Najpierw zupa, potem drugie danie

Bywa, że użytkownik systemu informatycznego jest nim rozczarowany. Bywa tak nawet często. Nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie. W zasadzie w Polsce sytuacja ta powinna zdarzać się rzadko. Doświadczenia w krajach wcześniej zarażonych zastosowaniami informatyki powinny zmusić dostawców rozwiązań informatycznych do wyciągnięcia wniosków. I niby jest to już dziś oczywiste - przynajmniej mówi się o tym coraz częściej - jednak Polsce przychodzi powtarzać błędy popełniane wielokrotnie wcześniej w innych krajach.

Bywa, że użytkownik systemu informatycznego jest nim rozczarowany. Bywa tak nawet często. Nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie. W zasadzie w Polsce sytuacja ta powinna zdarzać się rzadko. Doświadczenia w krajach wcześniej zarażonych zastosowaniami informatyki powinny zmusić dostawców rozwiązań informatycznych do wyciągnięcia wniosków. I niby jest to już dziś oczywiste - przynajmniej mówi się o tym coraz częściej - jednak Polsce przychodzi powtarzać błędy popełniane wielokrotnie wcześniej w innych krajach.

Błędy te polegają na tym, że dostawca rozwiązania informatycznego sprzedaje samo rozwiązanie. Sprzedaje rozwiązanie, z którym nawet zapoznał swego klienta. Zna on jego cechy, możliwości, wymagania. Nie wie jednak, że kupowane właśnie rozwiązanie informatyczne samo z siebie nie będzie mogło dokładnie nic. Aby zaczęło funkcjonować, razem z nim musi nawiedzić firmę zmiana organizacyjna. Nie ma bowiem systemu informatycznego, który można kupić i dopasować do struktury organizacyjnej sprzed ery informatycznej - nie ma takiego systemu informatycznego, powtarzam to jeszcze raz - który przy takim postępowaniu zacznie spełniać swe zadania.

Nie tylko, że nie zacznie spełniać swych zadań, ale na dodatek wprowadzi jeszcze większy bałagan, który można będzie usunąć - takie jest najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji - wciskając przycisk „wyłączone”, mówiąc żartem.

Rozwiązania informatyczne wprowadza się do przedsiębiorstw i organizacji, aby wspomóc zachodzące zmiany organizacyjne. Pisząc to zdanie, mam uczucie, że piszę całkowity banał, a jednak życie pokazuje, iż nie jest to wcale takie oczywiste. Ta - wydawać by się mogło - banalna prawda nie jest znana wśród użytkowników rozwiązań informatycznych, ale wychodzi również na to, że nie znają jej także dostawcy tychże rozwiązań. Nie sprzedawaliby przecież tak poważnych rozwiązań, nie uprzedzając przyszłych użytkowników o wcześniej wskazanej kolejności.

W początkowym etapie informatyzowania przedsiębiorstw na świecie na dużą skalę rzeczywiście ani jedna, ani druga strona nie wiedziała o konieczności przestrzegania tej zasady. Najpierw spożywano drugie danie, dopiero po nim zupę. Zorientowano się jednak, skoro mające przynieść pomoc rozwiązania stawały się nie kończącą się lawiną kłopotów. Projekty ciągnęły się latami, efektów nie było widać, a wszystko dlatego, że znęcano się nad systemami informatycznymi, aby dopasować je za wszelką cenę do struktur organizacji. Potrzeba było kilkunastu lat, aby odkryć, że operację przejść musi sama organizacja. I dziś jest to już oczywiste.

Tymczasem odnoszę wrażenie, że w Polsce niektórzy dostawcy rozwiązań informatycznych na siłę sami chcą się wpędzić w tarapaty, sprzedając - mówiąc w uproszczeniu - dyskietki z systemem, nie interesując się czy przedsiębiorstwo przygotowało się do przygody z informatyzacją. A może to być zarówno wielka przygoda, jak i wielka tragedia. Wydaje się, że zarówno dostawca, jak i jego klient powinni razem marzyć o tej pierwszej ewentualności. Aby tak było, dostawca powinien zrobić wszystko, nawet nie sprzedać klientowi systemu. Czemu więc sprzedaje - jest to pytanie retoryczne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200