Wiersze czy Internet

Szanowny Panie Redaktorze

Szanowny Panie Redaktorze

Mam prawie 18 lat i jestem uczniem trzeciej klasy o profilu

matematyczno-informatycznym w jednym z warszawskich liceów. Skończyłem właśnie czytanie pańskiego felietonu "Wiersze czy Internet" (CW nr 37 z 13 października 1997 r.) i - szczerze mówiąc - zostałem co najmniej zaszokowany pańską postawą w sprawie, że tak to nazwę "edukacji internetowej". Jestem uczniem, mam dobre rozeznanie w tej sprawie, a także prawo, by o tym mówić. Uważam, że sieć w żadnym wypadku nie przeszkadza w zgłębianiu twórczości Szekspira czy Kartezjusza, a wręcz przeciwnie, w wielu przypadkach daje możliwość lepszego zrozumienia ich twórczości.

Pisze Pan też, że na poznawanie narzędzi informatycznych zawsze wystarczy czasu, co - moim zdaniem - jest już całkowitą przesadą. Tak się złożyło, że przez pewien czas miałem okazję uczęszczać do szkoły na Zachodzie. Uczniowie mieli tam szeroki dostęp zarówno do Internetu, jak i sieci lokalnej, dzięki czemu już w szkole bardzo dobrze poznali oprogramowanie, jak i samą sieć. A u nas, co? Większość osób nie potrafiłoby nawet obsłużyć Write'a, a słysząc o Internecie, szybko chowają się, żeby nie daj Boże nikt ich o nic nie zapytał.

Dominik Siejak

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200