Rogatki w sieci?

Mam sentyment do miasta Kalisza, mimo że nigdy nie byłem tam dłużej niż kilka godzin. Było nie było jest to miasto polskie, wymieniane w najwcześniejszych kronikach, co wynikło przede wszystkim z położenia na skrzyżowaniu szlaków handlowych, a to z kolei było źródłem sporych dochodów z myta pobieranego od licznych wędrownych kupców.

Mam sentyment do miasta Kalisza, mimo że nigdy nie byłem tam dłużej niż kilka godzin. Było nie było jest to miasto polskie, wymieniane w najwcześniejszych kronikach, co wynikło przede wszystkim z położenia na skrzyżowaniu szlaków handlowych, a to z kolei było źródłem sporych dochodów z myta pobieranego od licznych wędrownych kupców.

Zwyczaj pobierania myta zadomowił się na niektórych autostradach w Europie, gdzie oprócz płatnych i darmowych są jeszcze autostrady polskie: na dotąd bezpłatnej drodze pewnego dnia pojawiają się bramki, za których przejechanie pobiera się opłatę. Rozwiązanie takie, wnosząc zupełnie nową jakość (bramki i opłaty za ich otwieranie), spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem użytkowników. Nikt w końcu nie lubi bezpańskich dróg, a poza tym wyznawana przez nas od pewnego czasu ideologia zakłada, że to, co nie ma prywatnego właściciela, w ogóle nie istnieje.

Teraz to samo może wkrótce dotknąć użytkowników sieci. Sieci, o której wszyscy wiemy, że rzekomo do nikogo nie należy, a wszystkich nas lepiej (na ogół) czy gorzej (też bywa) obsługuje. Okazuje się, że pewne protokoły, czyli definicje sposobów komunikowania się, mające stać się podstawą tzw. usług sieciowych, stanowią, jako rozwiązania opatentowane, własność firm IBM i Microsoft. Chodzi m.in. o takie, znane już protokoły, jak SOAP (umożliwiający współdziałanie różnych systemów), UDDI (pozwalający na rejestrację i znajdywanie takich systemów) oraz WSDL (opisujący, co każdy z tych systemów robi). W tle całej sprawy pozostają dwie dalsze firmy znane z licznych rozwiązań internetowych - VeriSign i Ariba.

Gdyby rzeczywiście doszło do egzekwowania opłat, dotyczyłyby one nie tylko bezpośredniego korzystania ze wspomnianych usług, ale także twórców oprogramowania, stosujących te protokoły w swych produktach. To ostatnie ozna-cza, że odpowiednia opłata podniosłaby cenę programów.

Nie pierwszy to taki przypadek. Swego czasu Unisys zamierzał pobierać opłaty za stosowanie obrazków w formacie GIF, gdyż używaną tam kompresję opatentował jeszcze w 1985 r. British Telecom twierdził zaś niedawno, że od dziesięciu lat jest właś-cicielem patentu na samą podstawę podstaw poruszania się w gąszczu sieciowych informacji, czyli tzw. hiperlinki. Pierwsza sprawa zakończyła się ugodą (zresztą patent wygasa w USA w przyszłym roku), drugie żądanie sąd oddalił.

Problem ze wspomnianymi protokołami polega na tym, że źródłem istotnych korzyści mogą być one tylko w przypadku powszechnego korzystania, na co z kolei nie ma co liczyć, jeżeli nie zostaną one uznane chociażby za normy de facto. Ponieważ organizacja W3C, czyli World Wide Web Consortium, nie zrobi czegoś, co istotnie naruszyłoby zasadę powszechności korzystania z sieci, właściciele patentów powołali własne organizacje (UDDI.ORG oraz Web Services Interoperability Organisation), które w ich mniemaniu mogą stać się na tyle silne, że potrafią nadać status norm wcześniej opatentowanym rozwiązaniom.

O co więc chodzi? Każdy przecież może próbować sprzedać to, co wymyślił.

Problem w tym, że do stosowania protokołów, o których mowa, zachęcono udostępniając wcześ-niej odpowiednie oprogramowanie jako open source, a patenty chowając w sejfach.

Greg Aharonian, amerykański specjalista patentowy, twierdzi, że 95% patentów na oprogramowanie zgłaszanych w USA zasługuje na odrzucenie, gdyż nie mają one żadnych cech wynalazków. Tamtejsze biura patentowe zaś rozdają patenty na prawo i lewo, bo mało starannie badają poszczególne sprawy (o czym pisałem tu już kiedyś w felietonie Opatentuj się, Ameryko).

A Kalisz pozdrawiam. I Ostrów Wielkopolski też. By nie naruszyć delikatnej równowagi lokalnej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200