Rewiry Informatyki Kupujta, co chceta

Szybkość zmian technologii informatycznych przyprawia użytkowników o zawrót głowy. Zmianom towarzyszy wzrastająca różnorodność oprogramowania użytkowego, to znaczy dotyczącego tej samej sfery merytorycznej, lecz nieco inaczej realizowanego. Tendencje - jak na razie - mają charakter zwyżkujący i nie bardzo widać na horyzoncie sensownej stabilizacji. Zmienia się sprzęt i oprogramowanie - niby jest lepiej, ale później okazuje się, że to jeszcze nie koniec bojów.

Szybkość zmian technologii informatycznych przyprawia użytkowników o zawrót głowy. Zmianom towarzyszy wzrastająca różnorodność oprogramowania użytkowego, to znaczy dotyczącego tej samej sfery merytorycznej, lecz nieco inaczej realizowanego. Tendencje - jak na razie - mają charakter zwyżkujący i nie bardzo widać na horyzoncie sensownej stabilizacji. Zmienia się sprzęt i oprogramowanie - niby jest lepiej, ale później okazuje się, że to jeszcze nie koniec bojów.

Z jednej strony perspektywa ciągłego rozwoju wygląda niezwykle frapująco, z drugiej zaś - wielu odbiorcom usług i decydentom spędza sen z powiek. Jak bowiem planować zakup czy tworzenie systemu informatycznego, skoro już w momencie podjęcia decyzji jest on produktem przestarzałym. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej demagogii, biorąc pod uwagę fakt, iż cykl produkcyjny dużego oprogramowania trwa kilka lat. W momencie gdy będzie ono zapięte na ostatni guzik, na rynku znajdą się narzędzia, umożliwiające zrobienie tego samego dużo szybciej i lepiej. Kupując zaś gotowy system, choćby najnowszy, trzeba zdawać sobie sprawę, iż liczy on sobie parę ładnych wiosen, więc z nowoczesnością pozostaje nieco w tyle. W zasadzie nie wiadomo, na co się ukierunkować: "gruby" czy "chudy" klient, może host-terminal, a może komputer sieciowy (tylko który standard)? Użytkownicy technologii informatycznych czują się jak w labiryncie, a same technologie też nie mają się lepiej.

Czy w tej sytuacji lepiej przyjąć pozycję wyczekującą, czy też iść na pierwszy ogień i kupować to, co najnowocześniejsze w danej chwili? Oczekiwanie z założonymi rękami na stabilizację może doprowadzić do zasłużonej emerytury bez wykonywania jakiegokolwiek ryzykownego manewru. Przynajmniej nikt nie będzie wytykał nie trafionych inwestycji i sprzeniewierzenia pieniędzy. Podjęcie zaś wiążącej decyzji, co do kierunku rozwoju, już po niedługim czasie może się okazać trafieniem kulą w płot. Ryzyko najnowszych technologii jest - niestety - największe, w przeciwieństwie do technologii ustabilizowanych, które z kolei niosą ze sobą inne mankamenty.

Mając na względzie trudności w powzięciu tego typu decyzji, należałoby podsumować, że jakakolwiek by ona była (decyzja) i tak będzie w jakimś kontekście zła. Sytuacja jest analogiczna jak w przypadku zakupu samochodu. Pojawia się wiele nowych modeli, wybór na rynku niby ogromny, ale kiedy przyjrzeć się bliżej, to każdy model posiada jakieś wady i w zasadzie nie ma pojazdu idealnego. Pozostaje albo jeździć tramwajem, albo wybrać coś pośredniego i niedrogiego jako formę przejściową, z czym przyjdzie się pogodzić na kilka lat. Można też wybrać supermodel - niesamowicie drogi i też nie pozbawiony wad. Jednym zdaniem - gdy nie ma wyboru, cieszymy się z byle czego, a gdy on jest, zaczynamy grymasić.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200