Tele-wizja

Miałem wizję. Nie tam żaden sen ani marzenie, tylko normalną, realistyczną wizję w biały, pogodny dzień. Otóż, zobaczyłem oczyma wyobraźni świat roku 2031. Wprawdzie nie wiem, dlaczego tego akurat roku, ale w mojej wizji było zupełnie jasne, że to właśnie wtedy rodacy zainteresowali się powodem zacofania Polski. Kraju, który tak pięknie rozpoczął budowę kapitalizmu z ludzką twarzą pod koniec dwudziestego wieku.

Miałem wizję. Nie tam żaden sen ani marzenie, tylko normalną, realistyczną wizję w biały, pogodny dzień. Otóż, zobaczyłem oczyma wyobraźni świat roku 2031. Wprawdzie nie wiem, dlaczego tego akurat roku, ale w mojej wizji było zupełnie jasne, że to właśnie wtedy rodacy zainteresowali się powodem zacofania Polski. Kraju, który tak pięknie rozpoczął budowę kapitalizmu z ludzką twarzą pod koniec dwudziestego wieku.

W dyskusjach prasowych pojawiły się różne opinie. Jedni zwalali winę na skorumpowane ugrupowania polityczne. Inni na pazernych przedsiębiorców. Spora grupa dziennikarzy winiła leniwy charakter Polaków, którzy nigdy nic nie potrafią razem zrobić. Tylko nieśmiałe głosy podnosiły opinię, że spowolnienie rozwoju na początku wieku wynikło z braku infrastruktury informatycznej, przede wszystkim zaś z braku masowego dostępu do Internetu.

Jak wiadomo, na świecie w pierwszej dekadzie XXI wieku prawdziwy zapał ogarnął wszystkich, którzy mogli przenieść swoją działalność na sieć. Pieniądze zaczęto robić nie w fabrykach elektroniki, ani tym bardziej w hutach i kopalniach, lecz na przetwarzaniu informacji. Coraz więcej ludzi zajmowało się logistyką sprzedaży towarów masowo wytwarzanych w całkowicie zautomatyzowanych fabrykach. Rosły zastępy tele-pracowników. Firmy usługowe większość kontaktów z klientami ograniczały do zdalnego sterowania urządzeniami domowymi, które były wyposażane w łącza sieciowe.

Wszystko to stało się możliwe dzięki tanim liniom telefonicznym. Należy bowiem pamiętać, że tak jak na początku rozwoju telefonii w XIX wieku, tak i pod koniec wieku XX firmy telefoniczne zaczęły obciążać klientów stałą opłatą dostępową za linię. Była to odpowiedź na rozwój sieci telewizji kablowej, które oferowały nie tylko obraz, ale i wszelkie usługi telekomunikacyjne na jednym drucie.

Niestety, w Polsce monopol TP SA spowodował, że pod przykrywką bezpłatnego dostępu do Internetu dalej obciążano abonentów opłatami za czas połączeń. Cóż z tego, że w roku 1998 firma wprowadziła modemy 56,6 kbps, skoro brak linii oraz ich multipleksowanie ograniczyło efektywne prędkości transmisji do 0,2 kB/s w większości regionów kraju, a miejscami nawet mniej. Tymczasem do zdalnej pracy potrzebna jest efektywna szybkość co najmniej 1 kB/s, a lepiej gdy jest więcej. Płacenie zaś za czas połączeń ujawnia nieopłacalność każdej formy działania przez sieć.

Nic więc dziwnego, że banki dalej zatrudniały kasjerów, a kolejki i tak stały przed okienkami. Sklepy sieciowe bankrutowały jeden bo drugim, bo klienci więcej płacili w nich za zamówienia niż w najdroższych butikach. Skarb państwa też nic na minutowych taryfach nie zarabiał, bo Tepsa, jak ją pieszczotliwie zwano, notorycznie nie płaciła podatków oraz składek ZUS-owskich.

Nikt nie był w stanie złamać monopolu jedynej polskiej firmy telekomunikacyjnej, gdyż po sprywatyzowaniu się mogła ona dalej wywierać olbrzymi wpływ na każdą rządzącą grupę. Robienie polityki wymaga pieniędzy, a tych koncernowi nigdy nie brakło. Kiedy opinia publiczna zorientowała się, jaką to żmiję społeczeństwo wyhodowało sobie na własnym ciele, było już za późno. Polska pozostała krajem węgla i stali, których nikt nie chciał kupować.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200