zarządzania archiwizacją? O co obecnie pytają najczęściej?

Są trzy najważniejsze zagadnienia. Pierwsze to kategoria rozwiązań określanych jako disaster recovery. Drugim zagadnieniem jest redukcja liczby pracowników niezbędnych do obsługi systemów archiwizacji i środowisk informatycznych. Wreszcie trzecia kwestia to lepsze wykorzystanie zasobów - sprzętu i oprogramowania do archiwizacji, który już funkcjonuje w przedsiębiorstwie. Postaram się każde z tych zagadnień omówić dokładniej.

Stoimy na stanowisku, że rynek rozwiązań disaster recovery nie ogranicza się wyłącznie do rynku tworzenia kopii bezpieczeństwa danych. Klienci, oprócz tradycyjnych systemów tworzenia backupu na taśmach, co ja określam jako zabezpieczenia offline, coraz częściej oczekują rozwiązań do backupu online - do awaryjnego centrum danych. Takie zapotrzebowanie coraz częściej jest artykułowane po wydarzeniach 11 września, które diametralnie zmieniły sposób myślenia o archiwizacji danych.

Odnośnie do kosztów obsługi systemów archiwizacji ocenia się, że każdy dolar wydany na technologię taśmową bądź dyskową przekłada się na konieczność wydania kolejnych 4-7 USD na pensję dla pracowników obsługujących systemy pamięci masowych. To ogromny koszt. Próbujmy go zmniejszyć i tak ułatwić zarządzanie pamięciami, by składowanie danych nie wymaga- ło armii ludzi.

To z kolei ma wiele wspólnego ze stopniem wykorzystania systemów pamięci masowych. W ocenie Gartner Group, nie jest on wyższy niż 50%. Większość dyrektorów ds. informatyki, z którymi rozmawiałem, mówi o 25-50%.

Czy nastąpi od dawna prognozowana globalna eksplozja danych?

Administratorzy dostrzegają wzrost ilości danych. W systemach korporacyjnych gromadzi się coraz więcej informacji: dokumenty tworzone każdego dnia, przesyłana poczta elektroniczna czy wreszcie ten wywiad - coraz większa liczba informacji ma postać cyfrową, którą gdzieś można zapisać. I chociaż ilość danych przyrasta szybko, to w rzeczywistości w dużej mierze spożytkowuje ona nadmiarową pojemność, o której wcześniej mówiłem. I tak zapewne jeszcze przez jakiś czas pozostanie.

Na podstawie IDG News oprac. raj

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200